[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Spowiadał się z całegożycia słuchaczom, którzy świetnie je znali.Razem z nim byli jego oprawcy, śledczy, ludzie wbiałych kitlach.O'Brien, Julia, pan Charrington; wszyscy toczyli się korytarzem, zarykując się ześmiechu.Jakieś okropne zdarzenie, które miało nastąpić w przyszłości, ominęło go i już nie musiałsię obawiać.Wszystko było w porządku, tortury się skończyły, każdy szczegół jego życia zostałwyciągnięty na wierzch, zrozumiany, wybaczony.Na wpół uniósł się z twardej pryczy, przekonany, że doleciał go głos O'Briena.Podczasprzesłuchań, aczkolwiek nie widział go ani razu, miał uczucie, że O'Brien stoi tuż obok, choć pozazasięgiem wzroku.To O'Brien wszystkim kierował.On kazał strażnikom bić Winstona i onpilnował, aby go nie zatłukli na śmierć.To on decydował, kiedy więzień ma wyć z bólu, kiedyodpoczywać, kiedy jeść, kiedy spać, jakie środki należy mu wstrzykiwać.To on zadawał pytania ipodsuwał odpowiedzi.On był katem i obrońcą, inkwizytorem i przyjacielem.Pewnego razu -Winston nie pamiętał, czy podczas normalnego snu, czy też snu wywołanego środkami nasennymi,a może nawet w momencie przebudzenia - usłyszał przy uchu szept:  Nie przejmuj się, Winston;mam nad tobą pieczę.Obserwowałem cię przez siedem lat.Teraz nadeszła chwila zwrotna.Uratuję115 George Orwell  Rok 1984  j.o.cię, uczynię doskonałym." Nie miał pewności, czy przemawiał do niego O'Brien, ale nie wątpił, żebył to ten sam głos, który w innym śnie, przed siedmioma laty, oznajmił mu:  Spotkamy się tam,gdzie nie ma mroku."Nie pamiętał końca przesłuchań.We wspomnieniach miał lukę; następna rzecz, która powoliwyłoniła się w jego świadomości, to pomieszczenie czy też cela, gdzie znajdował się teraz.Leżałniemal płasko na wznak i nie mógł się poruszyć.Jego ciało w różnych punktach przytrzymywałypasy.Nawet głowę miał całkowicie unieruchomioną.O'Brien przyglądał mu się z powagą i jakbyze smutkiem.Widziana od dołu twarz była prostacka i zmęczona, z worami pod oczyma igłębokimi bruzdami ciągnącymi się od nosa do brody.O'Brien wyglądał starzej, niż Winstonowi siędotąd wydawało; mógł już mieć pięćdziesiątkę.Trzymał dłoń na przełączniku obok tarczy zpodziałką.- Powiedziałem ci - rzekł O'Brien - że jeśli się spotkamy, to właśnie tutaj.- Tak - przyznał Winston.Drobny ruch dłoni O'Briena i bez żadnego uprzedzenia Winstona zalała fala bólu.Torturępotęgował fakt, że więzień nie widział, co się dzieje, a czuł się tak, jakby zadawano mu śmiertelnerany.Nie miał pojęcia, czy katują go naprawdę, czy też wrażenie bólu powstaje za sprawą prądu,lecz zdawało mu się, że ciało rozszarpują mu szczypce, a stawy wyłamuje jakaś siła.I choć od bólupot wystąpił mu na czoło, straszniejsza od samych cierpień była myśl, że pęknie mu kręgosłup.Zacisnął zęby i oddychał ciężko przez nos, usiłując jak najdłużej wytrzymać bez krzyku.- Boisz się, że za chwilę coś ci pęknie - zauważył O'Brien, obserwując jego twarz.-Najbardziej się lękasz, że trzaśnie ci kręgosłup.Masz przed oczami wyrazny obraz tego, jak kręgiodskakują od siebie, a spomiędzy nich zaczyna się sączyć płyn rdzeniowy.O tym właśnie terazmyślisz, prawda, Winston?Winston nie odpowiedział.O'Brien przesunął umieszczony nad tarczą przełącznik.Bólodpłynął niemal równie szybko, jak się pojawił.- To było czterdzieści - wyjaśnił O'Brien.- Jak widzisz, skala dochodzi do setki.Staraj sięnie zapominać podczas naszej rozmowy, że w każdej chwili mogę zadać ci ból o dowolnymnatężeniu, dobrze? Jeśli zaczniesz uciekać się do kłamstw, stosować wykręty lub choćby udzielaćmi odpowiedzi nie dorastających do twoich umysłowych możliwości, natychmiast będziesz wył zbólu.Zrozumiałeś?- Tak.Zachowanie O'Briena stało się mniej surowe.Poprawił w zamyśleniu okulary i przeszedłparę kroków.Kiedy się znów odezwał, jego głos był łagodny i cierpliwy.O'Brien miał teraz wsobie coś z lekarza, nauczyciela lub nawet księdza, kogoś, kto nie pragnie karać, lecz tłumaczyć iprzekonywać.- Specjalnie zadaję sobie tyle trudu i zajmuję się tobą, Winston, bo jesteś tego wart.Samdobrze wiesz, co ci dolega.Wiedziałeś od lat, chociaż usiłowałeś nie dopuszczać tego doświadomości.Jesteś obłąkany.Cierpisz na zaburzenia pamięci.Nie pamiętasz prawdziwychwypadków i wmawiasz w siebie, że pamiętasz zdarzenia, które nigdy nie miały miejsca.Naszczęście twoja choroba jest uleczalna.Sam nigdy się nie wykurowałeś, bo nie chciało ci siępróbować.Wymagało to wysiłku, na który nie umiałeś się zdobyć.Wiem, że nawet teraz wciążtrwasz przy swoich ułudach, bo wydaje ci się, że na tym polega cnota.Przykładowo, z którymmocarstwem, twoim zdaniem, Oceania prowadzi obecnie wojnę?- Kiedy mnie aresztowano, prowadziła wojnę ze Wschódazją.- Ze Wschódazją.Znakomicie.I zawsze prowadziła wojnę ze Wschódazją, tak?Winston wciągnął powietrze.Otworzył usta, żeby odpowiedzieć, ale się powstrzymał.Niemógł oderwać oczu od tarczy.- Mów prawdę, Winston, dobrze? S woj ą prawdę.Powiedz mi, co t y pamiętasz.116 George Orwell  Rok 1984  j.o.- Pamiętam, że zaledwie tydzień przed moim aresztowaniem, Wschódazją nie była naszymwrogiem.Aączył nas sojusz.A wojnę prowadziliśmy z Eurazją.Przez cztery lata [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •