[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mo\e i nie obchodzi, pomyślała z nietypową dla siebie goryczą.Dzieci były wyłącznym pro- blemem kobiet.Przez głowę Amelii przeleciała myśl, szybka i czarna jak kruk:  My, kobiety, nosimy dzieciw swoim łonie, karmimy je swym oddechem i krwią, nasze serca tłoczą w nie \ycie, i przezdziewięć miesięcy dziecko i matka tworzą jedność.Potem nadchodzą bóle porodowe, rozdarcieciała i upływ krwi, katusze związane z wydaniem nowego \ycia na świat.Ty, młody ojcze, nieznasz bólu ani krwi.Chwila rozkoszy, a dziewięć miesięcy pózniej pijesz wino, rzucasz kościi decydujesz o losie nowo narodzonego.Amelia poczuła niechęć, nie tylko do zięcia, ale do wszystkich mę\czyzn, którzy decydująo \yciu i śmierci tak beztrosko, jakby rzucali kości.Nie zawsze tak myślała.śona potę\negoi czcigodnego Korneliusza Gajusza Witeliusza niegdyś wierzyła w bogów i uwa\ała, \e \ycie jestdobre, a mę\czyzni szlachetni.Cała jednak radość i wiara zniknęły w dniu, w którym śmierć za-triumfowała nad \yciem.W dniu podobnym do dzisiejszego.Nagle na jej drodze stanął starzec.Był to augur, którego zatrudniła do odczytywania znaków.Staremu Grekowi wiodło się świetnie, Rzymianie bowiem byli przesądni, we wszystkim doszu-kiwali się wró\b i przepowiedni, przypisywali znaczenie ka\dej chmurze i piorunowi.Rzymianinnie rozpoczął dnia, nie ustaliwszy przedtem, czy jest to odpowiednia pora na prowadzenie intere-sów, mał\eństwo albo przyrządzenie sosu rybnego.Ze wszystkich wró\ebnych znaków, od drob-nych kostek po liście herbaty, najwa\niejszy był lot ptaków. Odczytałem wró\by, pani  zaczął augur. Widzę mę\czyznę.Ma rozło\one ramiona, go-towe cię przyjąć. Mnie? Z pewnością masz na myśli moją córkę.Albo jej dziecko. Znaki były jasne.W twoim \yciu, pani, pojawi się mę\czyzna, wyciąga ręce na powitanie.Jedynym mę\czyzną, który przyszedł Amelii do głowy, był jej mą\ Korneliusz; lada dzieńmiał powrócić z Egiptu.Na pewno jednak nie chodziło o niego.Od lat nie witał jej z otwartymiramionami. Co ptaki mówią o mojej córce?Jasnowidz wzruszył ramionami i wyciągnął dłoń po zapłatę. Nic o niej nie mówią, pani, tylko o tobie.Amelia wręczyła starcowi złotą monetę i ruszyła wzdłu\ kolumnady do sypialni, gdzie jejcórka miała wydać na świat nowe \ycie.Pani Amelia podjęła wszelkie mo\liwe środki ostro\ności, \eby pierwsza cią\a jej najmłod-szej córki przebiegała pomyślnie.Gdy tylko Kornelia oświadczyła, \e jest brzemienna, matkauparła się, \eby dziewczyna zamieszkała na czas cią\y w wiejskiej posiadłości, gdzie rodzinapatrycjusza Witeliusza od wielu pokoleń produkowała wino i uprawiała drzewa oliwne.Ameliawolała ich miejski dom, ale przed ka\dym wyjazdem, jak choćby teraz do Egiptu, Korneliusz nalegał, by domownicy przenosili się na wieś.Tylko Amelia znała powód tych nalegań.Tylkoona wiedziała, \e to za karę.Weszła do sypialni pełnej akuszerek i ich pomocnic oraz ciotek i kuzynek Kornelii.Były tutak\e starsza siostra dziewczyny, jej dwie szwagierki i astrolog, który siedział w kącie z tablicamii przyrządami, gotów zapisać moment narodzin dziecka.Zgodnie z wielowiekową tradycją ary-stokratycznych rodzin, córka otrzymywała imię po ojcu, podobnie jak najstarszy syn, co czasemprowadziło do nieporozumień.Amelia chciała dać córce swoje imię, ale nie było to mo\liwe.Współczuła Kornelii.Dziewczyna miała tyle samo lat  siedemnaście  ile ona, gdy rodziłanajstarsze dziecko, syna.Gdyby prze\ył, liczyłby sobie teraz dwadzieścia sześć lat.Druga cią\aAmelii skończyła się poronieniem, ale trzecia, gdy miała dwadzieścia jeden lat, dała jej najstar-szego syna Korneliusza, obecnie dwudziestodwuletniego studenta prawa, który zamierzał pójśćw ślady znakomitego ojca.Potem Amelia zachodziła w cią\ę jeszcze siedem razy.Dwadzieścialat temu urodziła blizniaki, potem Kornelię; dwoje dzieci zmarło w niemowlęctwie.Gajusz miałteraz trzynaście lat.Następnie znów poroniła.Ostatni raz była brzemienna sześć lat temu, gdymiała trzydzieści siedem lat.Właśnie to wydarzenie na zawsze zmieniło jej \ycie.Podeszła do ło\a Kornelii i, spoglądając na nią ze współczuciem i troską, poło\yła dłoń narozpalonym czole córki.Szczerze \ałowała, \e nie mo\e wziąć na siebie jej cierpienia.Młoda kobieta odtrąciła dłoń matki. Gdzie tata?  spytała płaczliwie. Chcę do taty.Amelia poczuła ukłucie bólu.Kornelia zgodziła się zamieszkać w wiejskiej willi nie dlatego,\e chciała przebywać z matką, tylko \eby być na miejscu, kiedy ojciec wróci z Egiptu. Posłałam wiadomość do Ostii  wyjaśniła. Gdy tylko przybędzie statek, twój ojciec do-wie się o wszystkim.Kornelia odwróciła głowę i wyciągnęła ręce do siostry i szwagierek.Młode kobiety tłoczyłysię wokół łó\ka, a\ wypchnęły Amelię ze swego kręgu.Nie protestowała.Wypchnięto jąz rodzinnego kręgu wiele lat wcześniej, kiedy pogrą\ona w smutku popełniła niewybaczalnyczyn.Małe dziewczynki, które niegdyś ją uwielbiały i chodziły za nią jak psiaki, odwróciły sięplecami do kobiety niewartej ich miłości.Tak!  chciała krzyknąć, jak wiele razy w ciągu ostatnich sześciu lat. Cudzoło\yłam.Szu-kałam pociechy w ramionach innego mę\czyzny.Ale nie potrzebowałam rozkoszy ani miłości poszłam do niego z \alu, bo moje dziecko urodziło się chrome, a mój mą\ je wyrzucił!Nie krzyknęła jednak, nigdy nie krzyczała  nikogo nie obchodziło, dlaczego Amelia zdra-dziła mę\a, liczył się fakt  i zacisnęła dłonie, obserwując akuszerkę przy pracy.Kobieta nawil-\yła kanał rodny Kornelii gęsim smalcem, a kiedy dziecko wcią\ nie wychodziło, wyciągnęłaz torby długie białe piórko, weszła na łó\ko, usiadła okrakiem na rodzącej i połaskotała nos Kor-nelii, prowokując ją do kichnięcia. Pani Amelia zamknęła oczy, gdy w jej głowie pojawiło się bolesne wspomnienie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •