[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.D-Man skinął głową.- Sprawdzałem, czy nie wrócił do siebie i czy może nie śpi upalony, ale niebyło go tam.Kurwa, Asher.Nie mam pojęcia, gdzie on może być.Asher odwrócił głowę i spojrzał na płomień pochodni.- Może ukochana Kohna jest bardziej przedsiębiorcza, niż sądziliśmy.Może gozabiła.- Jakoś tego nie widzę, Asher.Jest na dnie.Gdybym powiedział, że w zamianza działkę cracku nasram jej na łeb, zgodziłaby się bez wahania.Asher zacisnął usta, słysząc wulgarne słowa.Zanim zdołał odpowiedzieć,jeden z jego akolitów podszedł do nich i szepnął:- Jesteśmy gotowi, Gaonie.Słowa te sprawiły, że oczy Ashera rozświetlił czysty zachwyt. - Przynieście ciało i ofiarę.Kilka odzianych w czerń postaci wyciągnęło z furgonetki świeże zwłoki.D-Man patrzył sennie, jak mężczyzni położyli trupa w centralnym kręgu kamieni.Płomienie tańczyły na martwej skórze.Co za pojebaństwo, huczało mu w głowie.- Taka piękna, nawet po śmierci.Będzie nieskazitelna.- Asher łypałrozbieganymi oczami na wszystkie strony.- W 1880 moi przodkowie musieliwycinać skórę i mięso, aby pracować na jak najmniejszej powierzchni.Potrzebowaliniewielkiej ilości gliny do jej pokrycia.%7łołądek D-Mana skurczył się, kiedy popatrzył na martwą dziewczynę zniebieskawymi sutkami.I teraz pokryją ją.- Niegodne było myślenie, iż glina zamówiona przez Gavriela Lowena nigdynie przybędzie - ciągnął Asher.- Przypominają mi się próby, którym poddano Hioba.A teraz my dostąpiliśmy zaszczytu, którego nie doczekał Wielki Gaon Lowen.Mogęjedynie zgadywać, czemu.Mówiąc to, podniósł wzrok ku niebu.Ci ludzie są niezle pierdolnięci, pomyślał D-Man.Gaon trzymał w rękach jedwabne zawiniątko.Uśmiechał się do bochna chlebajak do nowo narodzonego dziecka.- Wiesz, co teraz zrobić, przyjacielu, prawda? - Głos mu drżał, jakby ostatkiemsił powstrzymywał okrzyk radości, zaś policzki zaróżowiły mu się zpodekscytowania.- Chyba nie mam wyjścia.Pojadę do dziewczyny raz jeszcze.- Zrób to rano, wtedy będzie potrzebowała narkotyku.Cokolwiek przytrafiłosię twojemu towarzyszowi, nie jest nawet w części tak ważne, jak to, co musimyodnalezć w tym domu.A jeśli będziesz musiał się nią zająć.Zajmij się.D-Man poczuł ucisk w gardle i przytaknął skinieniem głowy.- A teraz idz i niech cię błogosławi nasz król.- Asher uśmiechnął się i dodał: -Samael.Nawet kiedy D-Man odwrócił się plecami, czuł, że powietrze za nim gęstnieje iłaskocze jego skórę.Nagły impuls kazał mu uciekać, gdyż nie chciał być tutaj, gdy tamci przystąpią do swojego rytuału.Wsiadł do vana i wyjechał z polany, a potem opuścił pola najszybciej, jakmógł.(III)Zanim zaszło słońce, pokryte odciskami dłonie Judy dawały o sobie znaćbolesnymi skurczami; zapracowała sobie na nie godzinami, kopiąc w piwnicy.Crack- tak dużo cracku - sprawił, że nie była w pełni świadoma tego, co robi, bezmyślniepogrążyła się w swoim tajemnym zadaniu.Była pewna, że nie wycisną z niejinformacji o istnieniu ukrytego pokoju, lecz jeśli będzie im stopniowo przynosiłarzeczy tam znalezione, zdoła obrócić wszystko na swoją korzyść.Tego dużego będzie trudniej zabić.A prędzej czy pózniej.on wróci.Poza dłonią, którą znalezli wcześniej, natrafiła tylko na jakieś przypadkowepojedyncze kości: udową, obojczyk, część śródstopia - wszystkie pokryte dziwną,zaschniętą mazią, którą wzięła za glinę.%7ładnej czaszki.Wspomniane kości znalazławe wschodnim krańcu piwnicy.Gdzie w takim razie była czaszka? Trudniejszepytanie brzmiało: do czego jej potrzebowali? Ta wiedza była jej jednak zbędna,prawda? Wcześniej dzwonił Seth i powiedział, że prawdopodobnie nie będzie gojeszcze przed tydzień - natknęli się na jeszcze więcej błędów.Muszę odstawić to gówno, zanim przyleci, pomyślała o niewielkim woreczku,w którym zostało jedynie kilka grudek cracku.Około północy dopadł ją tępy ból, a miała do zrobienia jeszcze jedną rzecz,więc wypaliła lufkę i zabrała się za wynoszenie trupa.Zwłoki martwego wieśniaka, choć szczupłego, były cholernie ciężkie.Niechto! Jakbym ciągnęła po podłodze sejf! Makabrycznie wyglądający worek na śmiecinadal tkwił na jego głowie.Judy z westchnieniem ulgi przyjęła fakt, że jegozwieracze i pęcherz nadal trzymały swoją zawartość na tyle dobrze, iż nie musiała sprzątać bałaganu.Złapała trupa za koszulę i zaczęła ciągnąć go po schodach.Wyjrzała na zewnątrz.Było gorąco, a księżyc zasłaniały chmury, co przyjęła zzadowoleniem.Może Bóg jednak jest ze mną, zaśmiała się w duchu.Spojrzała wobie strony, lecz w zasięgu wzroku nie zauważyła żadnych reflektorów.Działałaszybko, ruszała się z prędkością, o jaką by się nigdy nie posądzała, i wyciągnęła trupaza próg, potem ściągnęła go z ganku i razem z ciałem weszła w pole prosarózgowego.Gdy dotarło do niej, że targa zwłoki, adrenalina uderzyła jej do głowy.Zatrzymała się jakieś trzydzieści jardów w głębi pola i niemal upadła, zdając sobiesprawę z tego, jak bardzo była zmęczona [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •