[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. W tamtym momenciewydawaÅ‚o mi siê to czymS, co nale¿aÅ‚o zrobiæ.Chwila byÅ‚a naprawdê naÅ‚adowanaemocjami. Skoro ju¿ mówimy o emocjach zamruczaÅ‚a Nancy to bardzo podobami siê ta haleczka& Przeci¹gnêÅ‚a nog¹ wzdÅ‚u¿ nogi Roberta, czuj¹c, ¿e jedwabunosi siê na jej udzie i opada z niego.PoczuÅ‚a, ¿e ciaÅ‚o mê¿a reaguje na jej ruch.Poranki byÅ‚y zawsze udane pod tym wzglêdem.Niestety, zadzwoniÅ‚ telefon.Cholera!& mruknêÅ‚a pod nosem Nancy.Bender siêgn¹Å‚ po sÅ‚uchawkê i sÅ‚u-chaÅ‚ bez sÅ‚owa.MiêSnie jego pleców napiêÅ‚y siê.Nancy westchnêÅ‚a.Nic siê niezmieniÅ‚o Robert byÅ‚ ju¿ zupeÅ‚nie skoncentrowany i wÅ‚aSnie zaczynaÅ‚ reago-waæ na kolejn¹ sytuacjê kryzysow¹ w pañstwie.UsiadÅ‚a i siêgnêÅ‚a po szlafrok.Bez ciebie Swiat nie mo¿e siê krêciæ nawet przez jeden dzieñ!& skwitowaÅ‚az niezadowoleniem.GeneraÅ‚ odchrz¹kn¹Å‚ i wytoczyÅ‚ siê z łó¿ka. Dzwonili z BiaÅ‚ego Domu poinformowaÅ‚. Przewodnicz¹cy poprosiÅ‚o spotkanie z prezydent dzisiaj rano.Muszê na nim byæ. O co tym razem chodzi Tennysonowi? zagadnêÅ‚a Nancy. Pewnie o to samo, co zwykle.O Turner wyjaSniÅ‚ Robert.PoszedÅ‚ do Å‚a-zienki wzi¹æ prysznic i ogoliæ siê. A co z Shalandr¹? rzuciÅ‚.237Nast¹piÅ‚a dÅ‚u¿sza pauza. RozmawiaÅ‚am z jej psychologiem w Akademii.Nie jest dobrze. ChÅ‚opcy? zagadn¹Å‚ generaÅ‚. Wiesz, jacy s¹ chÅ‚opcy.Jeden z tych gnojków nazwaÅ‚ j¹ czarn¹ pizd¹ ,a ona jego w odpowiedzi pierdolonym biaÅ‚ym skurwysynem.Niezale¿nie odtego zÅ‚o¿yÅ‚ jej propozycjê seksualn¹. SÅ‚yszaÅ‚ o jej przeszÅ‚oSci? Nie, oczywiScie, ¿e nie.Ale sprawa zaszÅ‚a za daleko.Rci¹gnêÅ‚a mu spodniei podrapaÅ‚a j¹dra.Na tym siê skoñczyÅ‚o. Czy Brian braÅ‚ w tym jakiS udziaÅ‚? zapytaÅ‚ Robert, skoñczywszy siê ubieraæ. Raczej nie.ByÅ‚ w pobli¿u, kiedy siê zaczynaÅ‚o, ale potem odszedÅ‚. To syn prezydent przypomniaÅ‚ Bender. Niepotrzebne nam kÅ‚opoty z tymzwi¹zane. Wiem.Ale kto zawsze przegrywa, kiedy jakiS biedny czarny dzieciak wdasiê w awanturê z bogatym, rozpieszczonym biaÅ‚ym smarkaczem? zapytaÅ‚a re-torycznie Nancy. A które z nich zwykle zaczyna? zauwa¿yÅ‚ jej m¹¿. To nie byÅ‚a wina Shalandry. Nie wydaje mi siê, ¿eby to siê udaÅ‚o oceniÅ‚ generaÅ‚. Uda siê, Robercie, zobaczysz.Daj jej choæ cieñ szansy. Muszê ju¿ iSæ.Zadzwoniê z biura zakoñczyÅ‚ rozmowê Bender. Bêdê w szpitalu& Nancy miaÅ‚a ochotê pÅ‚akaæ.Poranek zaczynaÅ‚ siê takdobrze, a potem wszystko diabli wziêli.PowróciÅ‚o napiêcie; sprawy, którym obo-je sÅ‚u¿yli, weszÅ‚y sobie w drogê.Co siê z nami dzieje? pomySlaÅ‚a.* * *Sztabowy samochód dowiózÅ‚ Bendera do poÅ‚udniowego portyku BiaÅ‚egoDomu.MÅ‚ody czÅ‚owiek w ciemnym garniturze otworzyÅ‚ drzwiczki wozu.SÅ‚ychaæbyÅ‚o dudnienie bêbna nios¹ce siê ponad parkiem Lafayette a. O której rano zaczynaj¹ bêbniæ? spytaÅ‚ Robert. Bêbni¹ przez caÅ‚¹ dobê, na okr¹gÅ‚o, sir wyjaSniÅ‚ asystent. Od północ-nej strony jest jeszcze gÅ‚oSniej.Ale przynajmniej w budynku prawie nie sÅ‚y-chaæ. Czy generaÅ‚ Overmeyer ju¿ przyjechaÅ‚? Jeszcze nie, sir.WedÅ‚ug planu ma byæ za piêtnaScie minut.Wartowniczka w mundurze US Marines, stoj¹ca przed wejSciem, zasaluto-waÅ‚a i otworzyÅ‚a Benderowi drzwi.NieSwiadomie generaÅ‚ obrzuciÅ‚ pani¹ ka-pral wzrokiem od stóp do głów, dokonuj¹c czegoS w rodzaju pobie¿nej inspek-cji.Jej mundur byÅ‚ w nieskazitelnym stanie, staÅ‚a proSciutko, a jednak jakiSpodskórny instynkt ostrzegÅ‚ Roberta, ¿e coS jest nie w porz¹dku. Przystan¹Å‚i powiedziaÅ‚: Dzieñ dobry, pani kapral. Tak jak siê spodziewaÅ‚, kobieta wy-prostowaÅ‚a siê jeszcze bardziej, jeSli byÅ‚o to w ogóle mo¿liwe, i odpowiedziaÅ‚agromko: Dzieñ dobry, sir!238Bender dostrzegÅ‚ nerwowy tik powieki w k¹ciku oka kapral; wychwyciÅ‚ tak¿eszczególny ton w jej gÅ‚osie. Jak dÅ‚ugo tu pani stoi? zapytaÅ‚ Robert. OkoÅ‚o godziny, sir. Czy ten bêben nie denerwuje pani? Nie, sir. OsobiScie mam ochotê nadziaæ ten bêben na Å‚eb faceta. Z radoSci¹ pomogÅ‚abym panu generaÅ‚owi. Dobra odpowiedx, ¿oÅ‚nierzu zakoñczyÅ‚ Bender.WiedziaÅ‚ ju¿, co siê dzieje.Nieustanne bicie w bêben powodowaÅ‚o w ludziach narastaj¹ce napiêcie; niektó-rzy ju¿ ledwie panowali nad sob¹, inni radzili sobie z tym lepiej.GeneraÅ‚ porów-naÅ‚ w mySli to zjawisko do wyczerpania walk¹.RuszyÅ‚ do wschodniego skrzydÅ‚aBiaÅ‚ego Domu, gdzie znajdowaÅ‚y siê biura zajmowane zwykle przez Pierwsz¹Damê, czyli ¿onê prezydenta USA.Podobnie jak caÅ‚y BiaÅ‚y Dom, wschodnieskrzydÅ‚o byÅ‚o utrzymywane w nienagannym stanie, a czystoSæ mo¿na by spraw-dzaæ w biaÅ‚ych rêkawiczkach o ka¿dej porze dnia i nocy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tematy
IndexEmilie Richards [Ministry is Murder 04] A Lie for a Lie (pdf)
Richard Roeper Debunked! Conspiracy Theories, Urban Legends, and Evil Plots of the 21st Century (2008)
Patricia Richard Busy Hands, Images of the Family in the Northern Civil War Effort (2003)
Richard Bitner Confessions of a Subprime Lender, An Insider's Tale of Greed, Fraud, and Ignorance (2008)
Richard Davis Electing Justice, Fixing the Supreme Court Nomination Process (2006)
Heather Cox Richardson West from Appomattox, The Reconstruction of America after the Civil War (2007)
Richard S Weiss Recipes for Immortality Healing, Religion, and Community in South India
Peter Richardson American Prophet, The Life and Work of Carey McWilliams (2005)
Weiss, Richard Recipes for Immortality Healing Religion and Community in South India
W sercu gór Diana Palmer