[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Sam nie wiem, Christopher.Tajemnice zawodowe, rozumiesz, tosprawy wielkiej wagi.Gdyby ktokolwiek z moich konkurentów. Przecież pan nie ma konkurencji.Pan jest wyjątkowy.Pan jedenpotrafi to zrobić.I nikt więcej. Może, może, ale nigdy nic nie wiadomo. Nie wygadam.Słowo daję.Może mi pan ufać. Jesteś pewien?  Tak. Nikomu nie powiesz? Nawet ojcu, kiedy wróci do domu? A gdzie on teraz jest, jak pan myśli, panie Eckmann? Och, jestem pewien, że niedaleko stąd. I myśli pan, że wkrótce wróci? Jestem pewien, że tak. No więc jak pan to zrobił.z tancerką? Czip. Czip komputerowy? Właśnie.Bardzo, bardzo, bardzo malutki.Niestety, okablowaniei połączenie okazało się niemożliwie trudne do zainstalowania,a naprawienie go w ogóle nie wchodzi w rachubę.Krótko mówiąc: klapa.Podziałało jakiś czas, w końcu się przepaliło  i klapa. Ojej.Jaka szkoda. Owszem.Ale początki zawsze są trudne. Trzeba stale próbować, panie Eckmann. Trzeba stale próbować, Christopher. Wciąż od nowa.Eckmann uśmiechnął się, podziwiając hart ducha chłopca. Tak jest, wciąż od nowa. I nigdy nie wolno się poddawać. Nigdy. Ja nigdy się nie poddam, panie Eckmann, nigdy.Jeżeli naprawdębędę chciał coś zrobić albo czegoś się dowiedzieć, to na pewno się niepoddam.Nigdy. Wierzę ci, to po tobie widać. Panie Eckmann? Christopher sięgnął po portfolio i ułożył je sobie na kolanach,podtrzymując z wielkim pietyzmem.Należało przecież do ojca, stanowiłowręcz część jego osoby, nie mniej osobistą niż ubranie.Podniósłszywzrok, napotkał baczne spojrzenie pana Eckmanna, pełne niepokojui troski.Nieufność chłopca ulotniła się w jednej chwili.Jego podejrzliwośćbyła całkiem nieuzasadniona.Pan Eckmann to dobry człowiek.Chciał mupomóc.Christopher przeczuwał to przecież od samego początku. Panie Eckmann.co ja powinienem teraz zrobić? Aatwo, aż nazbytłatwo, byłoby posłać chłopca tą samą drogą  drogą Roberta i Poppei,którzy przeniknęli przez punkt ciemności do innego, alternatywnegoświata.Tam żyło teraz tych dwoje ludzi, których poszukiwał Christopher bytowali w postaci maleńkich figurek, uwięzionych w maleńkim mieście,o parę stóp zaledwie od chłopca, za zamkniętymi na klucz drzwiczkamiszafki.Dla nich dwojga zapadła już noc, nieprzenikniona i czarna  noc podszklaną kopułą stanowiącą ich niebo.Najwyżej odrobina światła mogła sięsączyć przez ciasną szparę między drzwiczkami szafki a framugą.Wydawało się to nie tylko łatwe, ale i sensowne  jako jedyne logicznerozwiązanie skomplikowanego problemu Christopher nie miałby szans.Eckmann znacznie górował nad nim siłą.Był silny jak wół, jak stadowołów.A jednak.Eckmann powstrzymał rękę.Mężczyzna  owszem, kobieta  owszem:bo czyż nie spiskowali, by ograbić Eckmanna z jedynej rzeczy, którejpragnął, potrzebował, a nie posiadał nigdy.miłości.Ale chłopiec.On był samą miłością. Może powinniśmy gdzieś zadzwonić, Christopher. Tak pan myśli? Raczej tak. Na policję?  Tak. Do szpitali? Może też.Ale najpierw na policję. Myśli pan, że mój tata miał wypadek? Mnie też przyszło to do głowy.Wypytałem już wszystkich malarzy i aktorów na placu. Nie, nie, nie.Jestem pewien, że nic złego go nie spotkało.Przynajmniej nic poważnego.Ale tak na wszelki wypadek.żeby sięuspokoić. Zadzwoni pan, panie Eckmann?  Ja? Osobliwe uczucie.Eckmann nie znał go dotąd: inna istota ludzkapolega na nim, ufa mu, liczy na jego pomoc. Ja? Bardzo pana proszę.Pana będą słuchać.Pan jest dorosły.To prawda.Był dorosły.Z samego głosu nikt nie domyśli się niczegowięcej. Bardzo pana proszę.Eckmanna zalała fala ciepła.Nie potrafił znalezć nazwy dla tegodoznania, które przeniknęło go na wskroś  ale było to współczucie: chęćniesienia pomocy drugiej osobie i związane z nią krzepiąceprzeświadczenie o własnej wartości.Mimo iż sam był sprawcą dramatuChristophera  jego obaw, niepokoju i lęku  Eckmann zaznał odruchuwspółczucia.Współczucia, jakim silny darzy słabego, a wiedzący  nieświadomego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •