[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Spokojnie, powtarzała w duchu, nie masz.powodu do obaw.To tylko jakiś gośćwezwany do oczyszczenia rynny.Faktem jest, że bardziej przydałaby sięnaprawa dachu, ale.Kiedy wreszcie zrzędliwej sąsiadce zabrakło pary, Emily pożegnała się znią i weszła do domu.Zapaliła światło w przedpokoju.Pojedyncza żarówka sprawiała, że meblerzucały dziwne, podłużne cienie.Woląc nie ryzykować, Emily obróciła się,zamknęła drzwi na łańcuch, przekręciła klucz w zamku i zasunęła zasuwę.Teraz już nikt się nie włamie.Jest bezpieczna. Roześmiała się nerwowo.Boże, ale z niej histeryczka.Boi się cieni naścianach!Zdjęła kurtkę, starając się jednocześnie pozbyć uczucia, któretowarzyszyło jej od pewnego czasu, że ktoś ją obserwuje.To tylko nerwy,pocieszała się; zwykłe nerwy.A jednak zaniepokoiła ją wiadomość, że ktoś stal na drabinie i zaglądałprzez okno do jej domu.Było chłodno, zamiast więc odwiesić kurtkę do szafy, zarzuciła ją naramiona.Ogrzewanie kosztowało majątek, a przy jej skromnych zarobkach niebardzo mogła sobie pozwolić na taki luksus.Pocierając ręce, podeszła do oknawychodzącego na ganek i wyjrzała na zewnątrz.Chmury przysłaniały księżyc,zaś poruszane wiatrem gałęzie ogromnego dębu, który rósł w ogrodzie, uderzaływ dom; wrażenie było takie, jakby jakiś olbrzym drapał w ścianę.Przekręciwszy na bok głowę, Emily wytężyła słuch.Gdzieś z głębi docierał jakiś inny dzwięk.Jaki? Skąd? Wstrzymałaoddech.Po plecach przebiegł ją dreszcz.Coś jest nie tak.Wiedziała to instynktownie.Podobne przeczucie miała tamtego wieczoru w Pro-sperino, kiedy ktośusiłował ją zabić.Zdenerwowana, postanowiła obejść pośpiesznie mieszkanie,zajrzeć do salonu, do kuchni.Kiedy zobaczy, że jest sama, od razu się uspokoi.Bo przecież co jej może grozić tu, w małym, przytulnym domku, tysiącekilometrów od Patsy i wynajętego przez nią bandziora?W blasku pojedynczej żarówki palącej się w długim przedpokoju doszłado kuchni.Przystanęła w drzwiach.Na środku podłogi leżała pusta blacha dopieczenia ciasta.Emily wpatrywała się w nią ze zdumieniem.Dlaczego jest pusta? I co robi na podłodze? Tego popołudnia, podczas przerwy obiadowej, upiekła dla Toby'egoplacek cytrynowy.Przed wyjściem do pracy wstawiła go do lodówki, żebyostygł.A może nie.?Dopiero po chwili uświadomiła sobie, że dziwny brzęczący odgłos, którysłyszy od paru sekund, to szczękanie jej zębów.Zamarła.Z przerażenia nie byław stanie wykonać pół kroku.Ktoś włamał się do jej domu.Zjadł jej placek.Grzebał w jej rzeczach.Telefon! Musi zadzwonić do Toby'ego.Koniecznie.To jedyne rozsądnewyjście.Gdyby tylko mogła się ruszyć!Z trudem, na sztywnych nogach, pokonała te kilka metrów do aparatutelefonicznego.Podniósłszy słuchawkę, drżącą ręką wystukała numer Toby'ego.Odebrał po pierwszym dzwonku.- Tu Toby Atkins.Słucham?- Toby! - Głos miała przytłumiony, gdyż zasłaniała ręką mikrofon.- Emma? Co się dzieje?- Toby, ktoś był w moim domu - oznajmiła płaczliwie.- Zjadł całyplacek! Blacha jest pusta.I leży na podłodze.Toby, upiekłam go dla ciebie, alenic nie zostało! Nawet pół okrucha!- Uspokój się, kochanie, bo nic nie rozumiem.Jeszcze raz.Ktoś był wtwoim domu?- Tak!- Czy nadal tam jest?Znieruchomiała.Nie przyszło jej to do głowy.Gdzie mógłby sięwłamywacz schować? W łazience lub w szafie w przedpokoju.Przez szparę wdrzwiach zerknęła do łazienki.Nikogo nie widziała, co nie znaczy, że była wdomu sama.- Nie wiem! O Boże, Toby! Boję się! Przyjedz! Jak najprędzej.- Już jadę. - Poś.pośpiesz się! Boże.- Krew dudniła jej w skroniach, a zębydzwoniły tak mocno, że ledwo mówiła.Z obawy, aby nie zwalić się na ziemię,zacisnęła rękę na oparciu jednego z plastikowych krzeseł, które używała dosiedzenia w salonie.- Są.sąsiadka mówiła mi, że był tu wcz.wcześniej jakiśfacet, miał przepchać rynnę.Podobno za.zaglądał przez okno do środka.Toby,na co komu mój placek cytrynowy?Z szafy w przedpokoju doleciał ją przytłumiony odgłos [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •