[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wiercił się i kaszlał zanim ponownie się odezwał.- Więc, mhmm, jest tu Ren.I Shayteż?- Tak - odparłam.Bryn nerwowo spoglądała na mnie i na Rena.- Kto jest naszym alfą?- Ja.- Czekałam na protest ze strony Rena, ale nic nie zrobił.Przygryzła dolną wargę.- A co z Renem i Shay em?- Osłaniają mnie.Ren westchnął, ale skinął głową.- Osłaniamy ją.Mason wyszczerzył się.- Ona jest kobietą, słuchaj jej ryku.Bryn zachichotała.- Zwietnie.Odpowiedziałam uśmiechem tak szerokim, że aż troszkę zabolało.Otworzyły się drzwi, weszła Anika , a za nią Adne.Chwilę pózniej wkroczył Shay.Gdy tylko wszedł, powietrze zatrzeszczało, jakby wypełnione było ozonem.Ren przeszedł nadrugi koniec pokoju, powiększając dystans między nimi do granic możliwości.Zachowałamostrożność, zmuszając się do pozostania w tym miejscu, zamiast podbiec do Shay a, tak jakchciałam.Nev i Mason wymienili spojrzenia, nie ukryli uśmiechów wystarczająco szybko.- Jeśli wy dwaj, zrobicie jakiekolwiek zakłady, dowiem się o tym - powiedziałam.- Ibędziecie żałować.Masonowi udało się wyglądać na speszonego.Nev odwrócił wzrok od mojego ostregospojrzenia z chytrym uśmiechem.Adne podążyła za Renem, łapiąc jego ramię w przypadkowym geście, ale widziałamjej palce zaplatające się wokół jego ręki, przytrzymując go, gdy spojrzał na Shay a.Twarz Aniki była tak surowa, jakby przeprowadzała między nami ankietę.- Mamnadzieję, że jesteście świadomi tego, w jakich okolicznościach się znajdujemy.Wszyscy skinęliśmy.Anika uśmiechnęła się, odwracając się do Tess.- Powiedziano mi, że masz dla mnie jakąś propozycję.Tess wyprostowała się.- To dotyczy nas, sierot.- Sierot? - Anika zmarszczyła brwi. Poczułam ucisk w klatce piersiowej, gdy przeniosłam wzrok z Tess na Ansela.Miałarację.Tess i Isaac przebywali w Denver, w kryjówce Poszukiwaczy.Teraz, gdy Czyściecspłonął, Tess nie mogła wykonywać pracy %7łniwiarza, przemycając towary pod nosemOpiekunów.Straciła swój dom; swoją pracę; partnera, Isaaca; i miłość, Lydię.Wszystkodlatego, że pojawiliśmy się i odwróciliśmy jej świat do góry nogami.Jeśli ktoś powinien nasnienawidzić, to zdecydowanie była to Tess, ale ona po prostu traktowała nas z życzliwością,szczególnie mojego brata.- Mnie i jego.- Tess wskazała na Ansela.- Oboje straciliśmy swoje miejsce na ziemi.- Jego położenie w dalszym ciągu jest ustalane - powiedziała Anika.- Wiesz o tym.- Oczywiście - odpowiedziała Tess.- Ale uważam, że dla wszystkich byłobykorzystne, gdyby wykazać jego użyteczność.Patrzyłam wprost na nią.Ansel nie mógł być wykorzystywany w żaden sposób,dopóki mam tutaj coś do powiedzenia.- Co masz na myśli? - dopytywała się Anika.- Straciłam swoją placówkę - wyjaśniła Tess.- Ale nadal mam praktykę wpodstawowych zadaniach Akademii.Mogę pomóc w ogrodzie i w Sanktuarium Eydis.Chciałabym wziąć chłopca ze sobą.Nauczyć go niektórych naszych sposobów.- Naprawdę myślisz, że to rozsądne? - Anika przeszła przez pokój.- Myślę, że byłoby nierozsądne, zostawić go tak.- Wzrok Tess powędrował naramiona Ansela.Jego skórę krzyżowały jaskrawoczerwone ślady.Starsze były już wyleczone;te nowsze dopiero się goiły.- Nigdy nie zostawię go bez opieki - powiedziała Tess.- Biorę za niego pełnąodpowiedzialność.- Chciałabym, by towarzyszył ci Napastnik - odpowiedziała Anika.Tess skinęła.- Jeśli uważasz to za konieczne.- Ponownie spojrzała na Ansela, z jejtwarzy łatwo można było wyczytać, że nie uważa, by mógł być dla kogokolwiekzagrożeniem.Gdy patrzyłam na mojego brata lub na osobę, która wydawała się nim być,zastanawiałam się, jak ktoś mógł postrzegać go jako potencjalne zagrożenie.Zostałzmanipulowany przez Opiekunów, by nas zdradzić.Brutalna siła nie była jedynymzagrożeniem, o które należałoby się martwić.- Przemyślę to - rzekła Anika.- Nie fatyguj się - powiedział Ansel, nie odwracając twarzy od okna.Tess nie zareagowała na jego martwy głos, ale Bryn zaplotła ich palce razem.- Nodalej, An.Powinieneś iść z Tess.Porobić rzeczy, które odwrócą twoją uwagę od.- Jej głoszamarł.- Powinienem po prostu zostać tutaj - odpowiedział, uwalniając dłoń z uścisku Bryn. Jej wargi zadrżały.Chciałam złapać go i potrząsnąć.Anika zmarszczyła brwi, patrząc na mojego brata.- Wolisz nadal być ograniczanym?- Jestem tu, gdzie należę - odpowiedział.Anika skinęła na Tess.- Porozmawiajmy o tym gdzieś indziej.Obydwie opuściły pokój.Bryn wciąż próbowała namówić Ansela do rozmowy.Kiedywreszcie odepchnął ją po kilku próbach, wstała i podeszła do Masona, który przyjął ją zotwartymi ramionami.Objął ją, a ona cicho płakała.Ren podszedł do mnie, co wywołało ryk Shay a.Zamilkł, gdy posłałam muostrzegawcze spojrzenie.Szkoda, że nie mogłam zrobić nic więcej.Nie miałam okazji, byporozmawiać z Shay em sam na sam od powrotu Rena, im dłużej musiałam czekać na chwilęczasu spędzonego tylko z nim, tym bardziej martwiłam się, że może to wszystko zlezinterpretować.- Myślę, że będę w stanie coś z tym zrobić - mruknął Ren, tak cicho, że tylko jamogłam go usłyszeć.- Co na przykład? - zapytałam.- On musi wiedzieć, że można dokonać złego wyboru i ciągle zasługiwać na drugąszansę.- Bolesny guz urósł mi w gardle.Jedynie alfa mógł odnieść się do zdrady Ansela.Może mógł coś zmienić.Skinęłam, podnosząc głos, aby moje słowa trafiły do wszystkich.- Dajmy Anselowitrochę czasu, by to przemyślał.- Rzeczywiście, to dobry pomysł - powiedziała Adne, uśmiechając się do mnie.-Ponieważ jestem tu, by przedstawić wam oficjalny plan naszych mieszkań.Nawet nie wiecie,jak tu jest pięknie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl