[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.‒ Teraz nadarza się okazja, by oświecić za jednym zama-chem miliony!‒ I tak nie będą cię słuchali.‒ Będą.Postaram się o to.A wysłuchawszy mnie, zacznąsię zastanawiać, czy ich dzieci też nie dałoby się uratować.Szacuję, że jeśli zachowam na scenie zimną krew i nie odkryjęprzedwcześnie kart, będę miał na wystąpienie dobrych paręminut.Uśpię ich czujność zachwytami nad cudownym ocale-niem Caitlin przed pomorem.Podziękuję nawet Miłości, apotem, zanim się zorientują, do czego zmierzam, powiem oszczepieniu.Mogę nawet przypisać część zasługi Bogu, to ichzbije z tropu.Pomyśl tylko, Sandro Dee! Który Humanistamiał kiedykolwiek taką sposobność obnażenia szaleństwaŚwiątyni?‒ A kto z Humanistów się ostanie, jeśli to zrobisz? ‒ spy-tała gniewnie Sandra Dee.‒ Nie zabiją cię od razu, najpierwwszystko z ciebie wyciągną torturami.Co się stanie z bibliote-ką? Co z resztą naszych towarzyszy?‒ O bibliotece się nie dowiedzą, bo będą szukali szczepi-ciela, nie Humanisty.O szczepieniach opowiem im wszystkosam z siebie, bez bicia.Niczego nie będę ukrywał.Opowiemze szczegółami.Opowiem z dumą, tak jakbym dowodził, żemam rację.Dlaczego mieliby drążyć głębiej?‒ I wydasz im Cassiusa?‒ No.najpierw go oczywiście ostrzegę.Będzie musiałzniknąć.Jeśli zachowa ostrożność, wywinie się, to sprytnygość.Tak czy owak, jestem pewien, że zgodzi się ze mną, iżwarto zaryzykować.To jedyna okazja, żeby obrócić machinępropagandową Świątyni przeciwko niej samej.‒ A co ze mną? Spotykaliśmy się przecież sam na sam.Jeśli to odkryją?‒ Dlaczego mieliby odkryć? Jak?‒ W marinie są kamery telewizyjne.One są wszędzie.‒ Dlaczego miałyby namierzyć właśnie nas? Zawszeprzychodzimy tutaj w tłumie.Nikt nie zwraca na nas uwagi.Azresztą, nie będą szukali, zapewniam cię.Nic nie wiedzą oHumanistach, nie wiedzą o nas.Będą szukali szczepiciela i jaim podam szczepiciela na tacy.Opowiem im o moich spotka-niach z Cassiusem aż do wyprawy na Heathrow, gdzie tozrobił.Wszystko to pokażą również w telewizji.Tak, będąszukali Cassiusa.‒ A ciebie prawdopodobnie spalą.‒ Tak, jestem na to przygotowany.Sandra Dee znowu nie odzywała się przez dłuższą chwilę.Siedzieli w kołyszącej się na kotwicy łódce, zatopieni każde wswoich myślach.‒ Ty naprawdę chcesz to zrobić? ‒ zapytała w końcu San-dra Dee.‒ Tak.Zdecydowanie.Już postanowiłem.‒ I zrobiłbyś, gdybym powiedziała, że cię kocham?‒ No.nie wiem.Chociaż, tak.Jeśli się dobrze zastano-wić, chyba na pewno bym zrobił.Zażądano ode mnie, żebymze sceny na Wembley ogłosił, że Caitlin przeżyła dzięki bo-skiej interwencji.Żebym podziękował głupiemu, złośliwemu,mściwemu, pozbawionemu logiki, niemoralnemu, szalonemubożkowi, który, jak wszystko na to wskazuje, istnieje tylko wwyobraźni kretynów i kreatur żądnych władzy.Naprawdęwierzę, że lepiej umrzeć niż to zrobić.‒ Wobec tego ‒ powiedziała Sandra Dee ‒ chyba ci sięoddam, jeśli chcesz.‒ Prezent na pożegnanie?‒ Traktuj to jak chcesz.‒ Cóż, nie powiem nie.Jak mógłbym nie chcieć?34Trafford i Cassius udali się jeszcze raz do Hampstead,gdzie w wytwornym salonie Connora Newbury'ego Traffordponownie wystąpił przed Senatem Humanistów.Przedstawiłim swój pomysł wykorzystania okrzyku „Dar win” jako hasłarozpoznawczego i zakomunikował, że pierwsza paczka pocztyjest już przygotowana do wysyłki, a program wyzwalającyzainstalowany.‒ Wyszukiwarka stat-rozu wytypowała już naszą docelo-wą grupę odbiorców ‒ mówił ‒ i jesteśmy gotowi do nawiąza-nia z nimi kontaktu.‒ No i ilu ich się nazbierało? ‒ zapytał Billy Macallan.‒ Dwanaście milionów ‒ odparł Trafford.Olbrzym o mało nie wypuścił z ręki filiżanki z herbatą [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl