[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeśli to jest smutne, to nie wysłucham.Podejrzewam, że jest.Jestem przedsiedemdziesiątką.Ale mimo to nie opowiadaj mi, proszę, nic smutnego dzisiaj.Nawet niepróbuj.Napisz e-mail na adres Jakub@epost.de.Daję sobie radę ze smutkiemprzeciętnie w 24 godziny.Dzisiaj doradziłbym Ci tylko wyjścia ostateczne, chemię lubalkohol.Jutro natomiast przeczytam z uwagą Twój e-mail i doradzę.Zresztą Ty nie potrzebujesz rad.Ty po prostu musisz to komuś opowiedzieć,podzielić to na dwóch, a Twój psychoterapeuta nie ma dzisiaj czasu lub jest na urlopie.ONA: Myślisz, że psychoterapeuta może przydać się Słowianom? Przecież oni i takwszystko zawsze wiedzą lepiej.Poza tym mam wrażenie, że wszyscy psychoterapeuci wPolsce albo piszą książki, albo zakładają wydawnictwa, albo są na etatach w telewizji lubw radiu.Czy Ty ciągle jesteś jeszcze Słowianinem?ON: Chyba już nie jestem.Nie piję wódki, jestem punktualny, dotrzymuję słowa i nieorganizuję powstań.Ale psychoterapeutę miałem już nawet w Polsce.Jednak to było takdawno, że nazywano go wtedy psychiatrą, a zakładanie wydawnictw było karane bardziejdotkliwie niż pędzenie bimbru.ONA: l pomógł Ci ten psychiatra?ON: Sam psychiatra nie.Ale to, co usłyszałem w jego poczekalni, pomogło miogromnie.ONA: Miałeś chory rozum czy duszę?ON: Chwileczkę! Tak nie będzie! Zapukała sobie panienka w monitor jegokomputera jak obcy do drzwi i zaczyna przesłuchiwać go z biografii.Nie zdążył S@MOTNOZ W SIECI 43zareagować, ponieważ nadeszła kolejna jej wiadomość.ONA: Wiem.Posuwam się za daleko.To przez tę wirtualność.Mam uczucie, że fakt, iżjesteśmy tak bardzo anonimowi, pozwala mi pytać o rzeczy, o które nie zapytałabymnigdy, gdybym poznała Cię w pociągu lub kawiarni.Wybacz.ON: Miała rację.Internet był taki.Przypominał trochę konfesjonał, a rozmowy- rodzaj grupowej spowiedzi.Czasami było się spowiednikiem, czasamispowiadanym.To czyniła ta odległość i ta pewność, że zawsze możnawyciągnąć wtyczkę z gniazdka.Nic tutaj nie rozprasza.Ani zapach, ani wygląd, ani to, że piersi są zbytmałe.W Sieci obraz siebie kreuje się słowami.Własnymi słowami.Nigdy sięnie wie, jak długo wtyczka będzie w gniazdku, więc nie traci się czasu i od razuprzechodzi do rzeczy, i zadaje naprawdę istotne pytania.Zadając je, tak dokońca chyba nie oczekuje się zupełnej szczerości.Tego ostatniego nie byłjednak całkiem pewien.Dlatego zawsze odpowiadał szczerze. Jeżeli nie wiesz,co odpowiedzieć, mów prawdę - nie wie, który filozof to doradzał, ale napewno miał rację.Poza tym on nie miał zbyt wiele doświadczenia.Oprócz tychz doktorantem z Warszawy nie prowadził dotychczas takich wirtualnychrozmów.Odpisał:Myślisz, że chory rozum można odróżnić od chorej duszy? Pytam z ciekawości.Ja miałem chore wszystko.Każdą pojedynczą komórkę.Ale to już minę - to.Może niejestem całkiem zdrowy, ale z pewnością jestem uleczony.ONA: Wiesz, że mnie wzruszasz? Nie wiem jeszcze dokładnie dlaczego, ale wzruszaszmnie.Muszę teraz iść do domu.Cieszę się, że mogę do Ciebie napisać.Napiszę.Dojutra.ON: Uważaj na siebie.Masz ładne imię.Bez ostrzeżenia zakończyła ten Chat.Odłączyła się od Internetu.Byłaoffline.Zniknęła tak samo bez zapowiedzi, jak się pojawiła.Nie przeczytała już 44 JANUSZ L.WIZNIEWSKItej ostatniej wiadomości.Patrząc w ekran monitora, pomyślał, że nagle zrobiłosię jakoś pusto i cicho bez niej.W dolnym prawym rogu znowu migotała żółtakarteczka.Kliknął w nią, mając nadzieję, że jednak wróciła.W pewnym sensietak było.Choć nie ona osobiście.Zostawiła jedynie na serwerze ICQ prośbę doniego:Dopiszesz mnie, proszę, do listy Twoich przyjaciół? Na razie tylko do tych naliście ICQ.Zamyślił się.Poczuł się, gdy ona tak nagle opuściła ten Chat, jak ktoś,komu przerwano w pół słowa.W większości rozmów - w realnym życiu - to ondecydował, o czym się rozmawia i o tym, kiedy lub jak skończyć rozmowę.Tutaj miał wrażenie, że w trakcie tej internetowej zaczepki to ona miała kontrolęnad wszystkim, W ciągu kilku minut wydobyła z niego to, czego niepowiedziałby nikomu, kto nie jest jego przyjacielem.Dlatego dziwił się sobie.Zdrugiej strony cieszył się na jutro.Wrócił do swojego programu.Doktorant z Warszawy dał znać, że nowawersja jego części czeka na niego, gotowa do testów.Testował ją i komentowałdo póznego wieczora, ale mimo to nie skończył wszystkiego.Otworzył po razostatni ICQ i wysłał do Warszawy wiadomość, że dostaną jego raport niepózniej niż jutro w południe.Gdy doktorant z Warszawy przyjdzie rano do biurai uruchomi swoje ICQ, zobaczy natychmiast tę wiadomość.Przez chwilę patrzył na listę imion swoich przyjaciół na 1CQ.Na samejgórze, jako pierwsze, było jej imię [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •