[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Takie jest prawo międzynarodowe od traktatu z roku 1967 zpoprawkami i protokołami.Oto cali prawnicy, pomyślał Dan.Dwa tuziny słów, kiedy wystarczyłoby jedno.Mówiła dalej:- Osoby fizyczne mogą rościć sobie wyłącznie prawo do całego ciała niebieskiego, lub jego części, w celu zało\enia ludzkiego sie-dliska lub wydobycia bogactw naturalnych.W tym wypadku korporacje są traktowane jak osoby fizyczne.- Więc Astro Corporation mo\e rościć sobie prawo do u\ytkowania asteroidy, na którą poleci bezzałogowa misja?Odpowiedz nadeszła prawie trzy sekundy potem.- Nie.Takie roszczenie mo\e zostać wysunięte wyłącznie przez osoby znajdujące się na terenie, którego roszczenie dotyczy.- Ale po dwakroć przeklęty statek kosmiczny będzie sterowany zdalnie przez ludzi z Selene.Znów opóznienie i odpowiedz.- Nie, Dan.To nie jest mo\liwe.W przeciwnym razie korporacje rozsyłałyby minisondy po całym Układzie Słonecznym i wysuwa-ły roszczenia do wszystkiego, co się da.To trochę jak pomysły z patentowaniem segmentów DNA i \ywych organizmów z zeszłegostulecia.- Zatem bezzałogowy lot testowy niczego nam nie załatwia - rzekł.Usłyszawszy to pytanie, prawniczka odparła:- To ty musisz podjąć tę decyzję, Dan.Jestem tylko prawnikiem, ty jesteś prezesem.- Wielkie dzięki - mruknął.Martin Humphries nie zadał sobie trudu ścigania inspektora MKA.Po co? Młody biurokrata zrobił dokładnie to, czego Humphrieschciał.Z trudem ukrywając satysfakcję, pojechał ruchomymi schodami do swojego apartamentu pod powierzchnią Księ\yca.66 Wszystko idzie jak po maśle, pogratulował sobie, idąc korytarzem w stronę groty.Wystarczające opóznienie, \eby załatwić Ran-dolpha.Akcje Astro mo\na spłukać w kiblu, a inni większościowi akcjonariusze chętnie je sprzedadzą, gdy tylko oka\e się, \e misjęodroczono z powodu dalszych testów.Zanim misja wreszcie wyruszy, będę właścicielem Astro, a Dan Randolph zostanie na lodzie.A co najlepsze, pomyślał, kiedy zostanę szefem, dopilnuję, \eby Amanda została tutaj.Ze mną.Orbita księ\ycowa- Lepiej teraz wygląda, nie? - spytał Dan, gdy ich pojazd sunął w stronę rakiety z napędem fuzyjnym.Pancho skinęła głową na zgodę.Statek miał kształt raczej utylitarny, nie był smukły, ale teraz prymitywny wygląd samego silnikauwypuklało jeszcze sześć wielkich, połyskujących zbiórników paliwa.Na cylindrycznym module załogi namalowano nazwę:STARPOWER 1; na zbiornikach paliwa widniały znaki Astro Corporation, Humphries Space Systems i Selene.Rakietka była niewiele większa ni\ zwykłe księ\ycowe rakiety transferowe, miała tylko dodatkowy zestaw zbiorników i większysilnik rakietowy słu\ący do startów z powierzchni Księ\yca i lądowań.Dan i Pancho mieli na sobie ciemne kombinezony Astro i le-cieli w zrobionym ze szkłostali module dla załogi, stojąc z nogami przypiętymi do pętli na podłodze, bo przy tak krótkim locie z ma-łymi przecią\eniami fotele były zbędne.Na przodzie modułu był kokpit, ale stery nie były u\ywane, gdy\ sterowanie nale\ało do kon-trolerów lotu z portu Armstrong.A jednak Dan czuł się pewniej, mając obok siebie doskonałego pilota.Ró\nie bywa, pomyślał.Zbli\ając się do statku, Pancho a\ zagwizdała na widok zbiorników z paliwem.- To są jakieś straszne ilości paliwa.- Mnie to mówisz? - rzekł Dan z \alem w głosie.- Musiałem zerwać dwa kontrakty na dostawę helu-3 do ziemskich elektrowni, \e-by napełnić te przeklęte zbiorniki.- Zerwać?Dan pokiwał ponuro głową.- Dwa kroki na drodze do bankructwa.Pancho zdecydowała się na drobną zmianę tematu.- Co zdecydowałeś w kwestii długotrwałego testu? Dan potrząsnął głową.- Spędziłem dwie godziny, pociągając wszelkie mo\liwe sznurki.- No i co?- Jak dotąd nic.Zero.Nikt nie kiwnie palcem, \eby nie podpaść MKA.- Więc będziesz musiał wykonać lot bezzałogowy? Drapiąc się po brodzie, Dan odparł z niechęcią:- Wygląda na to, \e tak.- To po co tu lecimy?Po twarzy Dana przemknął cień uśmiechu.Myślał o dawnych czasach, wiele, wiele lat temu, kiedy był najemnikiem, piratem pory-wającym statki bezzałogowe i łupiącym przewo\one przez nie towary lub rudę.Był to akt desperacji, jedyny sposób, który pozwalałsfrustrowanemu Danowi Randolphowi otworzyć siłą kosmiczne rynki zagarnięte przez monopolistów.Wygrał wojnę z monopolem iotworzył Układ Słoneczny dla wolnego rynku dla ludzi, korporacji i rządów.Miało to jednak pewną cenę.Jego uśmiech zgasł, gdyDan przypomniał sobie o ludziach, którzy zginęli w tej krótkiej, niewypowiedzianej wojnie.On sam o mało nie zginął.- I co? - dopytywała się Pancho.- Jedziemy na przeja\d\kę, czy co?Porzucając na jakiś czas myśli o przeszłości, Dan odparł:- Chcę sam zobaczyć moduł załogowy.I mamy spotkać się z geologiem planetarnym, którego wybrał dla nas Zack Freiberg.- Ten specjalista od asteroid?- Tak.Jest teraz na pokładzie.Spał tam wczoraj.Pancho prychnęła.- Szybka rybka.Pewnie jakiś studenciak.- Właśnie otrzymał stopień na Politechnice w Zurychu.Kontrolerzy lotu sprawnie sterowali skoczkiem a\ do gładkiego połączenia ze Starpower 1.Dan i Pancho przyglądali się, jak małarakietka transferowa cumuje do korytarza łączącego większego statku.Unosili się w przypominającej łono komorze, a\ przyłączyli dośluzy statku.Zluza otworzyła się w połowie modułu załogowego.Po lewej stronie Dan dostrzegł harmonijkowe drzwi prywatnych kabin przyle-gających do korytarza.Dalej był kambuz, mesa ze stołem i sześcioma małymi, ale wyglądającymi na miękkie krzesłami, a dalej - zaotwartą klapą - mostek.Z prawej była łazienka i zamknięta klapa, która prowadziła do magazynów i ładowni.Dan ruszył w lewo, do mesy i na mostek.- Krzesła? - spytała zdumiona Pancho, gdy płynęli przez mesę, unosząc się parę centymetrów nad wykładziną.- Przez większość drogi będziecie hamować albo przyspieszać - przypomniał Dan.- W zerowej grawitacji nie spędzicie du\o czasu.Skinęła głową, jakby zła na siebie.- Wiedziałam o tym, jakoś nie skojarzyłam.Dan rozumiał, co Pancho czuje.Widziała projekt modułu załogowego setki razy, oglądała trójwymiarowe makiety, spacerowała posymulacjach VR.Znalezienie się na statku było jednak czymś zupełnie innym [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl