[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wiemy jednak, że rządzą nimi szaleni, żądnikrwi królowie, myślący wyłącznie o wzajemnym zabijaniu się.Gdyby Ts'żercy nie przymusili świńskichwojaków do zorganizowania się, nadal sprawialiby nam kłopoty, a nie stanowiliby śmiertelnegoniebezpieczeństwa.SSi Hil* Murań, pan miasta Al-Vor, Dziennik okrętowyszystko więc jasne - powtórzył Edwin.- Maniel i Bjorn ruszą w kierunku południowym i przeczesząduże aleje.Ellana i Chiam będą szukać na górnych poziomach.Ja zajmę się zamknięciem bram miasta.Artis zostanie tutaj, na wypadek gdyby Ewilan i Salim wrócili.Marzyciel skinął głową, żołnierz i rycerz stanęli prawie na baczność, ale Faels nie drgnął, a młodakobieta tylko się uśmiechnęła.Edwin popatrzył na tych ostatnich zaskoczony.- Nie zgadzacie się?  zdumiał się.-Wytłumaczyłeś nam, że nasza rola już się skończyła - rzuciła Ellana.-  To zresztą dlatego Camilleodesłała cię do wszystkich diabłów, jeżeli się nie mylę.Sam ponieś teraz odpowiedzialność za swojedecyzje.Edwin zapanował nad sobą z trudem.- Sytuacja się zmieniła - powiedział.- Przyznaję, że się pomyliłem.Musicie mi pomóc.Niełatwo przyszło Edwinowi wypowiedzenie tych słów, niemniej nie rozczuliły one młodej kobiety.- Skąd przyszło ci do głowy, że pięciu nieszczęśników takich jak my mogłoby przeszukać Al-Jeit?- Nie mamy wyjścia.Tylko my jesteśmy w stanie ją rozpoznać.- Nie jesteś nawet pewny, że nadal są w mieście.- Strażnicy widzieli, jak wychodzili przez Bramę Gwardii.Gdzie według ciebie mieliby sięznajdować? Musimy spróbować.Potrzebuję waszej pomocy.Mała jest jedyną osobą zdolną zbudzić Skrzepłych i jest w niebezpieczeństwie.Ts'żercy na pewno dostrzegli jej rysunek.Kto wie, co tymrazem jej przyślą?Chiam Vite zmrużył oczy.- A więc to być to.- powiedział.- Ja zrozumieć, że dziewczyna być ważna, ale nie wiedzieć, żeaż lak.Zbudzić Wartowników Gwendalaviru, nic innego.- Ewilan jest w stanie tego dokonać, to prawda - oświadczył Edwin. I sprawa jest pilna.Nasząarmię ścierają w proch ts'żerscy rysownicy oraz kohorty Raisów.Artis Valpierre, który odkąd dołączył do grupy, jeszcze się nie odezwał, skrzywił się.- Jest aż tak zle?Edwin spojrzał na niego z powagą.- Sytuacja jest prawie beznadziejna  oznajmił.- Wszyscy nasi ludzie są na północy i stawiajączoło ogromnym trudnościom.Trzymają się, ale nie będzie trwać to bez końca.Przedwczoraj doszławiadomość od Sai Hil' Mura-na, pana miasta Al-Vor.Szacuje, że nasza armia wytrzyma jeszczemiesiąc, być może dwa, ale nie więcej.Kiedy polegną ostatni żołnierze, Raisi w ciągu kilku tygodnispustoszą Imperium, nie napotykając najmniejszego oporu.Al-Jeit zostanie zrównane z ziemią,Gwendalavir i jego mieszkańcy będą już tylko wspomnieniem.Marzyciel zbladł.Odwrócił się do Ellany.- Wiem, co o mnie myślisz - oświadczył, nie bełkocząc i nie czerwieniąc się.- Uważasz, żejestem tchórzem, nędznikiem, mniej niż zerem.Wiedz, że wolę raczej być tym wszystkim, niż choćtrochę przypominać ciebie.Jesteś arogancka i uparta.%7łeby ocalić swoją dumę, podejmujesz ryzykopoświęcenia milionów istnień ludzkich.Powinnaś się wstydzić.Młoda kobieta wybuchnęła śmiechem, ale wszyscy zauważyli, że słowa marzyciela trafiły w czułypunkt.- Dobrze - powiedziała. Pomogę wam szukać igły w stogu siana, ale stawiam dwa wstępnewarunki.Szukamy także Salima, nie tylko Camille, a pózniej wykładamy karty na stół i omawiamy, jakrówny z równym, dalszy plan działań.Wszyscy zatrzymali wzrok na Edwinie.- Dobrze - powiedział w końcu.- Zobowiązuję się, że ci, którzy będą chcieli kontynuować, będąmogli to zrobić.Dokładnie w tym momencie w pomieszczeniu, w którym się znajdowali, tuż obok nich,zmaterializowała się Camille.Była zakrwawiona.Kiedy zauważyła Artisa, jej oczy rozbłysły.Zanim ktokolwiek zdążył się odezwać czy wykonać najmniejszy ruch, Camille doskoczyła domarzyciela i złapała go za ramię. Ułamek sekundy pózniej oboje zniknęli.Cieniołaz! Jakież to słowo wywołuje u nich marzenia! Ukrywają je staranie za zasłoną nieufności,obawy lub potępienia, jednakże oczywiste jest jedno: zazdroszczą nam! Próbują nas pomniejszyć dorangi złodziei czy akrobatów, piszą na nasz temat, wynajdują tysiące wyjaśnień, podczas gdy prawdastreszcza się w jednym słowie: wolność.Jesteśmy wolni f i to stawia nas poza ich prawem!*Ellundril Chariakin, Jezdziec mgłyWojownik Chaosu postąpił krok do przodu.Salim i Camille stali przyparci do balustrady i zabójca wyraznie delektował się sytuacją.Jego mieczświsnął po raz drugi.Camille nie mogła powstrzymać okrzyku.Ponownie rozbrzmiał pogardliwy,śmiertelny śmiech bojownika.Gumościer na jego ramieniu przypominał obwisły, zgniły bukłak;idealny towarzysz dla kogoś takiego jak on.Salim zacisnął zęby.- Daj mi twój sztylet! - nakazał Camille.- Nie, Salim.Bojownik opuścił czubek miecza.-Ależ tak, to doskonały pomysł.Daj mu swój sztylet.- wycedził drwiąco mężczyzna.Nie zajmując się bojownikiem, Salim patrzył prosto w oczy Camille.- Daj! - powtórzył.Mówił spokojnym, pewnym siebie głosem.Był jednakże napięty jak struna, a mięśnie jego szczękidrgały ledwie zauważalnie.Camille wyciągnęła powoli nóż, który dostała od Ellany i podała go Salimowi.Chłopak odwrócił się dobojownika.- Cóż za odwaga! - zakpił mężczyzna.- Gdybyś nie był równie groteskowy, wydałbyś mi sięprawie komiczny. U nas mamy powiedzenie  zaczął Salim niewinnym głosem.- Mówimy:  głupi jak bojownikChaosu".Urażony do żywego zabójca, drgnął.Przez ułamek sekundy jego uwaga osłabła.Salim rzucił się naprzód.Był szybki, zdecydowany, ale bojownik był maszyną wyćwiczoną w zabijaniu.Bez trudu uniknął nieudolnego natarcia chłopca i uniósł miecz.Kiedy ostrze wbiło się w brzuch Salima, chłopakiem wstrząsnął dreszcz, a Camille wrzasnęła, widząc,że wyszło na plecach, ociekające krwią.Salim od początku wiedział, że nie ma żadnej szansy pokonać czy nawet zranić bojownika Chaosu.Inie próbował. Ból brzucha był okropny [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •