[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Coś trzeba przełamać, jakąś barierę, która oddzielauczniów od nauczycieli, inaczej ustawić te sprawy.Przecież zawsze nauczyciel zabrania czegoś uczniowi,robi nieprzyjemne uwagi, i to złości.Nie sprzyja torozwijaniu dobrych cech charakteru, a złe instynktyzawsze biorą górę, choć nie dają zadowolenia w sferzeduchowej.Jakoś dziwnie jest ten świat zbudowany nawrogości, a może takie jest prawo natury?W ten czwartek trochę się obijałam, może za bardzo, bodostałam tylko  dobry" i było mi wstyd wobec Iry i innych,którzy dostali  celujący".A szczególnie niemiła byłaświadomość bycia niezdolną, głupszą od innych.Niedawała mi spokoju myśl, że jestem dwa lata starsza odwielu kolegów, a wcale od nich nie mądrzejsza, wręczgłupsza.Na czym mi zeszły te dwa lata życia? Możenaprawdę jestem aż tak niezdolna?Jestem ambitna, a chyba też próżna i zadufana.Postanowiłam, że też zdam na  celujący" i po raz pierwszyod wielu dni zaczęłam się porządnie uczyć.Spodobało misię uczucie pewności siebie kogoś, kto wie.Ale okropnieboję się geografii, wydaje mi się, że nic nie wiem, w głowiemętlik i właściwie pustka.Nie! Dość tego! Przecież niejestem taka tępa!Co za podły los, nie podarował mi niczego: ani urody, anizdolności, żadnych talentów, za to wcisnął ambicję, dumęi pragnienie, by być najlepszą.To okrutne.A na dodatekod stóp do głów jestem kobietą.A nie dać kobiecie urody iwdzięku - to już jawne kpiny, przecież dla kobiety podobaćsię to jedno z najważniejszych pragnień, nieustannieobecne.227 I to podobać się nawet komuś, kogo się nie lubi, po prostumiło mieć świadomość, że wzbudza się zainteresowanie,a nawet miłość.Zgoda może to i jest objaw babskiejpróżności i głupoty? Ale wiem, jakie to mi.łe, gdy się wie,że komuś się podobamy.Przypuszczam, że przeszłyby mite dziwne drżenia serca i moralne rozterki, gdybym tylkozakochała się z wzajemnością.Zastanawiam się nad jednym - dlaczego opuszcza mniemój pesymizm i zaczynam mieć normalne samopoczucie.Albo był to chorobliwy kompleks, co często się zdarzadziewczętom w okresie dojrzewania, albo wypływało to zdręczących mnie poważnych, zasadniczych myśli.Pewniechodziło i o to pierwsze, ale więcej było drugiego.Przecież był taki okres, że niemal bez przerwy myślałam oswoim nieszczęsnym wyglądzie.Jeszcze pół biedy, gdymyślałam sama, ale gdy inni mi o tym przypominali? %7łyć zustawiczną przygnębiającą myślą o swojej brzydocie i zeskrywaną zawiścią wobec wszystkich, niekiedyprzeradzającą się w nienawiść.Jak tu nie znienawidzićtakiego życia?Teraz koniec z tym.Operacja coś jednak dala, jeśli niedosłownie, bo nie poprawiła mojego oka, to wpłynęła namoje odczucia, które teraz nagle zaczęły zanikać.Zyciebyło pełne treści i zagłuszało je, przez co rzadko myślałamo swoim piętnie.Ale to nie znaczy, że w ogóle o nim niemyślę, i niekiedy dawny ból ściska mi serce.Dziwne, żenikt ani słowem mi o tym nie mówi.Nikt, nawet Kola, tenpaskudny typ.Dlaczego? Czyżby ludzie byli aż takszlachetni? A może ta wada naprawdę stała się mniejwidoczna?15 marca 1935Było to w pracowni biologicznej, na przerwie.Ksiuszkakrzyknęła nagle do mnie:  Aap %7łuczka!".Ten,przeskakując przez ławki, wybiegł z klasy, zanim sięzreflektowałam.Wyszłyśmy za nim, stał na schodach i na nasz widok roześmiał się zaczepnie.W sali przystanął,wywinął się Ksiuszy i zamierzał znowu wybiec.Nieoczekiwanie wyciągnęłam rękę, a on, natknąwszy sięna nią, przystanął.Wydał mi się małym chłopcem, gdy namgnienie niechcący za-228mknęłam go w objęciach.Natychmiast opuściłam ręce, bozmieszałam się i zawstydziłam, a on bez słowaczmychnął.Nie wiedzieć czemu poczułam do niego cośtakiego, co czuje się wobec małych dzieci.Sensacja!!Lowka pisze pamiętnik! No i jak wam się to podoba?!18 marca 1935Na uczelni u moich sióstr życie kulturalne kwitnie, jestkółko dramatyczne i chór.Kółko działa już od dawna,zatrudniono reżysera, który przygotowywał spektakl Zycieosobiste.%7łenią z pasją oddawała się temu zajęciu,zresztą wszyscy członkowie kółka są pełni zapału i weseli.16 marca była próba generalna, i wtedy %7łenią naglestrasznie zachrypła.A miała śpiewać. Nie mogę wystąpić"- powiedziała reżyserowi. Musi pani.Przecież pani niezawiedzie ich wszystkich.Proszę na scenę".Strasznie wysilała głos, który się załamywał, ale grała,gorzej było ze śpiewem, a w ostatnim akcie ledwie mówiła.A spektakl wyznaczono na 18 marca.I musiał się odbyć,reżyser nalegał, by %7łenią grała.Wszyscy byli pewni, żeona i Nina P przestaną chrypieć.Nina przestała, a %7łenią,choć dzisiaj czuła się lepiej, to jednak nie chciała siękompromitować i wystawiać na kpiny publiczności.Rano przyjechała Nina, cały dzień jadły kogel-mogel, piłygorące mleko z masłem i w ramach prób śpiewały ideklamowały fragmenty sztuki.Zenia nie wiedziała, corobić, zanosiło się na niezły skandal.Rozwieszono jużafisze, rozdano zaproszenia, wszystko było gotowe.O piątej zjawił się Jura T, przez chwilę nad czymśrozmyślał, a potem, przycupnąwszy na łóżku obok %7łeni, zaczął ją namawiać. Nie mogę, Jura - prawie szeptała.-Powiedz to wszystkim.Jedz z Niną i przekonajciewszystkich, że nie mogę". To Nina cię podbechtała" -burknął ze złością Jura.Nina wybuchnęła:  Japodbechtałam? Przecież mnie głos wrócił.Ale skoro onajest chora, ma anginę, to jak ma jechać?".Wyszli, a %7łenią chyba się trochę uspokoiła.Ja poszłam doIry i siedziałam u niej do dziewiątej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •