[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Jo ułożyła monety na dłoni. Podobami się ten kostium.Do twarzy ci z toporem w czaszce.Tina dygnęła i podała jej kawę. Idziesz dzisiaj na jakąś imprezę?  spytała.332 Siostra położyła pieniądze na ladzie. Zwietnie się bawię we własnym towarzystwie.Prawdziwyze mnie człowiek orkiestra.Dzięki. Zobaczyła, że Tina unosibrew. Uśmiechnij się.Człowiek jest przynajmniej rodzajumęskiego  powiedziała.Gdy Jo wyszła na zewnątrz, wybrała numer Gabe'a.Słysza-ła, jak dzwoni jego komórka, i zastanawiała się, czy miał iden-tyfikację numeru.Może wpatrywał się w jej nazwisko na wy-świetlaczu, rozważając, czy odebrać.Czuła ucisk w piersi.Kiedy już miała zrezygnować, odezwał się. Quintana. Możemy porozmawiać?Przedłużająca się chwila milczenia. Odbieram Sophie.Jo przyglądała się matce pchającej wózek pod górę.Zasta-nawiała się, czy powinna naciskać. Gabe. Nie, nie należy tego zepsuć nadmiarem myśle-nia.I nie należy odpuścić. Ugotuję zupę.I sąsiad organizujepózniej halloweenową imprezę.Przynoszę dip i założę się, żejeżeli dołożę serową przekąskę, z rozkoszą zgodzi się ugościćtakże ciebie i Sophie.Mogę go zapytać. Dalej cisza. Stanęna ringu z jego nową małpką.Z zawiązanymi oczami.Gabe się roześmiał.Słysząc to, poczuła, że puls jej przyspie-sza. Pół godziny, dobrze?  powiedział. Pózniej pojedzie-my do domu nazbierać trochę cukierków, ale jeżeli nie masznic przeciw. Do zobaczenia u mnie. Jo.nie musimy rozmawiać.Ale i tak będę. Musimy.I dzięki.f& f& f&333 Pod koniec pazdziernika zmierzch zapada w San Franciscowcześnie, przed końcem dnia pracy.Niebieska cienistość uwy-datnia miliony świateł, sprawia, że powietrze staje się chłodne,zmiękcza nieprzystępność tego miasta.Ulice migocą.Centrumpołyskuje.Zatoka wygląda jak misa światła z aksamitną wodąobramowaną złotem.Zachód słońca tworzy smugi na horyzon-cie, błękit przechodzi w czerwień, połyskliwe i nasycone świa-tłem barwy przyciągają uwagę, pokazując ludziom, czym jestpiękno.Jo zaparkowała na ulicy poniżej domu.Torby z zakupamiszeleściły, kiedy je wyciągała i zamykała pick-upa.W oknachdomów od frontu błyszczały już lampiony z dyni.Na balkonieFerda pyszniły się dwie, nienagannie upiorne, rzucające poma-rańczowy blask przez skrzywione usta.Otworzyła frontowe drzwi, włączyła światła i muzykę Gipsy Kings.Wygrzebała też stary album, który kupił Danny,Upiorny wybór.Jęczące dechy, pobrzękiwanie łańcuchami,Monster Mash  miała nadzieję, że spodoba się Sophie Quin-tanie.Weszła do kuchni i wyładowała zakupy, wciąż czuła sięnieswojo.W jednym z pomieszczeń na tyłach jej psychiki ukrywał sięwilk i chciała, żeby pozostał w klatce.Pragnęła uciec przedwszystkimi przykrymi uczuciami, które sprowokowały rozmo-wa z Quintana po południu i anonim.Zatrzasnęła lodówkę.Stosowanie uników to znakomitastrategia, powiedziała sobie.Niemal równie dobra jak wypar-cie.Czyni cuda, przynajmniej do chwili, kiedy zaczyna ci sięwalić całe życie.Wyciągnęła wielką drewnianą misę i wsypała do niej hallo-weenowe słodycze.Wyjrzała przez drzwi na patio do ogrodu.Ozmierzchu bzy miały kolor indygo.Czuła, jak ogarnia ją niepo-kój.Nie wiedziała, czy ma to związek z Módl Się, z anonimem,334 czy z zapadającą nocą.Otrząsnęła się.Było Halloween, niepowinna być ponura, powinna za to wyglądać upiornie.Weszłana górę, żeby znalezć sobie przebranie.f& f& f&Zabrzęczał dzwonek.Zbiegła po schodach, zerknęła do lu-stra w korytarzu, jeszcze raz wzburzyła włosy i otworzyła drzwi. Cukierek albo psikus. Głos Gabe'a zamarł. Wchodzcie, Quintanowie.Sophie patrzyła na Jo z zaciekawieniem. Jesteś zombie? Lekarzem zombie  usłyszała w odpowiedzi. Super.Jo schowała wystawiony język. Dziękuję.Weszli.Brązowe oczy dziewczynki błyszczały z ciekawości. Jak to zrobiłaś, że ta sztuczna ręka wygląda, jakby wyro-sła ci na środku pleców? Miałam stary lekarski fartuch i wypchałam rękaw skar-petkami.Na końcu przyczepiłam chirurgiczną rękawiczkę.Gabe się uśmiechnął. To dlatego masz trzy i pół palca.Do twarzy ci z tym ma-kijażem. To gangrena według Diora.Wziął do ręki transparent [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •  

     

    p") ?>