[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W każdym razie zajrzałam do jego dziennika.I wie pan, co tam znalazłam, panie Cutter? Obudził mnie krzyk dudka.Po południu." - to znaczy wczesnym popołudniem,zanim udało mi się zwrócić na siebie jego uwagę - .widziałem stado flamingówwzbijających się do lotu z murów zamku Aigues Mortes.A o zachodzie słońcaobserwowałem zapadające na noc błotniaki".Rozumie pan wreszcie, panie Cutter?Ben Gates naprawdę żyje w innym świecie.Nie dba o jedzenie, ciuchy, samochodyani pieniądze, chyba nawet nie umie prawidłowo wypisać czeku.Jego obchodzę tylko ja,- 51 - ptaki, żaglówki, złom zdolny do wzbicia się w powietrze i Bach, niekoniecznie zawsze wtakiej kolejności.Więc teraz pozwolę sobie zapytać, panie Cutter: Czy on sprawia wrażenie człowiekazdolnego skopiować każdą cholerną stronę tajnych akt?Zadowolona z tej mowy obronnej, zanurza się w objęcia snu, nie zadając sobie nawettrudu, żeby się rozebrać.ROZDZIAA DZIESITYSenny koszmar ma postać urywanych obrazów, epizodycznych scen, w którychrzeczywiste zdarzenia mieszają się z najgorszymi wyobrażeniami.Leży na schodach piętrowego garażu w Belgravia, a Clayton Buller miażdży obcasemjej twarz, wyzywając przy tym od najgorszych, ale jakimś cudem ma głos jej pierwszegomęża, Jamiego, który w następnej scenie zrywa się od stołu, ciska serwetkę na podłogę iobrzuca ją spojrzeniem mówiącym jednoznacznie, iż życzy jej rychłej śmierci.- Suka! Zdzira! Szmata!Tym razem głos należy do jej drugiego męża, Bena Gatesa, i to on we własnej osobie,ten najczulszy mężczyzna, jakiego w życiu spotkała, celnymi kopniakami wybija jej resztkipołamanych już zębów.Przekręca się na wznak i widzi Ruth Apple spadającą wprost na nią spod ciemnychdeszczowych chmur, co z kolei odbywa się w całkowitej ciszy.Jej ojciec mówi:- Kocham cię nad życie, Gracie.Ale gdy odwraca się do niej, cały przód chirurgicznego fartucha ma zachlapany krwią,a w ręku trzyma młotek.Potem Flint stoi nad grobem matki i patrzy na grabarzy zsypujących ziemię w głąbwykopu, a do jej uszu dociera głuchy rytmiczny huk, z jakim wielkie grudy gliny lądują nawieku pustej dębowej trumny.Gwałtownie wyrwana ze snu, na trzask wyważanych drzwi błyskawicznie stacza się złóżka na podłogę, jednocześnie wyszarpując broń spod poduszki, klęka i mierzy w kierunkudrzwi.Jarrett Crawford ostrożnie zagląda do środka i mówi:- Wiesz co, Grace? Wielu ludziom ułatwiłabyś życie, gdybyś zechciała odbierać techolerne telefony.- 52 - Za nim w korytarzu stoi dwóch gliniarzy w granatowych mundurach, jeden z nichtrzyma w ręku jakieś masywne narzędzie, chyba młot kowalski.- Cutter jest wściekły jak diabli - mówi Crawford.- Wiesz, jak długo próbujemy się ztobą skontaktować?Wciąż klęcząc przy łóżku i nie mogąc zadecydować, czy to nie jest kolejny sen,spogląda, jak Jarrett zbliża się w półmroku, podnosi słuchawkę, przykłada ją do ucha, anastępnie ogląda uważnie telefon, aż wreszcie znajduje kabel odłączony od gniazdka wścianie.- No, właśnie.Tak myślałem - mruczy.Zaczyna niezdarnie wstawać z podłogi, a Crawford podchodzi do okna i szarpnięciemodsuwa zasłonki, wpuszczając do środka jaskrawe światło dnia.Oślepiona Grace zamykaoczy i zerka ostrożnie spod zmrużonych powiek dopiero wtedy, gdy Jarrett mówi:- Niezła balanga.Z ciekawością przegląda resztki porozrzucane na tacy, zjedzoną do połowy kanapkę,kilka zeschniętych frytek.Obok pełnego dzbanka wystygłej kawy leży butelka po winie i trzypuste buteleczki po whisky Red Label z hotelowego barku.Flint jak przez mgłę przypominasobie, że resztki trunku wykorzystała do popicia kilku dużych tabletek tylenolu, chcączapobiec migrenie, która dopadła ją wieczorem.To by wyjaśniało przyczynę bolesnegopulsowania pod czaszką i zesztywniałego języka, jakby niemieszczącego się w jej ustach.- Która godzina? - pyta chrapliwie.- A wiesz przynajmniej, jaki dziś dzień? - odpowiada ironicznie Crawford.Musi się chwilę zastanowić nad odpowiedzią.- Piątek - strzela w końcu.- Sobota, Grace.Dochodzi południe.Spałaś jak zabita przez trzydzieści sześć godzin!Matko Boska!Jarrett odnajduje także fiolkę z tabletkami tylenolu oraz inderalu.Zagląda do środka idodaje:- No tak, gorzała i prochy.Doskonałe lekarstwo! - Zamyka fiolkę i rzuca ją na łóżko.-Postąpiłaś bardzo mądrze, Grace.Lepiej nie mogłaś.Flint ma ochotę powiedzieć, że to nie jego sprawa, tyle że nie jest całkiem przekonana,iż poradzi sobie z tak długim zdaniem.Wstydliwie odwraca głowę.Kątem oka zerka nagliniarza, który wciąż stoi przy drzwiach, z potężnymi, gołymi łapskami skrzyżowanymi napiersi, tuż pod błyszczącą odznaką z wybitym nazwiskiem Garcia, i spogląda na nią takimwzrokiem, jakby miał do czynienia z uliczną szumowiną.Grace uświadamia sobie nagle, jak- 53 - musi wyglądać w pomiętym ubraniu, z zapuchniętymi oczyma i rozczochranymi włosami.Zezłością ruchem głowy wskazuje policjanta.Crawford chwyta w lot.- Hej, dzięki za pomoc, chłopcy.Dalej sam już sobie poradzę.Ale Garcia nie daje się tak łatwo spławić.- Niby co mam napisać w raporcie? - pyta kwaśno.- %7łe to był fałszywy alarm - podsuwa Jarrett.- A to? - Gliniarz zerka na wyłamane drzwi, wiszące skosem na jednym zawiasie.- Tym też się zajmę.- Garcia nadal stoi jak wmurowany, toteż Crawford rusza w jegokierunku, szeroko rozkładając ręce.- Naprawdę jesteśmy wam bardzo wdzięczni.- Obejmujegliniarza w ramionach, odwraca i delikatnie popycha do wyjścia.- Pospieszyliście z pomocą iwasz oficer dyżurny się o tym dowie.Macie to jak w banku.Udobruchany policjant zerka po raz ostatni przez ramię i już z korytarza woła:- Ma pani poważny problem, proszę pani.Trzeba coś z tym zrobić.Dopiero w kąpieli, gdy gorący prysznic powoli usuwa zesztywnienie mięśni, Flintzaczyna znowu czuć się jak człowiek.Pokojówka wcześniej zabrała jej garsonkę dowyprasowania, a ekipa techniczna naprawiła wyważone drzwi.Zniadanie i gorąca kawa są jużw drodze.Crawford rozmawia przez telefon z Cutterem, który najwyrazniej jest z powrotemw Nowym Jorku, i relacjonuje mu ostatnie wydarzenia.Grace nie wątpi jednak, że Krabik zachowa dyskrecję.Była po prostu zmęczona, panie Cutter, musiała się wyspać.Powiesiła na klamcetabliczkę  Nie przeszkadzać", zamknęła drzwi na zasuwę i odłączyła telefon.Coś w tym rodzaju [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •