[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Znaleźli więc kompromisowe wyjście, które zdaniem Reacheramiało tyle samo minusów co plusów.Wrócili po swoich śladach i Tur-ner stanęła na poboczu mniej więcej pięćdziesiąt metrów przed ostatniąoświetloną miejską przecznicą, a Reacher cofnął się dalej aż doskrzyżowania, tam, gdzie na asfalt padało trochę światła i gdzie mógłsię schować za rogiem budynku.Pomysł nie był najlepszy, ponieważkażdy pojazd, który skręcał na zachód za nimi, był straconą okazją, aledobry dlatego, że Reacher mógł dokonać szybkiej pobieżnej ocenyjadących przez miasto kierowców.Uzgodnili, że będzie dmuchał nazimne, ale jeśli uzna, że kierowca jest w porządku, wyjdzie zza rogu i dasygnał Turner, która stanie przy skraju jezdni i podniesie kciuk.Ta taktyka, kiedy ją planowali, wydawała się mieć więcej plusów niżminusów, ponieważ tak się złożyło, że powielała starą sztuczkę autosto-powiczów.Ładna dziewczyna podnosi kciuk, rozentuzjazmowany kie-rowca zatrzymuje samochód, a z krzaków wyskakuje jej wielki i szpetnychłopak.Jednak trzydzieści minut później Reacher skłonny był widzieć wcałej sytuacji więcej minusów niż plusów.Samochodów było jak na le-karstwo, a jemu brakowało czasu, by dokonać oceny.Widział zbliżającesię reflektory, czekał, potem samochód mijał go w ułamku sekundy, ajego umysł analizował dane: sedan, krajowej produkcji, model z roku ta-kiego i takiego, specyfikacja taka i taka, i zanim zdążył dojść do jakiejśkonkluzji, samochód mijał Turner i pędził dalej.Zdecydował się więc na preselekcję.Postanowił odrzucać wszystkiesedany i wszystkie SUV-y mające mniej niż pięć lat, i akceptowaćwszystkie pick-upy i wszystkie starsze SUV-y.Nigdy nie widział, żebywojskowi ścigali kogoś pick-upem, i domyślał się, że pozbywają sięwszystkich pojazdów starszych niż pięcioletnie.To samo dotyczyło zpewnością FBI.Nadal ryzykował, że przeoczy miejscowych zastępcówszeryfa, którzy dołączyli do pościgu dla zabawy w prywatnych samo-chodach.Ale jakieś ryzyko trzeba było podjąć, w przeciwnym razie mo-gli tu sterczeć przez całą noc, co skończyłoby się tak samo jak nocleg wwaszyngtońskim parku.Zamiast dzisiaj w nocy zgarną ich jutro o brza-sku.Czekał.Przez minutę nie widział nic, a potem zobaczył światłazbliżające się od wschodu, niezbyt szybko, z porządną, bezpieczną,miejską prędkością.Wychylił się zza rogu.Czekał.Mignął mu przedoczami samochód.Sedan.Nie zatrzymujemy.Oparł się o mur budynku.Znowu czekał.Pięć minut.Siedem.Osiem.Nagle: kolejne światła.Wychylił się.Zobaczył pick-upa.Wyszedł zza rogu, uniósł wysoko lewą pięść i pięćdziesiąt metrówdalej Turner podbiegła do krawężnika i podniosła kciuk w górę.Totalnaprecyzja.Jak w idealnie rozegranej podwójnej grze w posezonowychrozgrywkach baseballu: szybko i zdecydowanie w mroźnym nocnympowietrzu.Reflektory pick-upa omiotły Turner, która zastygła w bezru-chu, jakby stała tam od dawna.Pick-up nie zatrzymał się.Cholera, zaklął w duchu Reacher.Następnym możliwym do zaakceptowania kandydatem był wieko-wy ford bronco, ale też się nie zatrzymał.Podobnie jak ford F150 wśrednim wieku i nowy dodge ram.Potem droga znowu opustoszała.Ze-gar w głowie Reachera wybił wpół do jedenastej.Zrobiło się zimniej.Miał na sobie dwa podkoszulki i kurtkę z jej cudowną warstwą izola-cyjną.Zaczynał się martwić o Turner.Miała tylko jeden podkoszulek inormalną koszulę.A podkoszulek sprawiał wrażenie cienkiego i spra-nego.„Urodziłam się w Montanie, powiedziała.Nigdy nie jest mi zim-no”.Miał nadzieję, że mówiła prawdę.Przez pięć kolejnych minut nie pojawił się żaden pojazd.A potemReacher zobaczył kolejne światła, szerokie i sunące wolno do przodu,miękko podnoszące się i opadające w ślad za ukształtowaniem drogi.Prawdopodobnie sedan.Reacher wychylił się zza rogu, nie robiąc sobiewiększych nadziei.I szybko się cofnął.Rzeczywiście sedan, szybki i smukły.Fordcrown victoria w ciemnym metalicznym kolorze, z czarnymi szybami iantenami na pokrywie bagażnika.Niewykluczone, że z żandarmeriiwojskowej, FBI, biura szeryfów federalnych lub policji stanowej.Albo inie.Może z zupełnie innej agencji, w niezwiązanej z nimi misji.Reacherponownie się wychylił i patrzył, jak znika.Ford minął ukrytą w ciem-ności Turner i dodał gazu.Reacher czekał.Minutę.Potem dwie.Nic nie nadjeżdżało.A potem kolejne światła, daleko, może jeszcze na East Main, przedskrzyżowaniem w środku miasta, sunące równo, teraz już West Main,coraz bliżej i bliżej.Były żółte i słabe.Staroświeckie i niewyraźne.Nicnowoczesnego.Na pewno nie halogeny.Reacher wychylił się zza rogu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl