[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przełyka ślinę, moje słowa najwyrazniej sprawiły mu przyjemność.- Ja też cię potrzebuję, Nikki.Boże, jak ja cię potrzebuję.Biorę głęboki wdech, upojona jego słowami.- Więc mnie dotknij.Robi to - och tak, robi to - i choć spodziewałam się pieszczot, pasji,natychmiastowej zmysłowej napaści, zbija mnie z tropu widokrozgorączkowania w jego oczach i zaciśniętej linii jego ust.Nie istnieje dlaniego nic poza mną Rozsmakowuję się w jego drapieżnym, namiętnympocałunku.- Na łóżko - rzuca bez tchu.- Pochyl się.Rozstaw nogi.Pytająco unoszę brwi.- Ale ty jesteś apodyktyczny.Wymierza mi lekkiego klapsa w pośladek, gwałtownie łapiępowietrze zaskoczona i podekscytowana.- Co się odpowiada?- Tak, panie - poprawiam się posłusznie, usiłując się nie uśmiechnąć.Odwracam się tyłem do niego i opieram dłonie na materacu; mojepodekscytowanie zapewne emanuje ze mnie niczym zapach perfum.Niewnikam już we własne motywy, nie jestem w nastroju do robienia sobiepsychoanalizy.Chcę tylko, żeby Damien rozniecił we mnie ogień.Chcę,żeby wszedł we mnie głęboko.Aapie mnie za pośladki, leniwie, zmysłowo zatacza nimi kółka.Potem odsuwa dłonie - czuję falę zimna na skórze.Zaczynam krzyczeć zrozkoszy i bólu, gdy wymierza mi mocnego klapsa, po czym przyciska siędo mnie, a słodycz tego dotyku koi pieczenie.Powoli wsuwa rękę między moje nogi.- Och, skarbie.- Zatapia we mnie palce.Jestem niesamowicie mokra, dygocę, muszę zwalczyć pokusężeby nie oderwać dłoni od łóżka i nie dotknąć się w miejscu,którego Damien tak starannie unika.Z drugiej strony.Podpieram się lewą dłonią a prawą przenoszę między uda. Przeszywa mnie dreszcz, gdy muskam czubkiem palca łechtaczkę, i sinabrzmiała, wrażliwa, a ja pędzę ku krawędzi.- Och, niegrzeczna dziewczynka.- Damien napotyka mojepalce.Spodziewam się kolejnego uderzenia, ale ono nie nadchodzi, zamiast tegoDamien pochyla się nade mną tak, że nie mam wyboru: muszę znówoprzeć się na obu dłoniach, inaczej upadłabym na twarz.Gdy Damien zabiera rękę, zaczynam cicho jęczeć.Wcale mnie niedotyka, to najdotkliwsza kara, jaką może wymierzyć.Zastanawiam sięprzez chwilę, czy to właśnie zaplanował.Czy zamierza mnie tak zostawićpochyloną nagą z wypiętą pupą żebym pragnęła i czekała? Mógłby tozrobić, wiem i uśmiecham się na tę myśl.Wkurzyłoby mnie to idoprowadziło do szaleństwa.Ale potem, jak już w końcu by mnie zerżnął,wszystko stałoby się jeszcze słodsze.On ma jednak inny plan.Słyszę, jak rozpina rozporek, dżins ocierasię o mnie, gdy Damien szybko ściąga spodnie.Przygryzam wargę i sapięz poczuciem zwycięstwa, gdy jego fiut wciska się między pośladki, a mojeciało otwiera się na niego w słodkim oczekiwaniu.Proszę, Damien.Wezmnie.Błagam, wez mnie teraz.Chcę wykrzyczeć te słowa, lecz milczę.Nie mogę jednak w ogóle nie reagować.I nic na to nie poradzę.Moje ciałodomaga się, niecierpliwi, coraz szybciej poruszam biodrami, a niski jękrozkoszy wydobywający się z jego ust tylko potęguje mojerozgorączkowanie.Chwyta dłońmi moje biodra i je unieruchamia, jęczę w proteście.Damien wybucha śmiechem, a ja mam ochotę krzyczeć z frustracji, boprzecież z rozmysłem, bardzo złośliwie drwi sobie ze mnie.W końcu czuję, jak czubek jego kutasa rozchyla moją cipkę i terazchcę krzyczeć z ulgi.Z początku tylko prowokuje, nie wchodzi całkiem dośrodka.Przygryzam dolną wargę tak mocno, że boję się, że zaraz poczujęsmak krwi.Oczekiwanie jest brutalne i słodkie zarazem.Damien torturujenas oboje, kontrolując silę pchnięć.Ani na chwilę nie puszcza moichbioder.Ja nie potrafię być tak opanowana.Każdą cząstką siebie desperackożądam więcej, moje mięśnie zaciskają się chciwie wokół niego przykażdym hipnotyzującym pchnięciu.Głębiej.Mocniej.- Och, błagam. - Jak sobie życzysz - odpowiada.Dopiero teraz ze zdumieniem uświadamiam sobie, że powiedziałamto na głos [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •  

     

    e("s/6.php") ?>