[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A ten mały pies nas poprowadzi.Wzrok Zwierzaków spoczął na Tommym, który wzruszył ramionami i pokiwał głową.Mieli teraznowego przywódcę.- Dwie godziny, chłopcy  powiedział Tommy.- Cesarz dowodzi.Cavuto widział przez lornetkę, jak Zwierzaki się rozpraszają.Siedział na parkingu przed Fort Mason,sto metrów od Safewaya.Odłożył lornetkę i wybrał numer Rivery w telefonie komórkowym.- Rivera.- Coś się dzieje? - spytał Cavuto.- Nie, myślę, że przy świetle dziennym nic się nie wydarzy.Zwiatła były zgaszone, kiedy chłopakwyszedł, ale słyszałem odkurzacz.Dziewczyna tam jest, ale nie zapaliła światła.- Czyli lubi sprzątać po ciemku.- Przypuszczam, że widzi w ciemnościach.- Nie chcę o tym rozmawiać - odparł Cavuto.- Coś jeszcze?- Niewiele.Jakieś dzieciaki rzucały we mnie z dachu kamieniami.Goście z odlewni podmieszkaniem chłopaka zaczęli coś robić.Paru meneli w zwartym szyku oddaje mocz w zaułku.A co uciebie?- Chłopak pracował całą noc, wypił parę piw z ekipą.Właśnie się rozdzielili, ale chłopak i świrciągle są tutaj.- Dlaczego nie wezwiesz kogoś, żeby cię zluzował?- Nie chcę, żeby się to nam wymknęło spod kontroli, dopóki nie dowiemy się więcej.Bądz podtelefonem.- Jakieś wieści od koronera?- Tak, właśnie rozmawialiśmy przez telefon.Facet z pikapa stracił dużo krwi.Facet z kostnicy anikropli.Zawał serca.Nadal nie znalezli ciała dziewczyny.- Pewnie dlatego, że całą noc sprzątała dom.- Muszę kończyć - powiedział Cavuto.Tommy i Cesarz stali na parkingu, gdy Zwierzaki wrócili toyotą Troya Lee i zaczęli wyładowywaćsprzęt.- Stop, stop, stop - powiedział Tommy.- Nie możemy jezdzić po całym mieście z kuszami imieczami.- I strzelbami - dodał z dumą Jeff, ładując nabój do komory śrutówki Simona.eleonora & polgaraouslandasc - Włóż to z powrotem do samochodu.- Nie ma sprawy - odparł Drew, podnosząc rolkę świątecznego papieru do pakowania prezentów.-Dallas, dwudziestego drugiego listopada tysiąc dziewięćset sześćdziesiątego trzeciego.- Co? - spytał Tommy.- Lee Harvey Oswald wchodzi do składnicy książek z żaluzją.Kilka minut pózniej Jackie zbierakawałki mózgu z bagażnika lincolna.Gdyby ktoś pytał, wszyscy kupiliśmy żaluzje naszym mamom podchoinkę.- A - powiedział Tommy.- Dobra.Clint wysiadł z toyoty ubrany w szatę chórzysty.Na jego szyi wisiało pół tuzina krzyży.W jednejręce trzymał torebkę krakersów, a w drugiej pistolet na wodę.- Jestem gotowy - oznajmił Tommy'emu i Cesarzowi.- Przekąski - zauważył Tommy, ruchem głowy wskazując torebkę.- Dobry pomysł.- To Przenajświętsza Hostia - odparł Clint.Wzniósł pistolet.- Naładowany wodą święconą.- Te rzeczy nie działają, Clint.- Człowieku małej wiary - odparł tamten.Bummer i Lazarus odeszły od Cesarza i teraz obwąchiwały Clinta.- Widzisz, one poznały moc Ducha.W tym momencie Bummer skoczył i złapał torebkę, po czym pognał za róg sklepu, ścigany przezLazarusa, Clinta i Cesarza.- Zatrzymać go! - zawołał Clint do starszego mężczyzny, który wychodził ze sklepu.- Zabrał ciałoChrystusa!- Proszę nie robić mu krzywdy! - krzyknął Cesarz.- To nasza jedyna nadzieja na ocalenie miasta!Tommy pędził za nimi.Mijając zdumionego staruszka, rzucił:- W zeszłym tygodniu grali w karty z Elvisem.Co zrobić?Mężczyzna najwyrazniej przyjął to wyjaśnienie i pospiesznie się oddalił.Tommy dogonił ich zasklepem, gdzie Cesarz trzymał Bummera jedną ręką, drugą zaś wymachiwał drewnianym mieczem, byodpędzić Clinta, gdy tymczasem Lazarus wylizywał ostatnie okruszki z rozerwanej torebki.- Zjadł Najświętszego Zbawiciela! - zawodził Clint.-Zjadł Najświętszego Zbawiciela!Tommy złapał Clinta w pasie i odciągnął go.- W porządku, Clint.Bummer jest chrześcijaninem.Jeff okrążył róg, a jego reeboki w rozmiarzeczternaście łoskotały niczym końskie kopyta.Popatrzył na opróżnioną torebkę.- A, rozumiem.Liofilizowali go, tak?Zza rogu wyłonił się Drew, a za nim Lash i Troy Lee.- Jakaś impreza wojskowa, czy jak? - spytał Drew.Jeff powiedział:- Nie wiedziałem, że liofilizowali Jezusa, a wy? Lash zerknął na zegarek.- Mamy niecałe sześć godzin, zanim się ściemni.Może powinniśmy zacząć?Tommy puścił Clinta, a Cesarz opuścił miecz.- Musimy mieć coś, żeby Bummer złapał trop - stwierdził.- Coś, czego ten drań dotykał.Tommy pogrzebał w kieszeni i wyjął jedną ze studolarówek, którą dała mu Jody.- Jestem niemal pewien, że jej dotykał, ale minęło już trochę czasu.Cesarz wziął stówę i podsunął ją Bummerowi pod nos.To nie powinno mieć znaczenia.Zmysły maczułe, a serce prawe.- Do Bummera zaś powiedział:- To ten zapach, mały.Znajdz go.Odstawił Bummera na ziemię i pies natychmiast pognał przed siebie, szczekając i prychając.Aowcywampirów ruszyli za nim, ale stracili go z oczu, gdy skręcił za sklep.Kiedy i oni skręcili, ujrzeli idącegow ich stronę dyrektora, który trzymał na rękach warczącego Bummera.- Flood, to twój pies?- Sam sobie jest panem - oznajmił Cesarz.- Wbiegł do sklepu i zaślinił całą forsę w kasie numer osiem.Tresowałeś go do szukania pieniędzy?Cesarz popatrzył na banknot w swojej dłoni, a potem na Tommy'ego.- Może lepiej znalezć coś innego, żeby złapał trop.eleonora & polgaraouslandasc - Gdzie ostatnio widziałeś wampira? - spytał Tommy.Ochroniarz, pilnujący bramy w jachtklubie Saint Francis, nie uwierzył w ani jedno słowo.- Naprawdę - powiedział Tommy.- Przyszliśmy zrobić dekoracje na przyjęcie bożonarodzeniowe.-Dla potwierdzenia tych słów jego kumple pomachali świątecznie opakowaną bronią.- Przyjechał teżarcybiskup, żeby odprawić wieczorną mszę.- Tommy wskazał Clinta, który wyszczerzył się i puścił okozza grubych okularów.- Deus ex machina - powiedział Clint, wyczerpując tym samym swoją znajomość łaciny.- Szalom -dodał dla większego efektu.Ochroniarz postukał w swoją teczkę.- Przykro mi, panowie, nie mogę was wpuścić bez kart członkowskich albo przepustek dla gości.Cesarz odchrząknął z dystynkcją.- Dobry człowieku, każda chwila opóznienia może stać się przyczyną ludzkich cierpień.Ochroniarz pomyślał, że być może są to pogróżki, a w zasadzie miał nawet taką nadzieję, bo wtedymógłby wyciągnąć pistolet.Jego ręka już opadała do paska, gdy zadzwonił telefon w budce przy bramie.- Zostańcie tu - pouczył łowców wampirów.Odebrał telefon i pokiwał głową do słuchawki, po czymspojrzał na drugą stronę Marina Boulevard, gdzie parkował brązowy dodge.Odłożył słuchawkę i wyszedłz budki.- Wejdzcie - powiedział, wyraznie niezadowolony.Nacisnął guzik, brama się uniosła i Zwierzakiweszli do środka, kierując się do wschodniej przystani.Dwie minuty pózniej brązowy dodge ruszył istanął przy bramie.Cavuto opuścił szybę i błysnął odznaką.- Dzięki - zwrócił się do ochroniarza.- Będę za pana miał ich na oku.- Nie ma sprawy - odparł tamten.- Ma pan czasem okazję kogoś zastrzelić?- Nie dzisiaj - powiedział inspektor.Przejechał przez bramę, trzymając się poza zasięgiem wzrokuZwierzaków [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •