[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Potrzebne mi formularze W-2 albo 1040.Właściwie to, kurwa,sama nie wiem, czego potrzebuję.- Marty cię nie zbił?- Co? Czemu Marty miałby mnie bić?- Richie powiedział, że Marty cię stłukł.- Taa? Cóż, skoro chcesz wierzyć temu sukinsynowi.O tobie też mipowiedział parę rzeczy.- Na przykład?- Na przykład, że jesteś lesbą i chciałaś urządzić seansik ze mną i znim.Nie uwierzyłam, ale tak mi powiedział.- Nie sypiałaś z nim?- %7łartujesz? Jestem zamężną kobietą.Spałam na pierdolonej sofie.Stwierdził, że jeśli chcę mieć własny pokój, będę musiała za niegozapłacić, a ja, mała, potrzebowałam tych pieniędzy i w dalszym ciągupotrzebuję.Marty nie pracuje od sześciu miesięcy.Wiem, że niedobrze towyglądało, i jasne, że Richie próbował, ale jak zaczniesz sypiać z szefem,kotku, nic dobrego z tego nie wyniknie.- Dostawałaś więcej pieniędzy ode mnie.- Zgadza się.I co z tego? Richie miał nóż na gardle i ja z tegoskorzystałam.A nie jestem złą tancerką.Byłam cholernie dobra.- To czemu zrezygnowałaś?- Zrezygnowałam, drogi kotku, ponieważ będę miała dziecko.LRT - Co?- Byłam w trzecim miesiącu, kiedy podpisałam z wami umowę.Niechciałam tego mówić Richiemu i nie chciałam przeciągać sprawy dłużejniż do czwartego miesiąca, bo miałam już dwa poronienia.Jezu, mała, coon ci o mnie naopowiadał, do cholery?- Nic dobrego.- Taa? Cóż, jeżeli ci powie, że to robiliśmy, to mu nie wierz.Nierobiliśmy.A cała reszta jego gadania gówno mnie obchodzi.- Okej.- Czy mogłabyś poprosić Barry'ego, żeby do mnie zadzwonił w spra-wie tych pierdolonych formularzy podatkowych? Nie chcę rodzić wwięzieniu.- Przekażę mu.- Cześć, mała.Uważaj na siebie.- Ty też.i na dziecko.Odłożyłam słuchawkę, naszły mnie myśli, które wcale mi się niepodobały.Okej, więc Richie skłamał.Wiedziałam, że potrafi kłamać.Często widziałam, jak kłamał.Często też okłamywał mnie, najwyrazniejtak było w sprawie z Sheilą.Ale wielkie pytanie, nerwowe pytanie,brzmiało: Czy okłamał mnie w sprawie Bena? Jeśli tak, jeśli skłamał,mówiąc o Benie i o tym, że Ben nie chciał mnie widzieć i że jest z Maijo-rie Kimbrough, w takim razie spierdolił mi życie i zasługiwał na śmierć.Mogłabym go zabić i uszłoby mi to na sucho, bo żadna ława przysięgłychby mnie nie skazała.Twierdziłabym, że zrobiłam to dla dobra ogółu, i da-liby mi medal zamiast wyroku więzienia.Współwinnym w tej sprawie, jeśli Richie powiedział kłamstwa na te-mat Bena, musiałby być Barry Nadler.Barry potwierdził wszystko, coRichie powiedział mi o Benie.Nie było jeszcze ósmej.Barry nie zjawi sięprzed dziewiątą rano następnego dnia.Chociaż nie czułam głodu,zeszłam na dół po hamburgera i kawę i wróciłam z jakimiś czasopisma-mi, bo w biurze nie było telewizora, który pomógłby mi zająć czymśmyśli.Zanosiło się na długie oczekiwanie.Wiadomo, jak w nocy wszystko się wyolbrzymia, bardziej dokuczaząb i rośnie gorączka.Podobnie wątpliwości.Narastają i stają się dokuc-zliwsze.Zanim nadszedł świt, moje wątpliwości całkowicie pogrążyłymnie w udręce, jakiej nigdy wcześniej nie doświadczyłam.Zebrały się wLRT głowie, dzgały duszę i sformowały grecki chór tak głośny, że tylko cu-dem sąsiedzi nie przyszli ze skargą.Do północy wątpliwości znikły, za-stąpione przez fakty, okropne prawdy tak oczywiste, że znienawidziłamswoje głupie ja, które wcześniej ich nie zauważyło.Oczywiście, że Benpróbował się ze mną skontaktować.Oczywiście, że chciał przynajmniejspróbować wyjaśnić tę scenę z Maggie.Oczywiście, że Richie skłamałdla własnych celów.Oczywiście, oczywiście, oczywiście.Głupia, głupia,głupia.Tuman, tuman, tuman.Chodziłam w kółko jak w pikiecie, co pięć minut latając do kibla, boczułam przemożną potrzebę siusiania.Wyglądałam oknem i liczyłam sa-mochody.Liczyłam ludzi wyprowadzających psy, dzieląc ich namężczyzn i kobiety oraz na podgrupy z dużymi psami i małymi psami.Kolory stały się widoczne o czwartej rano.Zmieciarki z ciężarówkamidowożącymi prasę pojawiły się o piątej.Menele w bramach dali sięzauważyć o szóstej.Bułki i ciastka dostarczono do restauracji o siódmej.Dzieciaki w wieku szkolnym pokazały się o ósmej.Barry Nadler zjawiłsię o dziewiątej, taszcząc dwa kubki z kawą i dwa maślane rogale, wiel-kie jak podkowy.Noc minęła.Zledztwo miało się zacząć - chociażniezupełnie.Przez szerokość biurka popchnął do mnie moją część śniadania.- Wyglądasz okropnie.Nie spałaś.Ja też nie.Więc mamy remis.-Próbował się wygodnie usadowić, ale nie do końca mu się to udało.-Chcę ci opowiedzieć pewną historię.Chciałabyś usłyszeć opowieść?Zresztą mniejsza o to, i tak usłyszysz.O człowieku, który nagle sięzestarzał.Niezle sobie radził.Nie skończył sześćdziesiątki i czuł się najakieś czterdzieści pięć.Ale nagle, w mgnieniu oka, dobiegłsiedemdziesiątki.W każdym razie dawno, dawno temu, tak zaczyna się tahistoria, ten człowiek zajmował się własnymi sprawami, nic wielkiego,był agentem, wiązał koniec z końcem z grupą klientów, których trudnoby uznać za gwiazdy.W każdym razie trafiły mu się niesamowite oferty,prawdziwy sukces, kopalnie złota, można powiedzieć.Jedna to zespół ta-neczny, a druga to pisarz, i teraz wiesz już chyba, o kim mówię, a jak nie,to jesteś tępak, tak?- Tak.- Jak się okazuje, jedna z tancerek jest zakochana w pisarzu, alepatrzcie tylko, zdarza się wariactwo i wszyscy są zdenerwowani.Tan-LRT cerze ledwie tańczą, pisarz ledwie pisze i kopalnia złota zaczyna sięoddalać.A ponieważ agent jest albo człowiekiem słabym, albo podlecem,pozwala, żeby Richie Pickering wciągnął go w historię, przy której nosPinokia urósłby do rozmiarów trąby słonia Dumbo.Nadążasz za mną?- Richie skłamał, a ty go poparłeś.- Zgadza się.I znów bym to zrobił, bo miałem w banku dziewięć do-larów, a czemu wymieniać złoto na gówno, żeby połączyć kochanków,którzy nie odróżniają gówna od salami?- Czy poszedłeś z Richiem do mieszkania Bena po moje rzeczy?- Nie.- Richie poszedł sam.- Tak.- A czy była tam Marjorie Kimbrough?- Marjorie Kimbrough to było zdjęcie w gazecie.Richie wyszykowałz tego całą historię.Tobie opowiedział jedno, Benowi drugie.i obojedaliście się nabrać.Jak frajerzy.- Czy w ogóle rozmawiałeś z Benem?- Cały czas.I kłamałem jak najęty.- Chciał się ze mną zobaczyć, prawda?- Oczywiście.Powiedziałem mu, że ty nie chciałaś.- Wiedziałeś, że to nieprawda.- Prawda-srawda, i co z tego? Byłem to winny Richiemu.Dał mi TrioPickeringa i dał mi Bena Webbera.Pierwszy raz od trzech lat miałemgłowę nad wodą i jeszcze mi nie odbiło, żeby gryzć rękę, która mi tęgłowę podtrzymuje.- Więc czemu ją gryziesz teraz?- Bo mnie dorwałaś, mała.Ponieważ zostałem przyłapany.Myślisz,że nagle jestem taki szlachetny? %7łe widzę niewłaściwość swojegopostępowania? Znowu udowadniasz, co z ciebie za niedorajda.Wczorajwieczorem zadzwoniła do mnie Sheila, do mojego mieszkania, łamiączasadę kardynalną i rujnując moją przykrywkę.No więc teraz sięprzyznaję, bo co innego mi pozostaje, szczególnie że Arlene jest gotowamnie rzucić.I nawet nie chodzi o to, że ją kocham.tylko te dziewięć do-larów jest na jej nazwisko.Naprawdę jestem okropnym człowiekiem.Takokropnym, że gotów jestem stwierdzić, od ręki, że jeśli zostawisz Richie-LRT go, nie tylko to zrozumiem, ale poprowadzę twoje sprawy.I co powieszna taką kwestię finalną?- Richie ma talent.Zostań przy nim.- Tancerze się skończyli.Ja to wiem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •