[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To mogłaby być wia-domość.Rzucił okiem na zwłoki.- Ale komu przeznaczona? Może Robert wkurzył kogoś i to osobisteporachunki.Gdyby to był komunikat dla twojego chłopaka, dlaczegonie zabić go w jednym z klubów Jean-Claude'a? Tam przecież praco-wał, czy tak?Skinęłam głową.- Ktokolwiek to zrobił, nie byłby w stanie dokonaćczegoś tak złożonego w klubie, gdy wokół znajdowały się inne wampi-ry.Nie ma mowy.Potrzebowali prywatności.Przypuszczalnie nie mo-gli się obejść bez czaru, aby Jean-Claude, lub inny wampir, nie przybyłna ratunek.Zastanowiłam się nad tym.Co tak naprawdę wiedziałam o Robercie?Niewiele.Dla mnie był przydupasem Jean-Claude'a.Chłopakiem Mo-niki, teraz mężem.Wkrótce miał zostać ojcem.Wszystko widziane i zperspektywy innych ludzi.Został zamordowany we własnej sypialni, aja odbierałam to tylko jako wiadomość dla Jean-Claude'a.Postrzegałamgo jako pachołka, ponieważ Jean-Claude tak go traktował.Nie byłwampirzym mistrzem, więc nikt nie zechciałby go zabić dla niego sa-mego.Jeny, tak naprawdę to myślałam o nim, jak o towarze wymien-nym.Zawsze można było znalezć coś w zastępstwie.- Coś ci przyszło do głowy - powiedział Dolph.- Niespecjalnie.Może za dużo czasu spędzam z wampirami.Zaczy-nam myśleć jak one.- Wyjaśnij.- Założyłam, że śmierć Roberta musiała mieć jakiś związek z jegomistrzem.Moją pierwszą myślą było to, że nikt nie zabiłby go dla niegosamego, ponieważ nie był wystarczająco ważny.Znaczy się, zabicieRoberta nie da ci pozycji Mistrza Miasta, więc po co to robić?Dolph spojrzał na mnie.- Zaczynasz mnie martwić Anito.- Martwić, dobre sobie - powiedziałam.- Zaczynam bać się samasiebie.Spróbowałam spojrzeć na miejsce zbrodni z nowego punktu wi-dzenia, nie jak wampir.Kto zadałby sobie tyle trudu, aby zlikwidować Roberta? Nie miałambladego pojęcia.- Poza wyzwaniem skierowanym do Jean-Claude'a mającym kwe-stionować jego autorytet, nie widzę innego powodu.W zasadzie niewie-le o nim wiem.Mogło tego dokonać jedno z rasistowskich ugrupowań, Najpierw Ludzie lub Ludzie Przeciwko Wampirom.Ale potrzebowali-by gruntownej wiedzy magicznej, a każde z nich ukamienowałobywiedzmę tak szybko, jak zakołkowałoby wampira.Zarówno jedno jak idrugie uznają za diabelskie nasienie.- Dlaczego wyróżniać tego właśnie wampira?- Jego żona jest w ciąży - odparłam.- Inny wampir? - zapytał Dolph.Pokręciłam głową.- Człowiek.Jego oczy odrobinkę się rozszerzyły.To był największy przejaw za-skoczenia, jaki kiedykolwiek widziałam na jego twarzy.Dolph, jakwiększość glin, nie daje się łatwo zbić z tropu.- W ciąży? A ojcem jest wampir?- Tak - potwierdziłam.Potrząsnął głową.- Taa, to mogłoby pozyskać mu pierwszą pozycjęna ich liście przebojów.Anito, opowiedz mi o reprodukcji wampirów.- Najpierw muszę zadzwonić do Jean-Claude'a.- Po co?- Aby go ostrzec - odparłam.- Zgadzam się z tym, że prawdopodob-nie chodzi o osobiste porachunki.Masz rację.W szczególności Naj-pierw Ludzie zabiliby go bez mrugnięcia okiem, chcę ostrzec Jean-Claude'a ot tak, na wszelki wypadek.- Kolejny pomysł przyszedł mi dogłowy.- Może dlatego ktoś chce mojej śmierci.- Co masz na myśli?- Jeżeli próbują zranić Jean-Claude'a, zabicie mnie to dobry sposób.- Myślę, że pół miliona dolarów jest wygórowaną ceną za pozbyciesię czyjejś dziewczyny.- Pokręcił głową.- Przy takich pieniądzach tomusi być coś osobistego, Anito.Ktoś się boi ciebie, a nie twojego zęba-tego chłopaka.- Dwie próby zamachu w przeciągu dwóch dni, Dolph, a ja nadal niewiem dlaczego.-Spojrzałam na niego.- Jeżeli nie znajdę odpowiedzi,będę martwa.Dotknął mojego ramienia.- Pomożemy ci.Gliny są dobre w pew-nych sytuacjach, nawet jeżeli potwory nie chcą z nami rozmawiać.- Dzięki Dolph.- Poklepałam jego dłoń.- Czy naprawdę uwierzyłeśReynolds, kiedy powiedziała, że ja mogłam to zrobić?Wyprostował się, potem spojrzał mi w oczy.- Przez moment, tak.Potem szło raczej o wysłuchanie opinii mojegodetektywa.Zatrudniliśmy ją, żeby pomogła w sprawach mających związek z tym, co nadprzyrodzone.Byłoby głupio podczas jej pierwszejsprawy zignorować to, co myśli.Nie wspominając o zniszczeniu jej pewności siebie, pomyślałam.-W porządku, ale czy sądziłeś, że byłabym do tego zdolna? - wskazałamna zwłoki.- Widziałem jak kołkujesz wampiry Anito, jak odcinasz im głowy.Dlaczego nie?- Ponieważ Robert żył, kiedy rozcinali mu klatkę piersiową, dopókinie usunęli serca.Cholera, nie jestem pewna, jak długo funkcjonował,po tym, jak zostało wyjęte.Wampiry są dziwne, jeżeli chodzi o śmier-telne rany.Czasem ociągają się ze zgonem.- Czy to dlatego nie zabrali głowy? %7łeby bardziej cierpiał?- Może - powiedziałam.- Jean-Claude musi o tym wiedzieć, nawszelki wypadek, gdyby to była grozba - powtórzyłam.- Każę komuś zadzwonić.- Nie ufasz mi?- Daj temu spokój Anito.Choć raz zrobiłam, o co mnie prosił.Rok temu nie zaufałabym oso-bie umawiającej się z wampirem.Założyłabym, że jest zdemoralizowa-na.Czasem nadal tak uważam.- Dobrze, po prostu zrób to teraz.Byłoby fatalnie, gdyby Jean-Claude został sprzątnięty, gdy my prowadziliśmy dysputę na temat te-go, kto ma przekazać ostrzeżenie.Dolph przywołał gestem jednego z mundurowych [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl