[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Przestań krzyczeć!Nie mógł znieść nawet własnego głosu.Krew huczała mu w uszach jak bezlitosnygrzmot.Oddech szumiał wściekle jak korony drzew targane podmuchami wichury.Powódzwrażeń wzrokowych zalała mu oczy.Drżał i dygotał, miotany drgawkami.Jacob Bernstein przyszedł do niego godzinę po opuszczeniu zbiornika.- Wypoczęty? - zapytał.- Zrelaksowany, szczęśliwy, gotów do współpracy?- Jak długo tam byłem?- Nie wolno mi powiedzieć.- Tydzień? Miesiąc? Rok? Który dziś jest?- To nie ma znaczenia, Jim.- Przestań mówić, proszę.Twój głos rani mi uszy.Bernstein uśmiechnął się.- Przywykniesz.Mam nadzieję, że w czasie wypoczynku odświeżyłeś sobie pamięć.Odpowiedz teraz na parę pytań.Zacznijmy od nazwisk ludzi w twojej grupie.Nie wszyst-kich, tylko tych ważniejszych.- Znasz wszystkie nazwiska - mruknął Barrett.- Chcę usłyszeć je od ciebie.- Po co?- Może wyciągnęliśmy cię za wcześnie.- Więc wsadz mnie tam z powrotem.- Nie bądz uparty.Wymień parę nazwisk.- Bolą mnie uszy, gdy mówię.Bernstein splótł ręce na piersi.- Nazwiska, natychmiast.Mam tu zeznanie opisujące zakres twojej kontrrewolucyjnejdziałalności.- Kontrrewolucyjnej?- Tak.W przeciwieństwie do nieustannej pracy twórców Rewolucji 1984.- Od dawna nie słyszałem, żeby nazywano nas kontrrewolucjonistami, Jack.- Jacob.- Jacob.- Dziękuję.Czytałem raport.Możesz wnieść poprawki, jeśli uznasz, że jakiś szczegółjest niezgodny z prawdą.Potem podpiszesz, dobrze? - Bernstein otworzył długi dokument iodczytał zwięzłe, suche streszczenie działalności Barretta w podziemiu, nadzwyczaj ścisłe,obejmujące wszystko, począwszy od tego pierwszego zebrania w 1984 po dzień aresztow-ania.Kiedy skończył, zapytał: - Jakieś uwagi krytyczne czy sugestie?- Nie.- W takim razie podpisz.- W tej chwili mam paskudną koordynacje ruchów.Nie utrzymam pióra.Przypuszc-zam, że za długo siedziałem w zbiorniku.- Podyktuj więc słowną autoryzację zeznania.Wezmiemy próbkę głosu i to posłużyjako dopuszczalny dowód.- Nie.- Zaprzeczasz, że to jest ścisłe streszczenie twojej kariery?- Powołuję się na piątą poprawkę. - Nie ma czegoś takiego jak piąta poprawka - odparł Bernstein.- Przyznasz się, że świ-adomie pracowałeś nad obaleniem obecnego legalnie ukonstytuowanego rządu tego narodu?- Czy nie robi ci się niedobrze, Jack, gdy słyszysz takie słowa z własnych ust?- Ostrzegam, odpuść sobie osobiste wycieczki kwestionujące moją uczciwość - pow-iedział Bernstein cicho.- Prawdopodobnie nie byłbyś w stanie zrozumieć pobudek, któresprawiły, że wypowiedziałem wierność podziemiu i stałem się lojalny wobec rządu.Nie zam-ierzam z tobą o nich dyskutować.To ty jesteś przesłuchiwany, nie ja.- Mam nadzieję, że niedługo przyjdzie kolej na ciebie.- Zmiem wątpić.- Kiedy mieliśmy po szesnaście lat, nazywałeś ten rząd wilkami, które pożerają świat.Ostrzegałeś mnie, że póki się nie obudzę, będę niewolnikiem w świecie niewolników.Pow-iedziałem, że wolę być żywym niewolnikiem niż martwym wywrotowcem, pamiętasz, awówczas ty wsiadłeś na mnie za mówienie takich rzeczy.Teraz należysz do stada wilków.Jesteś żywym niewolnikiem, ja zaś zamierzam być martwym wywrotowcem.- Ten rząd zniósł karę śmierci.Nie uważam się ani za wilka, ani za niewolnika.A tywłaśnie dowiodłeś, że próba przeniesienia opinii szesnastolatka w dorosłe życie opiera się nabłędnych przesłankach.- Czego chcesz ode mnie, Jack?- Dwóch rzeczy.Zaaprobowania zeznania, które przed chwilą odczytałem.Iwspółpracy w zakresie uzyskania informacji na temat przywódców Kontynentalnego FrontuWyzwolenia.- Zapomniałeś o jeszcze jednym.Chcesz, żebym nazywał cię Jacobem, Jacobem.Bern-stein nie uśmiechnął się.- Jeśli będziesz współpracować, mogę obiecać ci satysfakcjonujące zakończenieprzesłuchania.- A jeśli nie?- Nie jesteśmy mściwi.Ale podejmiemy kroki, żeby zapewnić obywatelom bezpiec-zeństwo, usuwając z ich otoczenia tych, którzy zagrażają stabilności państwa.- Ale nie zabijacie ludzi - powiedział Barrett.- Do diabła, więzienia muszą być strasznie zatłoczone.Chyba że ta gadka o podróżachw czasie jest prawdą.Wydawało się, że pancerz żelaznej rezerwy Bernsteina został po raz pierwszyzarysowany.- Jest? Czy Hawksbill zbudował maszynę, która pozwala wam cofać więzniów w cza-sie? Czy karmicie nami dinozaury? - zapytał Barrett.- Dam ci jeszcze jedną okazję udzielenia odpowiedzi na moje pytania - powiedziałBernstein z rozdrażnieniem.- Powiedz mi.- Wiesz, Jack, w tym obozie przesłuchań przydarzyło mi się coś zabawnego.Tego dnia,kiedy policją zgarnęła mnie w Bostonie, naprawdę nie miałem nic przeciwko.Straciłemzainteresowanie Rewolucją.Cechował mnie równy brak zaangażowania jak wtedy, gdymiałem szesnaście lat, a ty stawałeś na głowie, żebym przejrzał na oczy.Moja wiara w rewo-lucyjny proces wypaliła się.Przestałem wierzyć, że kiedykolwiek obalimy rząd i zrozu-miałem, że tylko udaję, że coś robię, starzejąc się z dnia na dzień, goniąc za nieuchwytnąbolszewicką ułudą, sprawiając pozory, żeby nie zniechęcać narybku.Właśnie wtedy od-kryłem, że całe moje życie nie miało sensu.Więc co za różnica, że mnie aresztowaliście?Byłem niczym.Założę się, że gdybyś przyszedł i przesłuchał mnie pierwszego dnia, pow-iedziałbym ci wszystko, co chciałbyś wiedzieć, po prostu dlatego, że byłem zbyt znudzony,aby stawiać opór.Ale przesiedziałem tutaj pół roku, rok, nie wiem, jak długo, i efekty oka-zały się całkiem interesujące.Znów jestem uparty.Trafiłem tutaj ze słabą wolą, a ty sprawiłeś, że moja wola stała się silniejsza niż kiedykolwiek.Czy to nie interesujące, Jack?Przypuszczam, że to psuje twój wizerunek jako śledczego i przykro mi z tego powodu, alemyślę, że chciałbyś wiedzieć, jaki wpływ wywarł na mnie ten proces.- Prosisz się o tortury, Jim?- Nie proszę o nic.Po prostu mówię.Zabrali Barretta z powrotem do zbiornika.Podobnie jak wcześniej, nie miał pojęcia, ileczasu tam spędził, lecz dłużyło mu się bardziej niż za pierwszym razem, a po wyjściu byłznacznie słabszy.Nie zdołali przesłuchać go przez trzy godziny po wyjęciu z wody, bo niemógł znieść hałasu.Bernstein zrezygnował z prób i czekał, aż obniżą się progi bólu.Ku jegoniezadowoleniu Barrett nie poszedł na współpracę.Następnie poddali go umiarkowanym torturom.Wytrzymał.Pózniej Bernstein próbował być przyjacielski.Częstował papierosami, kazał zdjąć poleograniczające, wspominał dawne czasy.Dyskutowali o ideologii, rozpatrując różne kwestieze wszystkich możliwych punktów widzenia.Zmiali się.%7łartowali.- Pomożesz mi teraz, Jim? - zapytał Bernstein.- Odpowiedz na parę pytań.- Nie potrzebujesz informacji, jakie mógłbym ci podać.Wszystko jest w aktach.Zależyci wyłącznie na symbolicznej kapitulacji.Cóż, nie zamierzam skapitulować.Równie dobrzemożesz zrezygnować i postawić mnie przed sądem.- Nie dojdzie do procesu, dopóki nie podpiszesz zeznania.- W takim razie będziesz musiał kontynuować przesłuchanie.Ale w końcu nuda zwyciężyła [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •