[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przesyłamy teżzestaw biletów na bieżące wydarzenia kulturalne w Londynie iegzemplarz najbardziej pożądanej obecnie książki pt.Skin Tradeautorstwa Geirsona 0'Flannery'ego.Pośród swoich znajomychbędziesz teraz uchodził za naprawdę równego gościa".Sophie możejpowinna być zszokowana i wzburzona,tymczasem ta sytuacja rozbawiła ją do łez.To wszystkowyjaśniało.Płyty CD, których nikt nigdy nie wyjmował zopakowań, nieskazitelnie czyste okładki książek w sypialni,bilety na różne premiery filmowe i koncerty, na których Ollynudził się jak mops.Wszystko to dostarczała mu firma, którejzadaniem było sprawić, by każdy kołek bez polotu mógł poczućsię w towarzystwie jak równy gość.- O rany - jęknęła, zanosząc się śmiechem.- Olly, ty biedaku.Wiedziała, że w końcu będzie musiała poważnie się nad tymwszystkim zastanowić.Teraz jednak musiała się zbierać, byzdobyć nową, wymarzoną pracę.Studio telewizyjne mieściło się w Notting Hill.Sophie wyszłastamtąd kilka minut po piętnastej.Była tak podekscytowana, żepo prostu musiała z kimś porozmawiać.Na szczęście całkiemniedaleko stąd mieszkali Marcus i Lainey.Sophie niemal w podskokach wbiegła po schodach izadzwoniła do drzwi.Nikt nie odpowiedział.Lainey pojechałapewnie na jogę albo coś w tym rodzaju.Zadzwoniła ponownie,poczekała chwilę i odwróciła się w stronę schodów.Już miaławybierać numer do Tash, gdy drzwi się otworzyły.W progu stał Marcus.Wyglądał zupełnie jak nie on.Ubranybył w biały frotowy szlafrok z plamą po kawie na samymprzodzie, a włosy miał potargane niczym szalony profesor fizyki.Wpatrywał się w Sophie z nieco dzikim wyrazem twarzy.- Co ty tu robisz?- Urwałam się z pracy - powiedziała niepewnie.- Pomyślałam,że wpadnę zobaczyć, co u Lainey.Ale jeśli przyszłam nie wporę.- Nie! - Marcus był chyba lekko oszołomiony.- Nie, nie.Dobrze, że wpadłaś.Po prostu dopiero wstałem.Wchodz.Sophie zeszła za nim do kuchni w suterenie.Od razudostrzegła przepełniony kosz na śmieci i rozstawione w różnychmiejscach puste butelki po winie i piwie.- Marcus, zle się czujesz? - spytała z troską.- Nic ci nie jest?- Nie, nie.Wszystko w porządku.Lainey wyjechałado Urugwaju dziś rano.Mieliśmy ciężką noc, więcpowiedziałem w pracy, że jestem chory.- To tak jak ja.- Sophie przyjrzała mu się uważniej.- Markie, na pewno wszystko w porządku? Przecież nie chodzitylko o kaca, prawda?- Nie - odparł.Usiadł przy stole i ku jej przerażeniu.rozpłakał się.Sophie tylko raz widziała, jak Marcus płacze.Byłoto wtedy, gdy jego ukochany spaniel wpadł pod furgonetkęrzeznika.- Marcus! - Doskoczyła do niego.- Co się stało?- Och, nic.- Wzruszył ramionami, ocierając łzę z policzka.-Po prostu kiepsko się czuję.- Powiedz mi prawdę.- Sophie się nie poddawała.- Chodzi o Lainey?- Nie, Lainey jest w porządku - odparł łamiącym się głosem i zoczu znów popłynęły mu wielkie jak groch łzy.- Marcus! Mów natychmiast, o co chodzi!- Okropnie się wczoraj pokłóciliśmy - skapitulował.- Nie chciałem, żeby jechała do tego Urugwaju.A ona na to, żei tak jej nie powstrzymam.Odparłem, że będę tęsknił i że możedoleciałbym do niej choćby na weekend, ale ona wyśmiała mnie ijasno dała do zrozumienia, że będzie się tam ze mną zle czuła.- O rany! - Sophie natychmiast poczuła antypatię do ślicznejLainey.- To niezbyt ładnie z jej strony.- Przecież ja wiem, że żaden ze mnie Gilles Peterson, alemógłbym choć na chwilę do nich dołączyć.Potem bym sięulotnił.Ja i Lainey mielibyśmy okazję spędzić razem tych kilkadni.Czuję, że.To moja żona, Sophie, a ja jej prawie nie widuję.Albo ja jestem w pracy, albo ona wychodzi.Nasza codzienność zdaje się nie mieć żadnych punktówwspólnych.Jesteśmy.Jesteśmy jak słońce i księżyc.Gdy jednowstaje, drugie kładzie się spać.- Och, Marcus.- Sophie objęła brata ramieniem.- Spośród moich przyjaciół Lainey toleruje tylko ciebie i Tash.Próbowałem wejść w jej towarzystwo, wybrać się gdzieś z jejznajomymi, ale przecież widzę, że mają mnie za totalnegonudziarza, choć nie przeszkadzało im to, gdy bawili się nanaszym weselu i pili szampana za friko.- Myślałam, że ciągle zabierasz ją do River Cafe i w inne takiemiejsca? - Sophie była lekko zdezorientowana.- No tak.Próbowałem i tego, ale prawda jest taka, że Laineynie za bardzo się to podoba.Mówi, że tyle czasu spędza wknajpach ze znajomymi, że ze mną woli już zostać w domu, kupićjakieś jedzenie i oglądać telewizję.Czuję się tak, jakbym był jejkotem.Chciałbym tylko, żebyśmy robili razem różne rzeczy -razem, we dwoje
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tematy
IndexQuinn Julia Ksiazeta Wyndham 01 Zaginiony Ksiaze
Quinn Julia Kwartet Smythe Smith 03 Wszystkie nasze pocałunki
Franz Andreas Komisarz Julia Durant 05 Syndykat pajška
Quinn Julia Rodzina Bridgerton 04 Miłosne podchody
§ Franz Andreas Komisarz Julia Durant 05 Schron
Quinn Julia Bevelstoke 02 Co słychać w Londynie(1)
Marvell Patricia badz moja Julia
Keller Gotfryd Romeo i Julia na wsi
08 ÂŒlubny skandal Quinn Julia
Jane Elliott Popular Feminist Fiction as American Allegory, Representing National Time (2008)