[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Coś się stało? - spytał.Uśmiechnęła się.- Nie, nic.- Rozejrzała się wokół.- Gdzie Caleb?Caleb był wielkim czarnym wałachem, na którym jezdził Tyler.Pytanie o konia byłochoć trochę mniej jednoznaczne niż pytanie wprost o Tylera.Chappy jednak natychmiast ją przejrzał.- Tyler pojechał zobaczyć ogrodzenie, które budujemy wokół zagród.Usłyszał, jakdwóch chłopaków gadało, jak to McAnders się koło ciebie kręci, odkąd tu przyjechał -oznajmił stary kowboj z błyskiem w bladoniebieskich oczach.- Kazał im czyścić stajnie ipojechał.Teraz już wszyscy będą uważać, co przy nim mówią, jak się to rozniesie.Nell przygryzła wargi.- A co mu do tego?Chappy ruszył z końmi do stajni, gdzie dwóch kowbojów pociło się i przeklinało,szorując deski do białości i rozrzucając świeże siano.- Chyba musisz sobie sprawić okulary - wyjaśnił Chappy.Nell wolnym krokiem zawróciła do domu, wypatrując na horyzoncie sylwetki Tylera.Wszystko się między nimi popsuło.No i na dodatek ten Darren!Poczuła się nieszczęśliwa.Chociaż szczerze mówiąc, Darren wcale jej tak nieprzeszkadzał.Zmienił się, nie był już tym płytkim bezmyślnym człowiekiem, którego znała.Ona z kolei nie czuła już do niego żalu ani nie była nim w najmniejszym stopniuzainteresowana.Było, minęło.Stał się obcym, który zaczynał wzbudzać jej sympatię, ale nicwięcej.Gdyby tylko mogła tak po prostu pójść do Tylera i mu to wytłumaczyć.Dziwniezachował się tego popołudnia, lecz nie powiedział nic, co pozwoliłoby jej uwierzyć, że nadaldarzy ją uczuciem.Nie wyobrażała sobie, że mogłaby narzucać się kolejnemu mężczyznie potym, co przeżyła z Darrenem. Jej wiedza o mężczyznach była tak znikoma.Gdyby tylko mogła pogadać choćby zMargie, może znalazłaby wyjście z tego labiryntu, w który sama się wpakowała.Pomogła Belli zastawić stół do kolacji dla gości na eleganckim patio.Nad każdym zdrewnianych stołów był rozstawiony parasol, stoły ustawiono wzdłuż basenu o olimpijskichrozmiarach, który cieszył się ogromnym powodzeniem w ciągu dnia.Wokół rosły palo verde,inaczej drzewa opiekuńcze, i wszelkie możliwe kaktusy, jakie występują na pustynnychterenach południowego zachodu.Zabawne było obserwować zaskoczone miny gości zewschodu kraju, którzy po raz pierwszy oglądali ogród kwiatowy wymieniony w broszurzereklamowej.Miejscowe rośliny otaczały rozmaite kamienie, a ich pełen wdzięku układ miałw sobie jakąś tajemnicę.Kwitnące kaktusy chełpiły się niezwykłą urodą, podobnie jak paloverde z ich pachnącymi żółtymi kwiatami.- Nie jesz? - spytała Nell szwagierkę, kiedy ta usiadła z dala od gości, a chłopcy wramach specjalnej rozrywki spożywali posiłek razem z kowbojami w ich baraku.Margie pokręciła głową.Przebrała się w markowe dżinsy i czerwony top, byłaelegancka i markotna.- Nie chce mi się jeść.Jak długo on tu jest?- Kilka dni - odparła Nell.- Tyler go zatrudnił.- A ty pozwoliłaś mu zostać?- Nie tak chętnie - odrzekła Nell po namyśle.- Usiłowałam zmusić Tylera, żeby gowyrzucił, ale on się nie zgodził.Chciał wiedzieć dlaczego.- Spuściła wzrok.- Nie mogłammu powiedzieć.- Tak, rozumiem.- Margie wyprostowała się raptem, opierając łokcie na stole.- To niejest dla ciebie straszne? %7łe on się tu kręci?Nell uśmiechnęła się anemicznie.- Nie, to nie jest takie straszne.- Patrzyła na bladą, piękną twarz szwagierki.- Wciążci na nim zależy, prawda?Margie zesztywniała.- Ja.oczywiście, że nie.Nigdy mi na nim nie zależało.- Ted już od dawna nie żyje - podjęła cicho Nell.- I na pewno nie chciałby, żebyś byłado końca życia sama.Jeśli mnie pytasz, jak się czuję z Darrenem za ścianą, powiem ci, że jakz sympatycznym nieznajomym.- Uśmiechnęła się.- Chyba i ty, i Bella miałyście wtedy rację.Przesadziłam grubo, wyolbrzymiłam to, co zrobił, ponieważ nie miałam żadnegodoświadczenia ani porównania.Nie zachęcałam go świadomie, ale też pozwoliłam muspodziewać się, że tego właśnie pragnę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl