[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie zauważyła wpływu dekoratora ani żadnych modnychtendencji.Nie panował tu bałagan tak typowy dla kawalerskichmieszkań.45RS Podobał jej się ten dom.Tak samo jak mężczyzna, który tumieszkał.Właściwie mogła wyobrazić sobie nawet siebie. Tak  szepnął cichy, złośliwy głos  ale czy mogłabyś sobiewyobrazić Molly V.?Kiedy otrząsnęła się z tych myśli, weszła do gabinetu.Spojrzałana stos drewna ustawiony w kominku.Kominek był okazały i zostałwkomponowany w jedną ze ścian.Wystarczyło tylko podłożyć ogień.Zdecydowała, że rozpalą, gdy Dawid wróci do domu.Cały pokój zabudowano półkami na książki.Znalazła tamwszystko, od podręczników biologii z liceum do pięknego, pierwszegowydania J.J, Audubona  Ptaków Ameryki , od serii opowieściniesamowitych do mnóstwa książek o żeglarstwie.Te wszystkieciekawe pozycje pomagały jej w oczekiwaniu.Kiedy zrobiła szybkiprzegląd płyt Dawida, znalazła kilka dobrze znanych krążków, takichjak cztery albumy Beatlesów czy trzy Beach Boysów.Przesunęła brązowy skórzany fotel w kąt pokoju.Delikatnamuzyka Haendla usposabiała do snu.Nagle odezwał się dzwonek.Podwpływem dzwięku jej marzenia prysły.Przez chwilę zdezorientowana,zastanawiała się, skąd dobiega ten dzwięk.Dzwonek zabrzęczał jeszcze raz. Och!  Mallory wstała, odgarniając włosy z twarzy. Już idę! zawołała.Otworzyła mahoniowe drzwi i ku swemu zaskoczeniu, stanęłatwarzą w twarz z drobną, śliczną nastolatką.Dziewczyna patrzyła nanią równie zaskoczona. Cześć  powiedziała nastolatka, wpatrując się w nią dużymi,niebieskimi oczami.Miała jasną cerę i krótkie, kręcone blond włosy.Jestem Lori Hitchcock.Czy jest mój brat?Mallory zaprzeczyła, żałując nagle, że nie zdążyła, włożyć butów.46RS  Wydarzył się jakiś wypadek i wezwano go. Jak zwykle  skwitowała Lori i natychmiast zadała następnepytanie:  Długo tam będzie? Nie wiem. Czy mogę na niego poczekać?Mallory jakby zawahała się przez chwilę. Oczywiście, wejdz.Mam na imię Mallory.Jestem przyjaciółkąDawida. Miło mi cię poznać  odpowiedziała Lori, wchodząc do środka.Niedbale zrzuciła z siebie kurtkę i patrząc na bose stopy Mallory,ściągnęła buty. Nie cierpię butów  poinformowała konspiracyjnym szeptem.Mallory uśmiechnęła się do młodej damy. Mogę nic nie mówić, jeśli nie chcesz.Lori zaśmiała się głośno. Naprawdę, Mallory? Tak.Na moment zapadła cisza.Po czym na twarzy Lori pojawiło sięzakłopotanie. Czy ja już cię kiedyś nie spotkałam?  spytała z młodzieńcząotwartością.Mallory poczuła, że coś ją ściska w gardle.Zbyt dobrze znała tospojrzenie. Raczej nie.W każdym razie nie przypominam sobie. Och. Może coś zjesz, Lori?  zaproponowała, zmieniając temat. Naprzykład przyrządzoną przeze mnie sałatkę.Myśl o jedzeniu przykuła uwagę dziewczyny. Bardzo chętnie, dziękuję.To miło z twojej strony47RS Lori poprowadziła Mallory do kuchni.Nie sprawiała wrażeniaosoby, która miałaby ochotę przestać mówić.Była wylewną dziewczyną, która bardzo lubiła wszelkiego rodzajuopowieści i zwierzenia. Pewnie upłyną wieki, zanim Dawid wróci. Stanęła na palcach,by sięgnąć po miskę do sałatek, znajdującą się na najwyższej półce.Potem postawiła naczynie na stole. Pacjenci owinęli go sobie wokółpalca.Ale pewnie wiesz to wszystko.Przecież jesteś jego przyjaciółką. Uhm  Mallory przytaknęła i otworzyła lodówkę. Myślę, że poświęcenie i oddanie się pracy spowodowane jestprzypadkiem jego matki.Może próbuje naprawić pomyłkę tamtegolekarza.Mallory uniosła głowę.Nie potrafiła ukryć zaskoczenia. Pomyłkę? Ach  Lori spojrzała przepraszająco  nie wiedziałaś o tym? Dawid powiedział mi, że zdecydował się zostać lekarzem w tymsamym czasie, gdy umarła jego matka  odpowiedziała powoli.Czuła,że coś jeszcze musiało zaważyć na tej decyzji, ale nie mogła sobiewyobrazić, co to było. Nie lubi o tym mówić  rzekła Lori. Trochę to ukrywa.Nieznam dokładnie całej historii.Ale myślę, że jego matka zmarła naskutek mylnej diagnozy lekarza.Gdy to odkryli, było już za pózno.Mallory skinęła głową. Hmm. Lori przygryzła wargę. Nie mów Dawidowi, że ci o tymwspominałam, dobrze? To nie jest wielka tajemnica, ale on nie cierpiludzi, którzy o nim mówią.Tak jak powiedziałam, jest bardzozamknięty w sobie, jeśli chodzi o niektóre sprawy. Nic nie powiem  zgodziła się Mallory.48RS  To dobrze. Nastolatka uśmiechnęła się z wdzięcznością iusiadła na brzegu stołu. Dawid zawsze ze mnie kpi.Uważa, że jestempapla  zdradziła.Mallory wysunęła pojemnik z warzywami i zaczęła wyjmowaćskładniki na sałatkę. A jesteś?  sprowokowała ją delikatnie.Chciała zachęcić Lori dopowiedzenia jeszcze czegoś o Dawidzie, ale nie miała zbyt wiele odwagina wyciąganie od niej informacji.Lori rozweseliła się ponownie. Bardzo możliwe  zgodziła się i zaczęła huśtać nogami. Mójtata też mówi, że jestem gaduła.Pokłóciliśmy się rano.Dlatego tuprzyszłam.Chciałam porozmawiać z Dawidem.Mallory wrzuciła warzywa do zlewu.Zaczęła podwijać rękawyjedwabnej koszuli. Czy on jest po twojej stronie? %7łartujesz?  zachichotała. Czasem jest jeszcze gorszy od taty.Wiesz, to dziwne, ale nawet kiedy mówi te same rzeczy co rodzice,mam wrażenie, że jego słowa są sensowniejsze. Rozumiem. Mallory poczuła, że jest zazdrosna o bliski kontaktLori z Dawidem.Odkręciła kran, by umyć warzywa. Tak, on jest bardzo fajny  pochwaliła się Lori. Właściwiemyślę, że. Co myślisz?  spytała Mallory, spoglądając na dziewczynę. O mój Boże!  krzyknęła Lori.Dziewczyna utkwiła wzrok waniele wytatuowanym na nadgarstku Mallory.49RS 4Mallory zadrżała. Wiedziałam! Wiedziałam, kim jesteś!  Lori zeskoczyła ze stołu ikrzyknęła podniesionym głosem. Jesteś Molly V.!Przez chwilę Mallory chciała wszystkiemu zaprzeczyć, ale wyraztwarzy dziewczyny sugerował, że na nic to się nie zda.Poza tymMallory nigdy nie była dobra w wymyślaniu kłamstw.Umiała jedyniedawać wymijające odpowiedzi wtedy, kiedy musiała, ale nic więcej. Tak  potwierdziła z rezygnacją. Jestem Molly V.Lori klasnęła w dłonie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •