[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Piękne dziewczyny te Rosjanki - zauważył Joe.- Podlicz ją, Tom - powiedział dopomocnika.Potem zwrócił się do Petera: - Przyjdz jutro, albo kiedy będzie ci wygod-nie, omówimy tę wysyłkę.I w odpowiedzi na twoje pytanie, jeżeli kupujesz ubrania,kontener należy do ciebie.Możesz zapakować do niego wszystko, co chcesz, o ilewezmiesz ode mnie towaru za pięćdziesiąt tysięcy.Ja sprzedam ci towar oraz pomogęw znalezieniu kontenera i uzgodnieniu ceny za przewóz do Rosji.Niedaleko stąd jesturząd celny.Skompletowanie dokumentów przewozowych i deklaracji celnych tosprawa twoja, towarzystwa przewozowego albo kogo tam chcesz.121 Odwrócił się do pary Rosjan, aby dopomóc w sortowaniu zakupów.- Co myślisz o mojej teorii? - zapytał Hugh, gdy odsunęli się od kasy, żeby zrobićmiejsce dla innych.Lena została i układała ubrania, a Peter i Hugh odeszli w spokoj-niejsze miejsce.- Zekki nie mógłby znalezć lepszego sposobu na przerzucenie do Rosji pras, farby,chemikaliów i papieru potrzebnego do drukowania fałszywych pieniędzy - powiedziałPeter.- Ale tam, na miejscu, muszą mieć potężną, jak cholera, organizację ochronną.W milicji jest paru uczciwych gliniarzy, jednak nie mają oni żadnej władzy nad służ-bami celnymi.Wysyłka sprzętu do drukowania, papieru i tuszy z Nowego Jorku nienarusza amerykańskiego prawa celnego.W Rosji ten typ sprzętu i wyposażenia jestkontrabandą, lecz w Nowym Jorku nie możemy zrobić praktycznie nic, aby uniemoż-liwić przerzut.- Jak powiedziałem, kiedyś musieliśmy opracować plan.Możliwe, że Red Rolf iZekki już nawiązali kontakt z Moskwą, być może nawet z samym Japończykiem alboprzynajmniej z jego gangiem.- Hugh obrzucił Petera długim spojrzeniem.- Co wiesz oJapończyku? Słyszałem, jak Burłakowi na lotnisku mówiłeś coś o Japończyku.- Moi informatorzy donoszą mi, że niedługo wyjdzie na wolność.- Pomyśl tylko o diamentach, platynie, ikonach, nie wspominając o strategicznychmetalach, jakie będą mogli kupić za fałszywki i sprzedawać na Zachodzie za legalneakredytywy i prawdziwe pieniądze.Peter ponuro potrząsnął głową.- Mogliby je drukować, ale wpadliby przy wydawaniu.Jeżeli są cwani, pójdą na je-den wielki interes.Co, zakupione za piętnaście czy dwadzieścia milionów w fałszyw-kach, można natychmiast odsprzedać za prawdziwe pieniądze?- Broń nuklearną.- Właśnie.Gardenadze i Rosjanie, którzy zostali zamordowani w Brighton Beach,także muszą być z tym powiązani.Wszyscy mieli do czynienia z państwami popierają-cymi terroryzm.- Pamiętasz, jeden z tych zastrzelonych miał plik studolarówek.- Podrabianych.I to prymitywnie, drukarką laserową.- Właśnie.I wydaje się, że Zekki urabia nuklearnych klientów.Pomożesz nam?Peter powoli pokiwał głową.- Już to robię.Latem ruszy moja moskiewska operacja.Może nawet zacznę z kon-tenerem od Księcia.Będę potrzebował pełnego wglądu we wszystkie twoje dane na tentemat.- Dostaniesz wszystko, co zechcesz, obiecuję.122 - Chcę również mieć dostęp do waszych akt dotyczących handlu bronią na świecie.- Po co? Aha, nie mów.- Chyba nie spodziewasz się, że będę pracował za darmo?- Nie.Oczywiście.Coś jeszcze?- Tak.Będę musiał załatwić ten wyjazd do Moskwy w swojej prokuraturze.Komi-sarz policji nowojorskiej mnie popiera.- My też pomożemy, jeśli będzie trzeba.Wszystko, co sobie życzysz.Peter odszukał Lenę, zarzucił na ramię jej torbę z zakupami i poprowadził ją przeztłum w kierunku wyjścia, żegnając się z Joe'em i płacąc mu po drodze.- Będziemy w kontakcie - powiedział.Przed dwiema toaletami stała już kolejka Rosjanek.Inne wychodziły na pusty placprzed domem towarowym i kucały za wielkim kontenerem.Mężczyzni pozbywali siędarmowego piwa na ulicy przed magazynem, ku konsternacji policjanta, którego zada-niem było utrzymywanie porządku w tym niesfornym niedzielnym tłumie. 17.Burłak był szczęśliwy z powodu powrotu do Moskwy.Wstrząsnęła nim obecnośćamerykańskiego detektywa na lotnisku w Nowym Jorku - przez kilka minut był pe-wien, że zostanie aresztowany i skazany za morderstwo w Ameryce.Przez całą drogędo Frankfurtu popijał wódkę i marzył o zapaleniu anaszy.Nigdy nie potrafił przysto-sować się do Nowego Jorku.Nie cierpiał amerykańskich ubrań, które musiał zakładać,żeby nie wyróżniać się w tłumie, a szczególną nienawiścią darzył mydła i prysznice,które zmywały jego czeczeński zapach.Wierzył w przesąd swoich starożytnych mon-golskich przodków, że kąpiel spłukuje z człowieka szczęście.Ale to wszystko nie zna-czy, że miał coś przeciwko wypadom do Ameryki.Japończyk zawsze dobrze płacił Zekkiemu i z tego względu Burłak też nie miałpowodów do narzekań.Dobrze było znów zamieszkać w Czeczeńskiej Brygadzie, kaukaskiej enklawie wMoskwie.Zapłata za robotę w Nowym Jorku miała zapewnić jego rodzinie dobre je-dzenie przez parę lat.Jego jedyny prawdziwy problem w tej chwili polegał na tym, że skończyły mu siękonopie z Północnego Kaukazu i gotówka.Na szczęście wiedział, dokąd ma iść popieniądze [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •