[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Posterunku policji.Masz donich zadzwonić i powiedzieć, że ktoś włamał się do tegobudynku.- Co to za budynek?- Nie mam pojęcia i wcale nie chcę wiedzieć.Ephraimpowiedział, że powinieneś zadzwonić pojutrze.Dopilnuj,żeby zrobić to dokładnie o piątej trzydzieści czasu cypryj-skiego.- To wszystko, co wiesz?- Wiem tylko, że będzie tam zespół Yarid, robiąc coś,czego robić nie powinni.- To mi wystarczy - stwierdziłem.422 Eli nie zatrzymał się długo.Był zawstydzony tym, żeopuszcza Mosad i kraj, wyczułem również, że nie czuje siędobrze w moim towarzystwie.Nie potrafiłem tego wy-tłumaczyć, ale ja również czułem się z nim nieswojo, toteżnie zatrzymywałem go, choć krążyło mi po głowie milionpytań i byłem niezwykle ciekaw jego odpowiedzi.Wtorek, 23 kwietnia 1991 r.Zatelefonowałem o ustalonej porze i po blisko dwudziestuminutach ślęczenia przy aparacie udało mi się dotrzeć dokomendanta posterunku, którego poinformowałem o wtarg-nięciu intruzów do biurowca.Nie zrobiłem na nim wielkiego wrażenia, ale po spraw-dzeniu adresu i upewnieniu się, że trzy szczytowe piętrabudynku zajmuje ambasada irańska, postanowił posłać kogośna miejsce.Jak się okazało, zaspół Yarid, składający się zsześciu osób, czterech mężczyzn i dwóch kobiet, niespodziewał się jakichkolwiek kłopotów.Aby nie ściągać nasiebie uwagi, zameldowali się na wyspie w dwóch różnychhotelach i udawali turystów.Dwóch mężczyzn zajęło pokójprzyległy do apartamentu, w którym planowano zorganizo-wanie stacji nasłuchowej.Sprzęt został już zainstalowany iw każdej chwili mógł zacząć odbierać sygnały z pluskiew,jeśli tylko pluskwy zostaną umieszczone na miejscu przezpozostałych członków zespołu.Jedna para miała wejść do budynku i założyć pluskwy naprzewody telefoniczne, podczas gdy druga para miała zająćpozycje przed budynkiem, aby w razie kłopotów ostrzecinstalatorów.Tak czy inaczej, wszyscy byli maksymalnierozluznieni.W końcu, byli członkami wielkiego Mosadu.Cóż mogło się stać?Otóż mogło, mogło.423 Stojący na ulicy nie czuli się dobrze na otwartej przestrzenii postanowili wejść do wnętrza budynku, aby pomóc przyja-ciołom w ich pracy.Dzięki temu szybciej wykonaliby zadaniei mogliby przejść do bardziej rozrywkowej części operacji -wypoczynku i zabawy na koszt Mosadu.Tak naprawdę nie mogli być pomocni, skoro tylko jeden zczłonków zespołu był tak zwanym ekspertem w zakładaniupodsłuchu - tylko on jeden mógł wykonywać właściwąpracę.Wszyscy pozostali stali obok i działali mu na nerwy.Był w trakcie dopasowywania przewodów telefonicznychdo schematu technicznego, który przyniósł ze sobą, i przy-mierzał się do oddzielenia przewodów linii irańskiej am-basady, gdy do pomieszczenia wszedł policjant.Cała czwórkatłoczyła się przy otwartych drzwiczkach szafki telefonicznej,ściskając w dłoniach urządzenia podsłuchowe, aby podać jeekspertowi, gdy tylko znajdzie właściwe przewody.Policjant był równie zaskoczony jak wszyscy przyłapaniprzez niego członkowie zespołu.- Co tu robicie? - zapytał, najpierw po grecku, a kiedy niedoczekał się odpowiedzi, również po angielsku.Cała czwórka rzuciła na ziemię wszystko, co trzymała wrękach, a potem zwróciła się twarzą do policjanta.Wymienilispojrzenia, nie bardzo wiedząc, jak się zachować.Ran Sofę2, dowódca zespołu, przemówił jako pierwszy.Trzydziestotrzyletni weteran Yarid miał stać przed budyn-kiem razem z Amit Litvin, prowokacyjnie ubraną, abyściągnąć na siebie uwagę w przypadku nieoczekiwanychkomplikacji (manewr mógł się zakończyć powodzeniem,gdyby oboje dobrze wykonali swoje zadanie), natomiast DavidDąbi i Anna Dolgin mieli w tym czasie instalować pluskwy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •