[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jechałem właśnie do ciebie, kiedy spotkałem Billa Kleina - przerwał Mark twar-dym głosem.- Nie mógłbym znieść tej rozłąki i zaproszenie nie miało tu żadnego zna-czenia.Roweno! Wiem jakim człowiekiem jest wuj Todd.Zaślepia go arogancja, licząsię tylko jego odczucia! Nie jest zdolny do współczucia, brak mu delikatności.Oddałbymwszystko, aby ci zaoszczędzić tej obrzydliwej awantury, którą dziś rano rozpętał, ale niemiałem prawa wtrącać się do sprawy, która dotyczy tylko was dwojga.Postawiłam kieliszek na inkrustowanym stole z taką siłą, że cienki kryształ zawi-brował gwałtownie.- Czy powiedział ci, że wszystko, co było między nami, jest już tylko przeszłością?Myślę, że Todd jest teraz moim wrogiem.Mark zawahał się przez moment i rzucił pośpiesznie:- Mam nadzieję, że przynajmniej mnie uznasz za przyjaciela.Jeśli chodzi o megowuja, zawsze był człowiekiem o zmiennych nastrojach.Zbyt szybko wpada w złość,wrzeszczy i grozi, ale potem, gdy się nad tym zastanowi.Cóż, nie przybyłem tu, by gobronić, lecz jedynie spytać, czy mogę coś uczynić dla ciebie.Nie pytając, pochylił się, nalał mi wina i nie spuszczając wzroku z mojej twarzyzapytał cicho:- Coś cię gnębi, prawda? Wyczuwałem to przez cały czas, mimo że próbowałaś byćwesoła i niefrasobliwa.Czy chcesz porozmawiać o tym teraz czy po kolacji? Nie chcę cięSR denerwować ani wywoływać zatroskania na twej ślicznej twarzy.- Och, Mark! - wykrzyknęłam tak jak kiedyś w przeszłości.- Co ja bym bez ciebiezrobiła?Uśmiechnął się lekko.- Mam nadzieję, że nigdy nie uznasz się za tak dalece niezależną, by nie zwrócićsię do mnie! - zażartował, a po chwili dodał z niezwykłą stanowczością.- Wypij to wino,Roweno.A potem porozmawiamy o twoich kłopotach.Kiedy zaczęłam swą opowieść, Mark okazał wiele zrozumienia.Nie przerywał,gdy połykałam słowa, pragnąc wyrzucić je z siebie jak najszybciej; gdy się wahałam ijąkałam, ponaglał mnie delikatnie.Tym razem nie ukrywałam niczego; nawet faktów, za które się tak obwiniałam.Byłam głupia.Nie zważając na to, co usłyszałam, przed czym mnie ostrzegano, zakocha-łam się, wbrew logice.Czułam się taka silna, myślałam, że pokonam wszelkie przeszko-dy.W tym momencie Mark przerwał mi wyraznie zaniepokojony.Wstał i zaczął prze-chadzać się po pokoju, a ja błagałam go, by usiadł.- Na Boga, Roweno! Dlaczego wciąż się obwiniasz? Ty.starannie wychowanamłoda dama, która nigdy wcześniej nie znalazła się w takiej perfidnej, ohydnej sytuacji.Byłaś bezradną ofiarą zdeprawowanej grupy ludzi, którzy.czy teraz nie widzisz, jak dotego doszło? Przeżywałaś szok za szokiem, a on wykorzystał twoje uczucia.Otwórz sze-roko oczy i zobacz, jak mogłaś zakochać się w tym łajdaku! Zgwałcił cię jego brat, uwa-żający się za dżentelmena i pragnący cię poślubić.W szoku, uciekłaś od niego.Przez kil-ka dni przebywałaś sam na sam z człowiekiem, który nie zna innego prawa niż prawodżungli.Oddałaś mu się, bo nie miałaś wyboru; prędzej czy pózniej wziąłby cię siłą.My-ślę, że czułaś to podświadomie.A potem chciałaś to wszystko zracjonalizować, znalezćusprawiedliwienie, które pomogłoby ci żyć w zgodzie z własnym sumieniem.- Mark, nie!- To wszystko, Roweno - oświadczył twardo.- Spójrz prawdzie w oczy.Kilkaukradkowych godzin na górskim szczycie z mężczyzną, którego prawie nie znałaś; którypozbył się ciebie tak samo nieczule, jak cię posiadł.Nie wolno ci myśleć, że to miłość.SR Miłość musi się na czymś wspierać; na fundamencie, z którego może rozkwitać.Odwołajsię do własnego rozumu tak jak robiłaś to w przeszłości! To za to zawsze cię podziwia-łem, dlatego wciąż cię kocham i szanuję.A teraz.- zwolnił uścisk na moich dłoniach iusiadł naprzeciwko mnie - a teraz musisz opowiedzieć mi resztę, i to szybko, zanim opu-ści cię odwaga.Do dzisiaj nie mam pojęcia, jak znalazłam siły, by dokończyć mą opowieść.Sły-szałam własny głos, chłodny i dochodzący jakby zza mgły; nie pamiętam, co powiedzia-łam, bo miałam straszny mętlik w głowie.Wyobrażałam sobie, że stoję na sali sądowejobok Marka, mojego adwokata, który pragnie mi pomóc.Powtarzając wszystko, czegosię dowiedziałam, raz jeszcze uświadomiłam sobie dowody winy.Dowody pasowały dosiebie jak ulał i nie mogło być innego rozwiązania niż to, którego tak się bałam i niechciałam zaakceptować wcześniej.A Mark, zachowując się teraz jak prawdziwy adwokat wyciągający logiczne wnio-ski, zerwał ostatnią nić nadziei, której tak kurczowo trzymałam się przez cały czas.- Mówisz, że nie przyznał się do udziału w próbach zabójstwa Bragga i mojegowuja, nawet do porwania Flo? Ależ Roweno, chyba rozumiesz, dlaczego chciał sięusprawiedliwić, czyniąc to w ostatniej chwili? Już wcześniej zaplanował, co z tobą zrobi.Prawdopodobnie łudził się, że kiedy odzyskasz wolność, nadal będziesz wierzyć w jegoniewinność.Być może zamierzał wykorzystać cię ponownie.Słowa Marka waliły mnie po głowie jak młot; zacisnęłam palce na skroniach, byich do siebie nie dopuścić.- Nie.- szepnęłam, ale on był nieugięty.- Jeśli zdolny był do zabójstwa twego ojca, który tyle dla niego uczynił - rzucił zprzekonaniem - myślisz, że powstrzymałby się przed czymś innym? Twój ojciec dowie-dział się czegoś obciążającego; rozczarował się na tyle, by zniszczyć list do ciebie, wktórym uprzednio prosił cię, byś poślubiła jednego z synów Eleny Kordes.Spodziewałsię ciebie lada dzień, a ty miałaś się nigdy nie dowiedzieć, że zmienił zdanie.Czy nie wi-dzisz, jak starannie Lucas Cord zaplanował każdy krok? Powinienem był wypytać służ-bę, ale wszyscy byliśmy tak wstrząśnięci.Oczywiście, istniała możliwość, że był to wy-padek: że przedawkował lekarstwo.Być może Bragg podejrzewał coś i dlatego.ale nieSR muszę kończyć.Moja najdroższa, najodważniejsza dziewczyno - wystarczy na dziś wie-czór, prawda?- Ale uzupełnienie testamentu mego ojca.dlaczego - szepnęłam niepewnie i przy-gotowałam się na ostateczne obalenie resztek wątpliwości.Mark zmienił się na twarzy.Jeszcze przed chwilą malowała się na niej troska iwspółczucie, a teraz pojawił się niepokój i ostrożność.- Powinienem wiedzieć, że o tym nie zapomnisz - westchnął.- Audziłem się, żepózniej, kiedy się uspokoisz.Cóż, chyba przyszła moja kolej na wyjaśnienie kilkuspraw.Błagam cię o wyrozumiałość.Widzisz, obiecałem mojemu wujowi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •