[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.-Hej! - woÅ‚am, gdy szczypie mnie w bok, a muzyka znów cichnie.- Zwietnie siÄ™bawiÅ‚am.- I sÅ‚usznie.To bardzo utalentowany facet.- Ty jesteÅ› bardzo utalentowany.- Wiem.- Jesse wzrusza ramionami.- Mamy wiele wspólnego.To wspaniaÅ‚ygość.- PoznaÅ‚eÅ› go?- Nie, wciąż ubiega siÄ™ o spotkanie, ale jestem zbyt zajÄ™ty.- Teraz to onpowÅ›ciÄ…ga uÅ›miech.Wybucham Å›miechem, a on zakÅ‚ada okulary sÅ‚oneczne ale najpierw puszcza domnie oko i porusza tanecznie barkami.Wyluzowany Jesse.Boże, kocham tego mężczyznÄ™.Jesse zabiera nas na wycieczkÄ™ po lotnisku, wyprzedza i mija samochody, cochwilÄ™ skrÄ™ca w zÅ‚Ä… stronÄ™ i ogólnie rzecz biorÄ…c, zachowuje siÄ™ tak, jak gdyby niemiaÅ‚ pojÄ™cia, dokÄ…d jedzie.Przez okno miga mi znak parkingu, marszczÄ™ brwi.Apotem zerkam na zegar.Jest jedenasta trzydzieÅ›ci wylot mamy za pół godziny.Jeszcze nie przeszliÅ›my odprawy ani kontroli bezpieczeÅ„stwa, nic.- Cholera! - wypalam, podnoszÄ…c torebkÄ™ z podÅ‚ogi.- Avo, nie wyrażaj siÄ™.O co chodzi? - TrochÄ™ za ostro wchodzi w zakrÄ™t, muszÄ™przytrzymać siÄ™ rÄ™kÄ… drzwi i mógÅ‚byÅ› trochÄ™ wyluzować? - warczÄ™ z irytacjÄ….Czy todebra pora, żeby krytykować jego styl jazdy?- Avo, nigdzie nie jesteÅ› bezpieczniejsza niż w prowadzonym przeze mniesamochodzie.- O co chodzi? - Nie patrzy na mnie, wiÄ™c nie może zauważyć wyrazuniedowierzania, jaki pojawiÅ‚ siÄ™ na mojej twarzy, ale zaraz przypominam sobie,czemu w ogóle zaklęłam.- Mój paszport - mówiÄ™, szperajÄ…c w torebce, ale wiem,że go tam nie ma.NiewÅ‚ożyÅ‚am go do niej.Przerywam poszukiwanie, gdy przypomina mi siÄ™, gdzie gozostawiÅ‚am. - ZostawiaÅ‚am paszport w pudeÅ‚ku ze szpargaÅ‚ami -oznajmiam, przeklinajÄ…c siÄ™w duchu za to, że go jeszcze nie rozpakowaÅ‚am.Jsse wyciÄ…ga rÄ™kÄ™ i otwiera schowek na rÄ™kawiczki.- Nie zostawiÅ‚aÅ› go, ale zapomniaÅ‚aÅ› zmienić nazwisko,PANNO 0 Shea.- Rzucami paszport na kolana i spoglÄ…da na mnie z wyrzutem.- WiÄ™c podróżujÄ™ jako singielka? - pytam, otwierajÄ…c paszport i podziwiajÄ…cmoje panieÅ„skie nazwisko.- Zamknij siÄ™, Avo.- Zatrzymuje siÄ™ z piskiem opon I wyskakuje z samochodu,szybko obchodzi go i otwiera im drzwi.ZrobiÅ‚abym to sama, ale gapiÄ™ siÄ™ przezszybÄ™ z rozdziawionÄ… buziÄ….- Chodz.PodnoszÄ™ wzrok na elegancko ubranego mężczyznÄ™, który podchodzi do nasrazem z mężczyznÄ… w mundurze pilota.Paszport zostaje mi wyrwany z rÄ™ki,mężczyzni podajÄ… sobie dÅ‚onie, papiery zostajÄ… podpisane, a nasze bagaże wyjÄ™te zbagażnika.- BÄ™dziesz tak siedzieć caÅ‚y dzieÅ„? - WyciÄ…ga do mnie takÄ…, a ja Å‚apiÄ™ jÄ…odruchowo, pozwalajÄ…c, żeby wyciÄ…gnÄ…Å‚ mnie z samochodu.- Co to jest? - pytam, wskazujÄ…c przypominajÄ…cy za¬bawkÄ™ samolot stojÄ…cy kilkametrów od nas.- To samolot.- W gÅ‚osie Jessego sÅ‚ychać rozbawienie.CiÄ…gnie mnie w stronÄ™odrzutowca, ale nie potrafiÄ™ wykrzesać z siebie entuzjazmu, bo maszyna wcale nierobi siÄ™ wiÄ™ksza.Kiedy Jesse musi siÄ™ schylić,żeby nie uderzyć siÄ™ w gÅ‚owÄ™ przywchodzeniu do tej przeklÄ™tej machiny tracÄ™, resztki pewnoÅ›ci siebie.ZatrzymujÄ™ siÄ™na schodkach prowadzÄ…cych do Å›rodka.Jesse odwraca siÄ™,żeby sprawdzÅ‚ co mniezatrzymaÅ‚o.- Avo?- Nie wsiÄ…dÄ™ do tego czegoÅ›.- ZaleWa mnie fala nie uzasadnionego strachu.Nigdy nie baÅ‚am siÄ™ latać, ale tej samolocik budzi we mnie niepokój.Nie mogezÅ‚apać tchu.Jesse uÅ›miecha siÄ™, marszczÄ…c brwi.- OczywiÅ›cie, że wsiÄ…dziesz.- Lekko ciÄ…gnie mnie za rÄ™kÄ™, jakby dla zachÄ™ty, aleani drgnÄ™.A wÅ‚aÅ›ciwie siÄ™ cofam.- Avo, nigdy nie mówiÅ‚aÅ›, że boisz siÄ™ lata -pochyla siÄ™ i wychodzi z powrotem na schodki.- Bo siÄ™ nie bojÄ™.LubiÄ™ duże samoloty.Dlaczego niej lecimy dużym samolotem?- Odwracam siÄ™ i dostrzegam za plecami dziesiÄ…tki wielkich odrzutowców.-Dlaczego nie możemy polecieć jednym z nich?- Dlatego że nie lecÄ… tam, dokÄ…d byÅ›my chcieli - od¬powiada miÄ™kko Jesse.Moja wyciÄ…gniÄ™ta rÄ™ka opada) gdy podchodzi bliżej, a potem dotyka dÅ‚oniÄ… mojeg0policzka.-To caÅ‚kowicie bezpieczne - zapewnia mnie, odciÄ…gajÄ…c mój wzrok od tychwszystkich wielkich samolotów, na których pokÅ‚ad chciaÅ‚abym wsiąść.Nie obchodzimme to, że nie lecÄ… tam, dokÄ…d byÅ›my chcieli.PolecÄ™ tam, dokÄ…d mnie zabiorÄ….- Nie wyglÄ…da bezpiecznie.- Za plecami Jessego dostrzegam kobietÄ™ z perfekcyjnie uÅ‚ożonymi wÅ‚osami, perfekcyjnym makijażem i perfekcyjnymuÅ›miecjlem na twarzy.- Wydaje siÄ™ taki maÅ‚y.- Avo.- Jego miÄ™kki, pokrzepiajÄ…cy gÅ‚Qs sprawiaj ze znów spoglÄ…dam na niego.UÅ›miecha siÄ™ do mnie.- To ja twój zaborczy, niedorzeczny, nadopiekuÅ„czy maniakkontroli.- CaÅ‚uje mnie delikatnie.- NaprawdÄ™ myÅ›lisz, że dobrowolnie naraziÅ‚bymciÄ™ na niebezpieczeÅ„stwo?KrÄ™cÄ™ gÅ‚owÄ…, zdajÄ…c sobie sprawÄ™, że zachowujÄ™ siÄ™ jak dziecko.Ale mój strachzaskoczyÅ‚ mnie.Powinnam być w szoku, że wynajÄ…Å‚ prywatny odrzutowiec, ale niejestem.Jego oczekiwanie, że nim polecÄ™, jest bardziej szokujÄ…ce.- Jestem trochÄ™ zdenerwowana - przyznajÄ™ cicho, oriÄ™tujÄ…c siÄ™, że mam zaplecami caÅ‚Ä… zaÅ‚ogÄ™, Å‚Ä…cznie z kapitanem.- Odpowiedz na moje pytanie - nalega.- Nie, nie myÅ›lÄ™ tak.- To dobrze.- Obejmuje mnie ramieniem, popychajÄ…c lekko w górÄ™.- Spodoba cisiÄ™,zaufaj mi.DzieÅ„ dobry! - wita nas perfekcyjna kobieta, wskazujÄ…c nam drogÄ™ wyciÄ…gniÄ™tÄ…rÄ™kÄ….Niepotrzebnie.Można iść tylko w dwie strony, a ja nie zamierzam siÄ™ zbliżaćdo kokpitu.Gdy mam już peÅ‚ny widok na kabinÄ™ pasażerskÄ…, za-ttwu/am tylko kilka foteli,wszystkich masywnych, wszystkich skórzanych i wszystkich rozkÅ‚adanych,ustawionych w dwóch rzÄ™dach, po jednym z każdej strony przejÅ›cia.Jesse prowadzimnie na Å›rodek kabiny, obraca i sadza na miÄ™kkim siedzeniu.Nie odzywam siÄ™ iwalczÄ™ z pokusÄ… dania drapaka, gdy zapina mi pasy i siada naprzeciw mnie.Od razukÅ‚adzie sobie moje stopy na kolanach [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •