[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Vicki opuściła rękę na ramię staruszka.W szpitalu opatrzonowiększość jej obrażeń poza okropnym guzem.Bolała ją głowa, wiedziała, że coś jej umyka.- Doktorze, o czym pan mówi?- Co? - Odwrócił się i pokręcił głową.- Przepraszam, jestem jużstary, zapoirunam, że znasz łaki od niedawna - przybrał tonwykładowcy, mówił wolno i precyzyjnie.- Chmura zbliża się dodojrzałości seksualnej.Jej zapach się zmienia.Sztorm na toreaguje.Nie zauważyłaś, jak ją liże?- Myślałam, że to dla ukojenia.%7łeby oczyścić rany.- Częściowo tak, ale nie podobało mi się, ku czemu to zmierza.Dlatego posłałem go do kuchni.- Ale on jest jej bratem - zaprotestowała Vicki.- Właśnie dlatego rodzina go odsyła.Z blizniakami jest ciężko,nie można ich trzymać razem podczaspierwszej rui.Sztorm poraniłby się, byleby tylko dostać się dosiostry.Z biegiem czasu nauczy się kontrolować, ale pierwszyraz, pierwszy raz dla nich obojga.- doktor zawiesił głos ipokręcił głową.Milczał, kiedy Peter wrócił do pokoju.- Tobie też przyniosłem - wręczył Vicki drugą szklankę.Podziękowała mu.Musiała się napić, choćby wody.Obserwowała dyskretnie, jak Sztorm opada na podłogę i opierapysk o plecy Chmury, wzdycha głęboko i od razu zapada w sen.Dla niej wyglądało to całkowicie niewinnie.Zerknęła nadoktora Dixo-na.Nie wydawał się zaniepokojony, więc tozachowanie musiało się mieścić w przyjętych, akceptowanychnormach.Sielska scena zmieniła się gwałtownie chwilę pózniej, kiedy nazewnątrz trzasnęły drzwi, a obałaki zerwały się i pobiegły do wejścia, szczekając zpodnieceniem.- Ich ojciec - wyjaśnił doktor.- Zadzwoniłem do niego, kiedywychodziliśmy ze szpitala.Nie było sensu niepokoić gowcześniej, a teraz może was odwiezć na farmę.- Wiedzą, że tak będzie? - zapytała Vicki.- %7łe Sztorm zostanieodesłany?Doktor Dixon przez chwilę wyglądał na zaskoczonego.- Kto? Ach.Chmura i Sztorm? Rose i Peter? ~ Kiedy skinęłagłową, westchnął.- Wiedzą, że tak się dzieje, ale to przede wszystkim łaki i nastolatki.Nie wierzą, że to się przytrafiwłaśnie im.- Pokręcił głową.- Nastolatki.Nieważne, ile by mizapłacili nie chciałbym przez to przechodzić jeszcze raz.Vicki wyciągnęła rękę i stuknęła lekko swoją szklanką o jego.- Amen - powiedziała.- Amen.Marszcząc brwi, Mike Celluci przesuwał palce po kierownicy.Wyjechał od siostry pózniej, niż planował.Miał szczęście, że wogóle zdołał tego dokonać.Nikt go nie ostrzegł, że ciotka Marybędzie na  małym rodzinnym grillu".Wiedzieli, że wtedy za nicw świecie by nie przyszedł. Mike, nie spodziewałeś się chyba, że babcia przyjdzie sama.Przecież ona ma osiemdziesiąt trzy lata".Gdyby ktoś mu powiedział, że babcia przychodzi, sam by się ponią wybrał.Przejażdżka do Dufferin i St.Clair była rozkoszą wporównaniu z popołudniem spędzonym z ciotką Mary.Chociażpróbował, nie udało mu się uniknąć spotkania i w końcu musiałwysłuchać litanii, którą raczyła go przy każdej okazji, odkądwszedł w okres dojrzewania. Michael, kiedy się ożenisz? Nie możesz zapominać, że jesteśostatnim z Cellucich.Zawsze powtarzałam mojemu bratu, atwojemu ojcu, niech spoczywa w spokoju, że mężczyzniepotrzeba wielu synów, by przetrwało nazwisko, ale on mnie niesłuchał.Córki, miał trzy córki.Kiedy się ożenisz?"Tego popołudnia jakoś udało mu się utrzymać nerwy na wodzy,ale niewiele brakowało.Gdyby nie babcia.- Tego mi jeszcze brakowało, pieprzonego korka na czterysta-pieprzonej-jeden.- Miał w schowku koguta i syrenę.Pragnienie,żeby wywalić oba na dach i pojechać po chodniku, omijającniedzielny korek, było niemal nie do zwalczenia.Planował dotrzeć do London przed zachodem słońca, ale niemiał na to szans.Raczej nie wcześniej niż przed jedenastą, jeślikorek się nie rozładuje.Czas go nie naglił, miał trzy dniwolnego, ale chciał porozmawiać z Vicki jeszcze tego wieczora.Zadzwonił do Dave'a Grahama, żeby mu powiedzieć, dokąd jedzie, co skończyło się na rzuceniu słuchawką, kiedy tamtenwybuchnął śmiechem.- Ja, zazdrosny - warknął, patrząc spode łba na zachodzącesłońce.To nie było zabawne.Vicki musiała się dowiedzieć, zkim się zadaje.Dla każdego ze swoich przyjaciół zrobiłby tosamo.Nagle uśmiechnął się szeroko.Może powinien poznać Vicki zciotką Mary.Staruszka nie miała by szans.- Czemu jesteś taka zdenerwowana?Vicki podskoczyła, odwróciła się i spojrzała na Henry'ego.- Nie rób tak.- Jak.Jezu, Vicki, co się stało? - Wyciągnął rękę, żeby dotknąćsinozielonej opuchlizny na jej skroni, ale zrezygnował, kiedy sięwzdrygnęła i odsunęła.- Mieliśmy wypadek.- Wypadek? - Rozejrzał się.- Gdzie są wszyscy?- Na zewnątrz.- Vicki wzięła głęboki oddech i powoliwypuściła powietrze.- Uzgodniliśmy, że ja ci powiem.- Petersię zgłaszał, ale Vicki mu nie pozwoliła [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •