[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Aadny stół, misternie wykończony i wypolerowany.Blisko lewej ręki Rozamundy,jakby po to, żeby mogła tam sięgnąć, stała miseczka ze smażonymi w cukrze śliw-kami.Miska była czarna, zdobiona czerwonymi figurami atletów, podobna do tej, którąprzybrany ojciec Adelii znalazł w Grecji.Stwierdził, że jest bardzo cenna, i nikomunie pozwalał jej dotykać.Rozamunda w swojej trzymała słodycze.Szklany kałamarz w filigranowym złotym koszyczku.Mała skórzana podstawkado piór, kawałek kości słoniowej i stalowy nóż do ostrzenia.90SR Dwa arkusze najlepszego welinu, oba pokryte drobnym pismem, jeden pod pra-wą ręką, drugi obok niego.Naczyńko z piaskiem, również szklane, dopasowane dokałamarza, prawie puste.Maleńki palnik do topienia wosku i dwie czerwone laskiwosku.Adelia rozejrzała się za pieczęcią.Nie znalazła żadnej, ale na palcu martwej ko-biety lśnił wielki złoty sygnet.Podniosła świeczkę i przysunęła do pierścienia.Okrą-głe oczko na rozgrzanym wosku wyciskało dwie litery: R.R.Rozamunda Regina?*Zastanawiające.Dakers musiało zależeć, żeby Rozamunda została uznana za osobę piśmienną -w Anglii umiejętność pisania i czytania była rzadko spotykana nawet wśród kobietwysokiego rodu - dlatego upozowała ją w ten sposób.Nie ulegało wątpliwości, żeumiała pisać: stan przyborów świadczył o częstym używaniu.Rozamunda dużo pi-sała.Czy gospodynią kierowała tylko duma, że jej pani umiała pisać? A może jestinny powód?Adelia skupiła uwagę na dwóch arkuszach welinu.Podniosła leżący przed tru-pem i przekonała się, że w tym świetle nie zdoła go odczytać.Rowley ciągle nie wracał ze swoją świecą, niech go licho.Podniosła arkusik, adrugą ręką niebezpiecznie blisko przysunęła świeczkę.Teraz mogła już czytać. Do lady Eleonory, księżnej Akwitanii i rzekomej królowej Anglii, z po-zdrowieniami od prawdziwej królowej tego kraju, Rozamundy Pięknej".Adelia omal nie wypuściła listu z ręki.To nie obraza majestatu.To jawna, pro-wokująca do wojny zdrada.I bezgraniczna głupota.- Byłaś obłąkana? - szepnęła w ciszy pokoju.Rozamunda rzucała wyzwanie Eleonorze i z pewnością wiedziała, że królowabędzie musiała zareagować, bo inaczej zostanie na zawsze zhańbiona.Bardzo ryzykowała.Wieża Wormhold nie jest nie do zdobycia, nie oparłaby sięatakowi wojsk wysłanych przez rozsierdzoną królową.Ale czy zamiast żołnierzy królowa nie wysłała staruszki z trującymi grzybami?Ani jedno, ani drugie.Przecież Eleonora nie dostała tego listu.Naj-prawdopodobniej Rozamunda nie miała zamiaru go wysłać.Odizolowana* Rozamunda Regina (łac.) Rozamunda Królowa.91SR w tej strasznej wieży, zabawiała się fantazjowaniem o władzy królewskiej.Co jeszcze napisała?Adelia odłożyła list i podniosła drugi dokument.W mroku odcyfro-wała następnynagłówek.A zatem drugi list.Znów musiała trzymać go w taki sposób, żeby światłopadało z dołu prosto na arkusz. Do lady Eleonory, księżnej Akwitanii i rzekomej królowej Anglii, z pozdro-wieniami od prawdziwej królowej tego kraju, Rozamundy Pięknej".Dokładnie tak jak poprzednio.Słowa bardziej czytelne, bo wyszły spod innej rę-ki.To pismo różniło się od bazgrołów Rozamundy, było wyrazne, pochyłe - kaligrafiaczłowieka wykształconego.Rozamunda skopiowała list.Strażnik warknął głucho, ale Adelia, zaintrygowana rozwikłaniem tajemnicy, niezwróciła na to uwagi.Nagle znieruchomiała, zesztywniała jak zwłoki Rozamundy.Strażnik próbował jąostrzec, że ktoś wszedł do pokoju, ale nie zwróciła na to uwagi.Trzy głowy odbijały się w szybie, dwie zwieńczone koronami.- Miło cię poznać, moja droga - powiedziała jedna z nich, bynajmniej nie do Adelii.Adelia zamarła na chwilę, patrząc prosto przed siebie, próbując opanować prze-sądny lęk, mobilizując zdrowy rozsądek przeciwko wierze w duchy i czary.Potem odwróciła się i ukłoniła.Stała przed prawdziwą królową, nie miała co dotego wątpliwości.Eleonora nie zwróciła na nią uwagi.Podeszła do stołu, rozsiewając ciężki zapachwschodnich pachnideł.Dwie białe dłonie o długich palcach spoczęły płasko na blaciestołu, gdy pochyliła się i spojrzała w twarz martwej kobiety.- Ho, ho, aleś się zaniedbała.- Upierścieniony palec trącił greckąwazę.- Za dużo słodkości.Jej czarujący głos niósł się po komnacie.- Lordzie Montignardzie, wiedziałeś, że biedna Rozamunda była gruba? Dla-czego mi nie powiedziano?- Krowy zwykle są tłuste, pani - odezwał się mężczyzna, który stał w drzwiach,trzymając latarnię.Za jego plecami majaczyła sylwetka kogoś wyższego, w kolczu-dze.- Co za niegrzeczna uwaga - rzekła Eleonora przepraszającym tonem, zwracającsię do zwłok.- Mężczyzni są niesprawiedliwi, prawda?92SR Przecież musiałaś mieć wiele cech, które wynagradzały otyłość.umiejętnie sza-fowałaś wdziękami.W porównaniu z wysoką, smukłą królową, którą jeszcze bardziej wyszczuplałofutro, Rozamunda wydawała się plebejska, a rozpuszczone włosy wyglądały niedo-rzecznie u dojrzałej kobiety.Korona Rozamundy, w porównaniu ze złotym diadememEleonory, była za ciężka, przesadnie zdobiona.Królowa podeszła do stołu.- Kolejny list do mnie? Widzę, że Bóg zabrał cię w trakcie pisania.Adelia otworzyła usta, chcąc coś powiedzieć, ale zaraz je zamknęła.Ona i mężczyzni w drzwiach byli tylko pionkami w grze, jaką Eleonora Akwi-tańska prowadziła z martwą kobietą.- Niestety, nie było mnie tu wtedy - powiedziała królowa.- Dowiedziałam się o twojej chorobie tuż po przybyciu z Francji, ale wówczasmusiałam zająć się innymi sprawami.Nie mogłam od razu stanąć przytwym łożu śmierci.- Westchnęła.- Najpierw interesy, potem przyjemności, jak zawsze.Podniosła list i trzymała w wyciągniętych rękach.W tym świetle nie mogła nicprzeczytać.- Czy jest taki jak inne?  Pozdrowienia dla rzekomej królowej odprawdziwej.?" Nieco to monotonne, nie sądzisz? Nie warto go zachowywać.Zmięła list i rzuciła na podłogę, rozdeptując obcasem pięknego bucika.Adelia powoli przesunęła się w bok i przykucnęła.Wsunęła swój dokument zacholewkę trzewika.Pies liznął japo ręce.Patrząc w odbicie w szybie, sprawdziła, czy mężczyzna w drzwiach coś zauwa-żył.Nie, skoncentrował uwagę na Eleonorze, która wpatrywała się w zwłoki Roza-mundy.Królowa podniosła rękę do ucha, jakby nadsłuchiwała odpowiedzi.- Nie masz nic przeciwko temu? Jakaż hojność, ale podobno nikomunie szczędziłaś względów.Och, wybacz, ta błyskotka jest moja.- Eleonora zdjęła koronę z głowy martwej kobiety.- Została zrobiona dla żonhrabiów Anjou dwa stulecia temu.Jak on śmiał dać ją takiej śmierdzącejdziewce jak ty!Królowa straciła panowanie nad sobą.Z krzykiem odrzuciła koronę.Strażnikszczeknął.Korona uderzyła w okno watowanym brzegiem obręczy i to uratowało życie Ele-onorze.Gdyby szyba pękła, Adelia nie zobaczyłaby w niej odbicia sunącej ku nimZmierci.Ani noża w jej ręce.93SR Nie miała czasu, żeby się odwrócić.Zmierć szła ku Eleonorze.Adelia instynktow-nie rzuciła się w bok, lewą ręką uderzyła Zmierć w ramię.yle wymierzyła i ostrze noża rozcięło jej prawą dłoń.Ale pchnięty przez nią na-pastnik stracił równowagę i upadł [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •