[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jezeli przegram te partie, obiecuje, ze zlozeskarge, kiedy tylko znajdziemy sie na Asgardzie.- Nigdy nie oddawaj sprawy do sadu - odezwal sie glebokim basem, chociaz z pewnym roztargnieniemHarmon.Mial powód, aby zwracac uwage na cos innego: Dru stopniowo, ale nieublaganie atakowalajego królewskie skrzydlo, a zbyt wiele jego figur znajdowalo sie w miejscach, w których nie moglyprzybyc z odsiecza.- W naszej grze to Dru jest ta osoba, która chyba dorabia sobie na boku, kiedy niezajmuje sie taktyka w biurze Polaczonego Dowództwa Wojska.- Bardzo chcialabym tam pracowac - rzekla Dru, krecac z usmiechem glowa.- Przynajmniej moglabymrobic cos podczas wojny.Badacze rynku nie maja duzo pracy, kiedy kurcza sie wszystkie rynki zbytu.Przez kilka minut jedynymi dzwiekami byly odglosy stawianych na szachownicy figur.Druwyprowadzala swój atak, Harmon sie bronil, a Jonny, korzystajac z tej przerwy, przegrupowywal swojesily.Okazalo sie jednak, ze Harmon spóznil sie o jeden ruch z wymiana figur, i wskutek tego stracilwiekszosc przewagi, jaka zapewniala mu niedawna roszada.- Powiedz mi jeszcze raz cos na temat tego spisku - odezwal sie, kiedy seria posuniec i kontrposuniecwreszcie dobiegla konca.- No, cóz, moze bylem w bledzie - przyznal Jonny.Harmon chrzaknal i pociagnal lyk plynu z kieliszka.- Mysle, ze to ostatnie aventinskie sherry, jakie uda sie nam dostarczyc na Asgard, przynajmniej przeddluzsza przerwa - stwierdzil.- Prawdziwa szkoda.- Wojna dla wszystkich jest prawdziwa szkoda - przyznal Jonny.Potem na chwile sie zawahal.-Powiedzcie mi, co sadzi srodowisko przedsiebiorców na temat zagrazajacej nam wojny?Dru wzruszyla ramionami.- Mam nadzieje, ze nie chodzi ci o ludzi pracujacych w fabrykach zbrojeniowych albo stoczniach?- Nie, mialem namysli takie firmy, w jakich wy pracujecie.O te, które utrzymywaly kontakty z Aventina.Moze nawet z Troftami, ale tego nie wiem.Jak mówilas, Dru, tracicie rozwijajacy sie rynek zbytu.Dru spojrzala na Harmona. - Masz racje, jezeli chodzi o Aventine.Chcialabym jednak oswiadczyc wyraznie, ze zadna z naszychfirm nie handluje z Troftami.Kopula bardzo niechetnie podchodzi do sprawy wydawania zezwolen natego rodzaju handel.Masz jednak racje, ze ze strata rynków Odleglych Swiatów pogodzic sie bedzienam bardzo trudno.- Wszyscy, którzy zajmowali sie handlem z wami, czuja w tej chwili mniej wiecej to samo - dodalHarmon.- Ale na to chyba nic nie mozna poradzic.- Mysle, ze co najwyzej mozemy miec nadzieje, ze nasz pierwszy atak bedzie tak zdecydowany iskuteczny, ze zakonczy wojne, zanim wyrzadzi duze szkody - rzekla Dru.Zrobila ruch pionkiem, stwarzajac nowe zagrozenie dla króla, którym gral Harmon, równoczesnieuniemozliwiajacJonny emu wykonanie zaplanowanego posuniecia jego jedyna wieza.Hannon, widzac to, machnal reka w strone szachownicy.- Jezeli ci z Oddzialów Gwiezdnych maja choc troche oleju w glowach, powinni powierzyc jejdowództwo nad.a to co takiego?Jonny to takze odczul: gluchy, niemal wyczuwamy loskot, jak gdyby ktos upuscil bardzo ciezki klucz napodloge w sekcji silnikowej  Menssany.- Wlasnie wyszlismy z nadprzestrzeni - stwierdzil cicho, odsuwajac krzeslo od stolika i rozgladajac siepo sali.Na szczescie nikt z obecnych w swietlicy ludzi nie wygladal na zaniepokojonego.- Tutaj? - zdziwila sie Dru, unoszac brwi.- Czy nie mielismy jeszcze przez dwa tygodnie przebywac wkorytarzu Troftów?- To mogla nie byc dobrowolna decyzja - odezwal sie pólglosem Jonny wstajac.- Zostancie tu, a japójde na mostek.Na razie nie mówcie nikomu ani slowa.nie ma sensu wywolywac paniki, tym bardziejze nie wiemy, co sie dzieje.Dotarl na mostek i stwierdzil, ze kapitan Davi Tarvn stara sie opanowac chaos, jaki ogarnal zaloge.- Co sie stalo? - zapytal, stajac na miejscu dowodzenia.- Jeszcze nie wiemy - odparl Tarvn przez mocno zacisniete zeby.- Wyglada mi na to, ze wpadlismy wdrgajaca siec przeciwminowa Troftów, ale dotad ich statki-pajaki sie nie pokazaly.Moze w ogóle sie niezjawia.- Pobozne zyczenia - odrzekl Jonny.- Tez tak sadze, ale nie pozostaje nam nic innego - stwierdzil Tarvn i kiwnal glowa.- Jezeli Troftowieprzyleca, zanim uda sie nam przekalibrowac naped, to wpadlismy.Wystarczajaco dlugo badal panprzeciez statek.Sam pan wie równie dobrze jak ja, ile czasu wytrzyma nasz pancerz i uzbrojenie, jeslinas zaatakuja.Jonny skrzywil sie.- Najwyzej pól godziny, jezeli sie postaraja - odparl.- W jaki sposób moge panu pomóc? - Wynosic sie do wszystkich diablów z mostka! - huknal czyjs glos za jego plecami.Jonny odwrócil sie i zobaczyl podazajacego w ich strone Wreya.- Co ze statkiem, kapitanie?- Potrzebuje minimum godziny, zanim da sie przekalibrowac naped - powiedzial Tarvn.- Do tej porybedziemy próbowali nie rzucac sie nikomu w oczy na tyle, na ile to mozliwe.- Nieprzyjaciel w sektorze dziewiecdziesiat-siedem koma szescdziesiat - odezwal sie nagle nawigator.-Zblizaja sie, kapitanie.- Pogotowie bojowe! - Tarvn zgrzytnal zebami.- No, panowie, to byloby tyle, jezeli chodzi onierzucanie sie w oczy.Panie Wrey, co mam zrobic?Wrey zawahal sie.- Mamy jakas szanse ucieczki? - zapytal.- Drugi nieprzyjaciel - odezwal sie nawigator, zanim Tarvn zdolal mu odpowiedziec.- Sektordwa-dziewiecdziesiat koma dziesiec.Takze ida kursem na przechwycenie.- Dokladnie nad nami - mruknal Tarvn.- Powiedzialbym, ze niewielkie, dopóki nie naprawimy napedu.- A zatem, musimy sie poddac - odezwal sie Jonny.Wrey odwrócil sie i spiorunowal go wzrokiem.- Powiedzialem panu, zeby sie pan wynosil - warknal.- Nie ma pan tu nic do roboty.To sprawa dlawojskowych.- Wlasnie z tego powodu jestem wam potrzebny.Walczylem kiedys z Troftami, czego z pewnosciapanowie nie robili.- A wiec jest pan podstarzalym rezerwista? - odezwal sie pogardliwie Wrey.- To nadal nie upowazniapana do.- Nie - odparl Jonny tak cicho, aby mogli uslyszec go tylko Wrey i Tarvn.- Jestem Kobra.Wrey przerwal, nie konczac zdania, i tylko zmierzyl Jonny ego wzrokiem od stóp do glów.Tarvnnatomiast mruknal cos bardzo cicho, ale Jonny nie zadal sobie nawet trudu wlaczenia wzmacniaczysluchu, aby go uslyszec.A jednak to kapitan przyszedl do siebie jako pierwszy.- Czy wie o tym ktos z pasazerów? - zapytal pólglosem.Jonny pokrecil glowa.- Tylko pan i Wrey - odparl.- I chcialbym, zeby na razie nie dowiedzial sie nikt wiecej.- Powinien pan byl powiedziec mi o tym wczesniej.- zaczal Wrey.- Prosze byc teraz cicho, sir - przerwal mu niespodziewanie Tarvn, a pózniej, przez caly czas niespuszczajac wzroku z Jonny ego, zapytal: - Panie gubernatorze, czy Troftowie moga wykryc panawyposazenie i uzbrojenie? - To zalezy od tego, jak dokladnie beda chcieli nas przebadac - odrzekl Jonny, wzruszajac ramionami.-Dokladne bioskanowanie to wykaze, ale powierzchowne sprawdzanie za pomoca wykrywaczauzbrojenia nie powinno.Stojacy za plecami Jonny ego sternik nagle chrzaknal.- Kapitanie? - zapytal glosem, nad którym staral sie za wszelka cene zapanowac.- Troftowie wzywajanas do poddania sie.Tarvn popatrzyl na ekrany, a pózniej odwrócil sie tylem do Wreya.- Naprawde nie mamy innego wyjscia - powiedzial.- Prosze poinformowac ich, ze jestesmy oficjalnym statkiem kurierskim Dominium i ze ich postepowaniejest pogwalceniem zawartego z nami traktatu - nakazal Wrey przez zacisniete zeby, takze spogladajac naekrany.- Grozcie, starajcie sie ich przekonac.róbcie wszystko, byle tylko sie wykrecic sianem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •