[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W domu jest ukryty pokój, można też w razie czego uciekać tym tunelem, aleod czasu jego śmierci ani razu nie musieliśmy go użyć. Wyciągnął rękę. Chodz, Lucy powiedział, łagodniejszym tonem. Zaprowadzę cię do domu.Ostrożnie chwyciłam go za rękę, bo wciąż nie byłam przekonana, czy to dobry pomysł.Mimo to, zrobiłam pierwszy krok w mroczny tunel.Rozdział 19Bardzo szybko odkryłam, że nie znoszę sekretnych przejść.Tunel był wąski i słabo oświetlony.%7łarówki wisiały co kilka metrów, ale na całejdługości przejścia działały tylko dwie.Głównym zródłem światła stała się więc aplikacjaw telefonie, która rzucała matową poświatę na oślizgłą drewnianą podłogę.Mocno trzymałam siękoszulki Jeremiaha, żeby nie poślizgnąć się na gnijących belkach.Tunel biegł tak blisko oceanu, że wszystko było wilgotne, nawet nie śmiałam dotknąćścian, które lśniły w półmroku.Panowała tam wyższa temperatura niż nad ziemią, przez cotworzyła się parna, dusząca atmosfera.Rozpaczliwie pragnęłam uciec od tej lepkiej ciemności.Wydawało mi się, że ciągnie się bez końca, a ściany są coraz bliżej siebie.Już chciałamodepchnąć Jeremiaha i biegiem pokonać resztę drogi, gdy się zatrzymaliśmy, a światełko ukazałonad nami zarys drewnianej klapy.Jeremiah przekręcił metalowy pierścień i popchnął ją, ale klapanawet nie drgnęła.Szarpnął jeszcze dwa razy, zanim w końcu ruszył ją z miejsca.Rozległ siędzwięk pękającego drewna.Z pomieszczenia u góry nie dobiegało zbyt wiele światła, aleprzynajmniej było tam jaśniej niż w tunelu, a to już przyniosło odrobinę ulgi. Na górę  zakomenderował.Wtedy zauważyłam metalową drabinę stojącą pod ścianątunelu.Chłodne stopnie mroziły mi dłonie, gdy wspinałam się w stronę klapy.Poczułamznaczącą różnicę w temperaturze i wilgotności powietrza.Uświadomiłam sobie, że znówznalazłam się w domu Jeremiaha.Miałam ledwie chwilę, by rozpoznać, że to spiżarnia zerknęłam na półki pełne puszek i różnych opakowań z jedzeniem  gdy nagle ktoś otworzyłdrzwi na oścież.Oślepiło mnie światło.Pisnęłam z zaskoczenia i w tej samej chwili podniosłamręce do góry, bo w moją twarz wycelowane były trzy lufy pistoletów. Odejść!  dobiegł rozkaz z dołu.Chwila wahania i pistolety zostały opuszczone, a jarozsiadłam się na podłodze.Moje stopy nadal tkwiły w piwnicznej dziurze.Strażnicy dali krokdo tyłu, kiedy z wilgotnego otworu wydobył się Jeremiah.Przesunęłam się na bok, żeby zrobićmu miejsce.Nie ufałam własnym kolanom, które drżały jak galareta, ale Jeremiah bez wysiłkudzwignął mnie na nogi i wyprowadził z maleńkiego pomieszczenia.Salon i kuchnia były pełne ludzi, głównie strażników, więc oskrzydlony przez dwóchmężczyzn Lucas łatwo dawał się dostrzec.Kiedy go zobaczyłam, obrzucił mnie szybkimspojrzeniem.Wydało mi się, że po jego twarzy przemknął błysk ulgi, zanim znów powróciłaironiczna maska.Wpatrując się gniewnie w brata, Jeremiah ruszył w jego stronę wielkimi krokami.  Jeśli mi nie powiesz, co& Archanioł.Jeremiah zastygł w miejscu. Co to jest Archanioł? Nie co, tylko kto. Lucas wiercił się zakłopotany, z nadąsaną miną. Możemy siępozbyć tych kajdanek?  zapytał, grzechocząc cienkim łańcuchem. Moje biedne ramiona niezniosą już& ? Lucasie!  warknął Jeremiah, wpadając mu w słowo i ignorując prośbę. Kim jestArchanioł? Skrytobójcą, bardzo skutecznym.Jak również kosztownym. Jego brat wymownieprzewrócił oczami. Wbrew temu, co możesz sobie pomyśleć, nie ja go wynająłem.Nawetusiłowałem cię ostrzec, kiedy tylko usłyszałem o zamachu. To znaczy kiedy?  spytał ostro Jeremiah. W wieczór charytatywnej gali we Francji.Próbowałem dodzwonić się na twojąkomórkę, ale nie odbierałeś. Lucas zerknął na mnie ze skruchą. Powinienem był zostawićwiadomość, ale postanowiłem skontaktować się z wami osobiście.Nim dotarłem na miejsce, byłojuż za pózno.Po chwili Jeremiah odezwał się podejrzliwie: Wyświetlił się numer zastrzeżony. Ryzyko zawodowe. Kąciki warg Lucasa uniosły się w ironicznym uśmiechu, który niezdążył objąć reszty twarzy.Odniosłam wrażenie, że ten grymas był reakcją automatyczną, częstoużywaną profesjonalną maską, bo coś zamigotało w oczach starszego z Hamiltonów i uśmiechzniknął. Postanowiłem skontaktować się z tobą osobiście, ale pojawiłem się dosłowniew chwilę po ekipie medycznej, którą wysłano do twojego pokoju.Zobaczyłem, jak szalejesz,więc wiedziałem, że coś się stało.Ostatni fragment zwrócił uwagę Jeremiaha. Byłeś tam?Lucas ponuro kiwnął głową. Uznałem, że gdybym do ciebie podszedł, i tak byś mi nie uwierzył, że nie miałem z tymnic wspólnego, a nie chciałem wywoływać scen.Byłeś w takim stanie, że mógłbyś mnie udusić,więc trzymałem się z daleka. Znowu zerknął ku mnie. Przepraszam, że się nie pospieszyłem. Jestem cała i zdrowa. Jak na słowa wybaczenia, zabrzmiało to dość niewdzięcznie, aledostrzegłam, że po jego twarzy przemknął kolejny błysk ulgi.Mój umysł miał kłopotz postawieniem znaku równości między tym mężczyzną a wybraną przez niego drogą.Jakoś niepotrafiłam wyobrazić sobie Lucasa w roli handlarza bronią.Pewnie nawet zli faceci potrafiąokazywać serce. Więc co z tym Archaniołem?Pytanie Jeremiaha ponownie przykuło uwagę brata. To nowy w tutejszych kręgach, ale szybko pnie się w górę.Wiem o co najmniejdwudziestu potwierdzonych zamachach, a jestem pewien, że ma ich na koncie o wiele więcej.Mistrz kamuflażu, używa wszelkich narzędzi potrzebnych w swojej robocie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •