[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Uwierz mi, żadna inna nie byłaby w twoim typie, gdybym wzięłacię na celownik.Ale nic z tego.Przyszłam, żeby zaproponować ci rozejm,układ, interes, jakkolwiek chcesz to nazwać.- Co to za układ? - Ty i ja będziemy razem pracować i walczyć, kiedy przyjdzie na toczas.Gdy będzie trzeba, połączymy siły.A ja nie będę cię uwodziła ani niebędę udawała, że pozwalam tobie się uwodzić.- Nie udawałabyś.- No widzisz, każdy wypuścił swoją strzałę.Mamy remis.Jesteśtutaj, bo kochasz swoich przyjaciół.Bez względu na to, co czujesz do tegomiasta, do pewnych ludzi, którzy w nim mieszkają, kochasz swoichprzyjaciół i jesteś wobec nich absolutnie lojalny.Szanuję to, Gage, irozumiem.Ja też kocham swoich przyjaciół i jestem wobec nich lojalna.Dlatego jestem tutaj.- Popatrzyła na drzwi i wypiła łyk wina.- To miasto nie jest moje, ale ludzie, którzy są w pokoju obok, tak.Zrobię dla nich wszystko, co w mojej mocy.Ty też.- A zatem zawarliśmy układ?Gage odepchnął się od blatu i podszedł do niej.Stanął blisko, niespuszczając wzroku z jej twarzy.Pomyślał, że Cybil pachnie kobiecątajemnicą.- Powiedz mi coś.Wierzysz, że wyjdziemy po drugiej stronie ibędziemy rzucać konfetti i strzelać korkami od szampana?- Oni w to wierzą.A to prawie mi wystarczy.Reszta jestmożliwa.- Wolę prawdopodobieństwo niż możliwość.Ale.-Wyciągnął rękę iuścisnął dłoń Cybil.- Umowa stoi.- Dobrze.W takim razie.- Chciała odejść, ale Gage mocnotrzymał jej dłoń w swojej.- A gdybym powiedział  nie"? - Wtedy chyba musiałabym cię uwieść i zrobić z ciebieszczeniaczka do kochania, żeby utrzymać cię w ryzach.Uśmiechnął się szeroko i z aprobatą.- Szczeniaczka, po moim trupie.- Byłbyś zaskoczony.Gdybyśmy nie mieli umowy.-Odstawiłakieliszek i poklepała Gage'a po dłoni, zanim rozluzniła uścisk.Wzięłakieliszek i ruszyła do drzwi, ale nagle zatrzymała się i odwróciła.Nie byłajuż rozbawiona.- On się w niej zakochał.Gage zdał sobie sprawę, że miała na myśli Foxa.Cal już dawnoprzepadł.- Tak, wiem.- Nie jestem pewna, czy on wie.Layla na pewno nie.Jeszcze nie.To daje im siłę i bardzo wszystko utrudnia.- Zwłaszcza Foxowi.To jego historia - powiedział stanowczo nawidok pytającego spojrzenia Cybil.- No dobrze.Wkrótce będą nas bardzo potrzebowali.Jużniedługo nie będzie cię stać na luksus nudy.- Widziałaś coś?- Zniło mi się, że oni wszyscy byli martwi, leżeli jak ofiara naKamieniu Pogan.A ja miałam dłonie czerwone od ich krwi.Patrzyłam, jak po kamieniu pełznie ogień, jak pożera ich ciała i nic niezrobiłam.On wyszedł z mroku i uśmiechnął się do mnie.Nazwał mniecórką i objął.A potem ty wyskoczyłeś z ciemności i zabiłeś nas oboje.- To nie wizja, tylko koszmarny sen. - Modlę się do Boga, żebyś miał rację.Tak czy inaczej, coś mimówi, że wkrótce będziemy musieli zacząć razem pracować.Nie będęmiała ich krwi na rękach.- Zacisnęła palce na szklanej nóżce.- Bezwzględu na to, co będę musiała zrobić.Nie pozwolę na to.Wyszła, a Gage został i zastanawiał się, ile Cybil będzie gotowapoświęcić, żeby ratować ludzi, których oboje kochali.Kiedy Fox wyszedł rano z biura, po śniegu nie było już ani śladu.Słońce świeciło na błękitnym niebie, które wydawało się śmiać na samąmyśl o zimie.Liście na drzewach oczekiwały wiosny w niecierpliwychpączkach, a w donicy przed kwiaciarnią tłoczyły się fiołki.Fox zdjął płaszcz - naprawdę powinien zacząć słuchać prognozypogody - i szedł, jak inni, spacerkiem po szerokim chodniku.Czuł zapachwiosny i świeżości, balsamiczne powietrze owiewało mu twarz.Dzień byłzbyt ładny, żeby zamykać się w biurze.To pogoda na spacer albo na relaksna werandzie.Powinien zabrać Laylę do parku, trzymać ją za rękę, przejść przezmost, a potem namówić, żeby usiadła na huśtawce i huśtać ją wysoko,słuchając jej śmiechu.Powinien kupić jej kwiaty.Coś prostego i wiosennego.Z tą myślącofnął się, rozejrzał w obie strony, po czym przebiegł na drugą stronęulicy.%7łonkile, zdecydował, otwierając drzwi kwiaciarni.- Cześć Fox - powitała go wesoło Amy, wychodząc z zaplecza.Prowadziła kwiaciarnię od lat i zdaniem Foxa nigdy nie miała dosyćroślin.- Wspaniały dzień, prawda? - Piękny.Poproszę tamte żonkile.- Wskazał palcem na żółte jakmasło kwiaty stojące w chłodni za szybą.- Zliczne, jak z obrazka.- Odwróciła się, a jej blade odbicie w szybieuśmiechnęło się do Foxa, ukazując ostre kły lśniące w zalanej krwiątwarzy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •