[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Telefon dzwoniiiiiiiiii.Podnoszę słuchawkę.- Halo?- Mijake!- Suga? Gdzie jesteś?- Na dole.Pan Ogiso mówi, że masz towarzystwo, ale czy miałbyś cośprzeciwko, gdybym wszedł?Owszem, jeżeli mam być szczery.- Jasne.Kiedy Suga wchodzi do kapsuły, opada mi szczęka.Miał chyba transplantacjęcałego ciała.Egzema zniknęła bez śladu.Modnie przycięte włosy, co pewniekosztowało go z dziesięć tysięcy.Garnitur jak u mediolańskiego złodziejadiamentów, do tego wyrafinowane prostokątne okulary w stylu wykonawcyfolkowych numerów na instrumentach elektrycznych.- Wybierasz się na rozmowękwalifikacyjną? - pytam.Suga nie zwraca na mnie uwagi i składa bojazliwy ukłonprzed Ai.- Cześć, jestem Masanobu Suga.Czy ty jesteś koreańską dziewczynąMijakego?Ai odgryza kawałek selera i wpatruje się we mnie pytająco. - Nie, Suga - staram się wybrnąć - to jest panna Imadżo.Ai, chrupiąc: - Suga-Chrapacz?Teraz Suga wygląda na zmieszanego.- Ja.yyy.Mijake?- Yyyy.może innym razem.- Nie będzie innego razu, przynajmniej przez długi czas.Przyszedłem siępożegnać.- Wyjeżdżasz z Tokio? - podsuwam mu poduszkę.- Blisko czy daleko?Suga zdejmuje sandały i siada.- Do Saratogi.- W jakiej to prefekturze? Ai słyszała o tym mieście.- Saratoga w zachodnimTeksasie?- W samym środku pustyni.- Pięknie - mówi Ai, chrupiąc - ale dziko.Próbuję jakoś posprzątać.- Po co na pustynię?- Nie wolno mi mówić o szczegółach.Nalewam mu herbaty.- Dlaczego?- O tym też nie wolno mi z nikim rozmawiać.- Czy ma to jakiś związek z tym całym twoim Zwiętym Graalem?- W zeszłym tygodniu, zaraz jak stąd wybyłem, poszedłem do biura i zpowrotem wziąłem swój mózg do galopu.Oczywiście nie na żarty.Piszę programposzukujący, przemycam go do pola pliku i przepuszczam przez dziewięćmiliardów plików, żeby sprawdzić, czy rzeczywiście gdzieś jest ukryta jakaś stronaZwiętego Graala.Pierwsza próba i niewypał.Przekładając to na megabajty,wyglądało to mniej więcej tak, jak próba wciśnięcia Chin do tunelu Sumida.System obronny Pentagonu rozpoznaje program jako ciało obce, rozwala go iuruchamia program śledzący.Ledwie zdążyłem wyskoczyć.- Tego Pentagonu? - pyta Ai.Suga kręci młynka palcami, i skromny, i tryskający dumą.- Więc ślęczę nadproblemem przez parę dni i nagle z głębi dobija się genialna myśl.Błysk natchnienia.Włamuję się do systemu obronnego Pentagonu, wybijam jego własnysystem operacyjny, nakładam mu kaganiec i jego zmuszam do szukania tychplików, które sam ma za zadanie cironić! Mniej więcej tak, jakby przestawićtropiącego cię psa twojego wroga tak, żeby cię doprowadził do jego kryjówki.Specjalnie tak mówię, żeby brzmiało to zrozumiale, a e najpierw musiałemwprowadzić moją ścieżkę ucieczki za pośrednictwem sześciu różnych zombi,poprzez sześć różnych sieci komórkowych.Potem.- I udało ci się?Suga oszczędza nam szczegółów.- Udało się.Ale trzeba było sprawdzićkosmiczną ilość Zwiętych Graalów, nie.Tylko pomyślcie.Dziewięć miliardówplików, na wierzchołku dziewięciu miliardów piramid, a każda z nich zbudowanajest z dziewięciu miliardów plików - o ile dobrze się temu przyjrzałem.Pospuszczeniu mojego programu poszukującego przysypiam.Wielki Głęboki Sen.Jest już jedenasta rano, nie - przy komputerze pracowałem od siódmej wieczorempoprzedniego dnia.I co dalej? Budzę się i widzę trzech facetów przeszukującychmoje biuro.Samo południe, szok.Jeden z nich - chyba haker - załadowujewszystkie moje osobiste pliki do przenośnego napędu, jakiego jeszcze nawet niewidziałem.Drugi, starszy, w typie pryncypała, robi remanent całego mojegosprzętu.Trzeci, taki otyły, opalony cudzoziemiec w kowbojskim kapeluszuprzerzuca moje mangi z Zaxem Omegą i pije moje piwo.Byłem tak zdumiony, żenie zdążyłem się przestraszyć.Facet w typie pryncypała błyska jakąś legitymacją -Agencja Ochrony Danych, mówi ci to coś? - i gada, że naruszyłem Japońsko-Amerykański Dwustronny Traktat Obronny i że mam prawo do zachowaniamilczenia, ale jeżeli nie chcę być sądzony za szpiegostwo przez sąd amerykański wnajbliższej bazie wojskowej, to lepiej, żebym padł na kolana i wszystko wypaplał,ocalając swoje cenne życie.- I to wszystko prawda? - pyta mnie Ai. - I to wszystko prawda? - pytam Sugę.- Chciałem, do diabła, żeby było inaczej.Ciągle mam przed oczyma scenysodomii ze Skazanych na Shawshank.Pryncypał wyjmuje urządzenie nagrywającewielkości pudełeczka od zapałek i zaczyna strzelać pytaniami.Czuję, że za chwilępodłączy mi do jąder elektrody.Przede wszystkim, w jaki sposób dostałem się doPentagonu? Z kim od tamtego momentu rozmawiałem? Czy słyszałem o którejś zna stepujących organizacji - nie słyszałem i nawet nie mogę sobie ich jużprzypomnieć [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •