[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nikt nie przypuszczał, że jesteśdziewczyną.Cholera.I co ja zrobiłem najlepszego? Zabrałem cię w sam środek walki.Znowu zaczął się śmiać i Paxton też musiała się roześmiać. Cieszę się, że nikt się nie domyślił, kim jestem.Leżeli w milczeniu, słuchając pojedynczych strzałów snajpera. Nie wiem, jak piszesz, ale jesteś dobrym kumplem i masz charakter.Reszta powinnaprzyjść ci zupełnie łatwo. Dziękuję ci.  Nie ma za co.Możesz jezdzić ze mną na rozpoznania, kiedy tylko zechcesz.Podwarunkiem, że nic nie powiesz swojemu wujkowi.Znowu się uśmiechnęła.Oddała się rozmyślaniom i w końcu zasnęła.Zanim zapadła wgłęboki sen, uświadomiła sobie, że przebywa w Wietnamie dopiero dwa dni, a wydawało jejsię, że nie widziała od lat Eda Wilsona, Gabby, San Francisco.ani Petera.Rozdzial XIIIRalph i Paxton wraz z ekipą wrócili do Sajgonu następnego dnia.W drodze powrotnejwszyscy milczeli.Otarli się o śmierć.Nadal czuli jej tchnienie. Wstrząsnęło to tobą, prawda?  Ralph siedział obok niej.Swoje miejsce obok kierowcyodstąpił akustykowi. Tak  skinęła głową.Nadal myślała o chłopcu z Miami.Jak będzie żył bez jednej ręki? Ajeśli nie przeżyje operacji? I o co ci chłopcy walczyli? Nikt nie był już niczego pewien.Wszystko się skomplikowało. Zdobędziesz tu swoistą edukację  powiedział Ralph. Ci, którzy choć trochę czasuspędzili w Wietnamie, nigdy już nie Są tacy sami jak przedtem. Dlaczego?  Ciągle szukała odpowiedzi. Sam nie wiem.Może za dużo widzieli.Za bardzo to przeżywali.Stali się zgorzkniali ipozbawieni złudzeń.Wracają do Stanów, a tam ich nienawidzą i traktują jak morderców.Niktniczego nie rozumie.W Stanach ludzie słuchają radia, wysiadują w barach, kupująsamochody i uganiają się za kobietami.Gówno ich obchodzi to, co się tu dzieje.Nigdyzresztą ich nie obchodziło.Wietnam? A gdzie to jest? Kogo to interesuje? To tylko bandagłupków walcząca ze sobą.A że przy tym giną młodzi Amerykanie? Nikt o tym nie pamięta.Nasi żołnierze oddają życie za nic, bez sensu i na darmo. Naprawdę w to wierzysz?  To, co mówił, było bardzo bolesne.Zwłaszcza gdy myślała oPeterze.Aatwiej było uważać go za bohatera, który oddał życie za ojczyznę.Wrzeczywistości zginął przez pomyłkę.Paxton miała tę świadomość. Wierzę.Najsmutniejsze, że wszyscy inni też.Nikogo w Stanach nie obchodzi ta wojna.Nawet nie starają się zrozumieć sytuacji.Sam nie jestem pewien, że ja cokolwiek rozumiem.Występujemy w obronie Sajgonu przed agresją Viet Congu.Teoretycznie.W praktyce nasisprzymierzeńcy nie są nimi do końca.Nie wiesz, kto jest w Viet Congu, a kto nie.Cholera,czasami myślę, że oni wszyscy.Chryste, popatrz na dzieciaki.Większość z nich bezmrugnięcia rzuciłaby w ciebie granatem.Ta świadomość jest najgorsza.Nie wiadomo, komumożna zaufać, kogo szanować, z kim walczyć.Połowa naszych żołnierzy bardziej szanujeżółtków niż swoich własnych dowódców.Wietnamcy walczą lepiej niż ktokolwiek inny.Aarmia południowo- wietnamska to kpiny.Rozumiesz, co chcę powiedzieć? To jest cyrk.Jeślibędziesz przebywać tu dostatecznie długo, zwariujesz.Wez to pod uwagę.W dniu, w którymprzestaniesz myśleć o załapaniu się na najbliższy samolot do domu, zaczną się twoje kłopoty. Trochę kpił, trochę żartował, a zarazem odsłaniał prawdę.Zdawała sobie z tego sprawę.Było coś dziwnie pociągającego w tym kraju, coś, co sprawiało, że chciało się tu zostać.Tocoś wisiało w powietrzu.Tkwiło w zapachach, dzwiękach i ludziach.Wyrażało się wzaskakującym kontraście między Sajgonem a niezwykłym pięknem okolicy.Uzewnętrzniło wniewinnych twarzach i w bliskości śmierci.Chciało się wierzyć, że Wietnamczycy są bezwiny, że cierpią, a ty możesz im pomóc.Ale czy możemy im pomóc, ratując jednocześnie siebie? Czy też był to beznadziejny wysiłek? Gdy w południe dojechali do Sajgonu, Paxtonnie znalazła odpowiedzi na żadne z tych pytań.Ralph podrzucił ją do hotelu, a sam udał się do biura prasowego w Eden Building.Paxtonwkroczyła do holu w mundurze pokrytym plamami zakrzepłej krwi, umazanym błotem iprzepoconym.Wyglądała okropnie.Po drodze wpadła na Nigela, który na jej widok uniósłbrwi. No, no, wygląda na to, że miałaś pracowity dzień.A może zacięłaś się przy goleniu? Wracamy z Nha Trang.Widziałam mnóstwo rannych, wypaliła mu prosto w oczy,ściągając heim.Dla niej było ich mnóstwo.Gdy to mówiła, poczuła pod powiekamiszczypiące ky. Czy mam się zdziwić? Przecież chyba po to tu jesteśmy.- Był z niego kawał wyniosłegodrania i jego stosunek do świata bardzo ją drażnił. Jakie masz plany w związku z dzisiejsząkolacją? Nie wiem.Muszę zacząć pisać artykuł. Umowa z  Sun nie narzucała jej żadnychterminów.Miała przysyłać materiały, gdy będą gotowe.Jednak chciała udowodnić, że nierzucała słów na wiatr i poważnie traktuje swoje zobowiązania. Może spotkamy się pózniej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •