[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie jestem ślepa, widzę, że wyglądam staro.Ajednak nie wszystko stracone.Znalazłam ocalenie.Powiedziałam Morganie, żepobraliśmy się w czasie jej pobytu u Candlewellów.Wyjaśniłam, że teraz już niebędę jej ciotką, lecz matką.Popełniłeś błąd, dając mi pieniądze ze sprzedażytwoich ohydnych skorup.Wykorzystam je bowiem i postawię moją wymarzonągospodę. Na miłość boską.RLT  Najdłużej zastanawiałam się nad tym  podjęła, sięgając do głębokiej kie-szeni spódnicy. Wiedziałam, że mogłabym dostać za to okrągłą sumkę.Potemjednak zrozumiałam, że nie zaznam spokoju, wiedząc, że to ohydztwo stoi na ja-kiejś półce.Musiało zniknąć raz na zawsze.Wyciągnęła dłoń, by zobaczył, co ukrywała w kieszeni.Oczy rozszerzyły musię ze zgrozy i niedowierzania.To był odłamek złocistej olli. Zmiażdżyłam twój obrzydliwy dzban, Faradayu  powiedziała, chowającułomek do kieszeni. Roztrzaskałam go w drobny mak i zachowałam ten jedenkawałek, by przypominał mi, jakie zwycięstwo odniosłam nad tobą i twoimi In-dianami.Będę żyła spokojnie i dostatnio jako wdowa po tobie, mając za córkęMorganę.Serce podeszło mu do gardła.Chciało mu się płakać na myśl o zniszczonymcudownym dzbanie deszczowym. Ludzie dostrzegą moją nieobecność.Zaczną szukać. Już rozpowiedzialam w sąsiedztwie, że wyruszyłeś w długą podróż doMeksyku w poszukiwaniu swoich szamanów.Ogarnęło go przerażenie. Słuchaj, Bettino, ożenię się z tobą. Nie obrażaj nas obojga kłamstwami, Faradayu.To niegodne nawet ciebie. Nie kłamię.Jeszcze zanim się zjawiłaś, postanowiłem, że się z tobą ożenię.Przyjrzała mu się z namysłem.Serce zabiło mu mocniej.Zapłonęła w nimiskra nadziei, którą natychmiast zgasiły słowa Bettiny. Naprawdę sądzisz, że po tym co się wydarzyło, mogłabym zostać twojążoną? Dzielić z tobą łóżko? Ludzie mają rację, ty naprawdę jesteś nienormalny,Faradayu.Przecież wszystkim rozpowiedziałam, że jesteśmy małżeństwem.Twoja propozycja mnie już nie interesuje.Zbiorę same korzyści  małżeństwa" ztobą, bez jego upokorzeń.Zostanę powszechnie szanowaną wdową. Wdową?  powiedział słabo.RLT Wreszcie dotarło do niego to, co przeczuwał, odkąd zeszła do kivy: zostawigo tu na śmierć.Czy to możliwe? Teraz, gdy wreszcie otrzymał mądrość, której ztakim poświęceniem szukał, tajemnice wszechświata mają umrzeć wraz z nim? Ty durniu  powiedziała gorzko. %7łyłeś, bujając w obłokach i stawiajączamki na piasku.Nawet córce nadałeś imię oznaczające ułudę.Mimo to pragnę-łam cię.Nie masz pojęcia, jak bardzo musiałam walczyć, by mieć cię dla siebie.Choćby kiedy ta blond zdzira zjawiła się w Casa Esmeralda. Elizabeth Delafield?  spojrzał zdumiony. Zjawiła się u nas? Na ranyChrystusa, dlaczego nic mi nie powiedziałaś? Znam ja takie.Pazerne.Polują na bogatych mężów.Ona nie była ciebiegodna.Nosiła spodnie, jak mężczyzna.Powiedziałam jej, że jestem twoją żoną. Chyba ci nie uwierzyła?! Nie wiedzieć czemu wydawało jej się, że jestem twoją gospodynią.Tomówiłeś ludziom? %7łe jestem płatną pomocą domową? Elizabeth nie uwierzyłaby, że mógłbym ją okłamać  powiedział słabymgłosem.Przeciągnął ręką po twarzy.Wielki Boże, co musiała sobie pomyśleć Eliza-beth? Czy naprawdę uwierzyła, że ją okłamał? Potem przypomniał sobie, jakszybko uwierzył, że to ona się nim znudziła.Przymknął oczy.Elizabeth.To nie ona go porzuciła.%7łyje gdzieś teraz, prze-konana, że ją oszukał, że chwile ich bliskości były zarazem cudzołóstwem.Amoże już nie żyje? Czy to dlatego jej głos doprowadził go do kamienia? Jeśli je-go szwa-gierce uda się doprowadzić do końca swój diaboliczny plan, już nigdynie zdoła niczego wytłumaczyć i naprawić wyrządzonej krzywdy.Próbował się podnieść.Pod ścianą stała drabina  mocna i stabilna, jegodroga na wolność.Ciało jednak go zdradziło. Gdyby tylko do mnie napisała  jęknął.RLT  Napisała, Faradayu.Trzy miesiące po swojej wizycie.Pozwoliłam sobieotworzyć ten list. Na Boga! Czy są jakieś granice twego okrucieństwa? Zachowałam ten list.Pomyślałam, że kiedyś może się przydać.Chceszprzeczytać?Podała mu kopertę z jego nazwiskiem i adresem.Doktor Faraday Hightower,Casa Esmeralda, Palm Springs, Kalifornia.Poznał wyrazisty, pewny charakterpisma Elizabeth.Drżąc cały, wyjął kartkę. Mój drogi Faradayu.Twoje listy spowodowały taki zamęt w moich myślach,że nie mogłam od razu odpisać.Musiałam to wszystko przemyśleć.Nie wiedzia-łam, co sądzić o całej sytuacji.Wierzyłam Ci, Faradayu, gdy powiedziałeś, żeowdowiałeś.Być może nadal wierzę.Ta kobieta jednak tak przekonująco przed-stawiła siebie jako Twoją żonę.Stąd moje wątpliwości.Do tego ta dziewczyn-ka, która nazywała ją mamą.Rozumiesz moją rozterkę.Piszę jednak nie dlatego,że wszystko sobie poukładałam, a poczucie krzywdy ustąpiło.Piszę wyłącznie zpoczucia obowiązku.Masz prawo znać prawdę.Faradayu, spodziewam się Twojego dziecka.Nie oczekuję od Ciebie wspar-cia.Ani finansowego, ani w żadnej innej postaci.Wyjeżdżam.Nawet gdybyśmnie szukał, nie znajdziesz.Powiadomiłam dziekana o swoim stanie i natych-miast mnie zwolnił.Opuszczam zatem uniwersytet w niełasce.Nie wrócę do ro-dziny, ponieważ ojciec i tak by mnie nie przyjął.Jestem sama, zdana na własnesiły.%7łegnaj, Faradayu.Nie żałuję czasu, który spędziliśmy razem.Zawsze będęciepło Cię wspominać.Mam nadzieję, że znajdziesz swoich szamanów".Faraday wpatrywał się w swoją nieporuszoną szwagierkę. Jak mogłaś to przede mną ukryć?  wyszeptał chrapliwie.Elizabeth nosząca pod sercem jego dziecko! Zamknął oczy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •