[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zamierzała pokazać bratu, copotrafi.Kiedyś go zadziwi.- Wątpię, jeśli nie przyłożysz się do nauki.- Jak mogę to zrobić, skoro nie chcesz zostawić mnie w spokoju? - Osiągnąwszy punkt,w którym nie mogła dłużej znosić pouczeń Johna, straciła zimną krew.- Powiedziałam ci, żejutro mam poważny półsemestralny egzamin.Mówisz, że powinnam dostawać lepsze stopnie.Nie stanie się tak, jeśli nie pozwolisz mi się uczyć.- Skąd mam wiedzieć, że w chwilę potem, jak wyjdę z tego pokoju, nie podniesiesz słu-chawki telefonu?- Bo muszę się uczyć! Idz już, John.Wpatrywał się w nią przez dłuższą chwilę, a Pam umierała w duszy ze strachu.Byłapewna, że teraz zabroni jej wyjazdu na weekend - co zresztą by jej nie powstrzymało, znalazła-by jakiś sposób, żeby dostać się do Vineyard.- Pójdę więc - zgodził się w końcu, ale w głosie brzmiała grozba.- Uważaj jednak, Pam.Do tej pory byłem dla ciebie szczodry.Otworzyłem ci spore konto.- Nie przekroczyłam go.-.i dzięki temu masz pieniądze na drogie ubrania, wyjazdy na narty i chodzenie do ele-ganckich restauracji z przyjaciółmi.Co kilka miesięcy wyjeżdżasz też do Nowego Jorku, po-zwalam ci spędzać wakacje w ekskluzywnych kurortach.Masz nawet własny numer telefonu, ateraz dostałaś samochód.I patrzę przez palce na twoje wyjazdy do Maine.SR Serce Pam podskoczyło do gardła.- Muszę jezdzić do Maine - zauważyła cicho Pam.- Górnicy powinni widywać przy-najmniej jedno z nas.Ty nie znosisz tam jezdzić.- Ale nadal spotykasz się z Cutterem Reidem.Znowu poczuła szarpnięcie serca.- Pracuje w kopalni, więc go widuję.- Widujesz go przy innych okazjach, a zakazałem ci tego.- Timiny Cove to mała mieścina.Nic na to nie poradzę.- Sama go szukasz.Dlaczego ci tak na nim zależy?Ktoś musiał ją śledzić.Bardzo chciała się dowiedzieć kto, ale wolała nie pytać, żeby niepotwierdzić przypuszczeń Johna.- Należy się liczyć z górnikami.To oddani pracownicy, spędzają w kopalni całe dnie, za-rabiając na nas.Są kręgosłupem naszej firmy.- Już nie.Turmaliny nie stanowią już podstawy naszej produkcji.Nawet gdybyśmy za-mknęli kopalnie, moglibyśmy kupować je na rynku, tak jak inne kamienie.Mimo że Pam bardzo chciała pozbyć się Johna z pokoju, nie mogła puścić mimo uszuostatniego zdania.- Twierdzisz, że firma przetrwa, opierając się jedynie na  Facets"? Przecież nawet jawiem, że rocznie wyciągamy z kopalni ponad osiem milionów.To niezły dochód.Pozbędzieszsię kopalni, to nasi akcjonariusze wpadną w panikę.John milczał przez chwilę.Chociaż słowem się nie zdradził, po twarzy widać było, iż jestzaskoczony jej rozsądnymi uwagami.Niemniej Pam postanowiła nie wykorzystywać chwilo-wej przewagi i także milczała.Nauczyła się już, że w kontaktach z Johnem wykłócanie się nieprzynosi żadnych korzyści, ponieważ to zawsze kończyło się zemstą.Nie zamierzała dać sięskrzywdzić, a tym bardziej pozwolić skrzywdzić Cuttera.Pozostały jej jeszcze dwa lata do osiągnięcia pełnoletności.Jedynie dwa lata.Dziesięć godzin do egzaminu z historii.Czternaście godzin do wyjazdu do Vineyard.I, z pomocą boską, pięć minut, aż John wyjdzie z jej pokoju.- Myślę - odezwał się w końcu - że kopalnie to najmniejsze z twoich zmartwień.Poprawstopnie, bo nie będziesz jezdziła do Maine ani nigdzie indziej.Wyrażam się jasno?SR Był zirytowany.Zazwyczaj tak opanowany, teraz nie potrafił ukryć wrogości, bijącej muz oczu.Przechytrzyła go i zdawał sobie z tego sprawę.Z całych sił starała się nie uśmiechnąć.- Tak, John - powiedziała potulnie.Stopnie Pam pozostały na średnim poziomie.Nauczyciel matematyki przysłał notatkę zeskargą i wtedy John zabrał Pam kluczyki od samochodu i na weekend kazał jej zostać w domu.Pam poczekała, aż wyszedł do pracy, po czym po prostu przeszła na Charles Street, skąd zabra-li ją znajomi.Dwa tygodnie pózniej John uznał, że stopień, który otrzymała z pracy pisemnej zangielskiego, jest nie do przyjęcia i znowu zabrał jej kluczyki wraz z biletem na sobotni koncertw Cambridge.Pam nie przejęła się.Wsiadła do autobusu i pojechała z Robbiem na przyjęcie nauniwersytecie.W czerwcu otrzymała cenzurkę i John nie był nią zachwycony.- To jest poniżej krytyki - powiedział, odrzucając kartkę papieru na stół w bibliotece.Pam zdążyła przygotować się na jego gniew, ponieważ otrzymała świadectwo już przedkilkoma dniami.- Ten rok był wyjątkowo ciężki.Nie powinnam była wybierać biologii.Zajęła mi tyleczasu, że nie starczało mi go już na inne przedmioty.- To nie przez biologię nie miałaś czasu.To przez tę zgraję, z którą się spotykasz.Ciąglegdzieś wychodzisz.Czy inni też mają takie złe stopnie jak ty?- Moje stopnie nie są aż takie złe.Wiesz, że miałam kłopoty z matematyką, ale w przy-szłym roku poradzę sobie.Wybiorę geometrię, a ona jest o wiele łatwiejsza od algebry.- Dostałaś trójkę mniej z historii.- To dlatego, że stopień wystawiany jest z wszystkich trzech testów, a ja nie radzę sobiedobrze z testami pana Harrisa.Za każdym razem słuchałam go uważnie, a potem starałam sięzgadnąć odpowiedz, ale przeważnie nie mogłam trafić.John nie dawał się nabrać na jej tłumaczenia.- Gdybyś odrabiała wszystkie lekcje, które wam zadawał, znałabyś odpowiedz na każdepytanie.- Przecież to robiłam.- Czy nie zależy ci na dobrych stopniach?- Oczywiście, że tak.- Więc dlaczego ich nie dostajesz? Kiedy człowiek nad czymś rzetelnie i ciężko pracuje,osiąga to.Nie skończyłem szkoły aż tak dawno, żeby nie pamiętać, jak to jest.SR Podczas całej rozmowy nawet nie mrugnął.Wydawało się, że niemal nie oddycha.Pamzawsze niezmiernie dziwiło, w jaki sposób tak doskonale potrafi kontrolować funkcje swojegociała.Był jak zimna, precyzyjna maszyna.- Problem polega na tym - ciągnął - że przykładasz się jedynie do życia towarzyskiego.Uważam, że powinnaś wziąć kurs biologii w letniej szkole.Pam poczuła, jak żołądek zawiązuje się jej w węzeł.- Nie mogę pójść do letniej szkoły, John.Umówiłam się, że wyjadę na zachód.Wyciecz-ka zaczyna się za dwa tygodnie.- Zastąpią cię kimś innym.- Ale ja tak na to czekałam, liczyłam dni do wyjazdu!- Gdybyś się więcej uczyła, nie miałabyś teraz kłopotów.- Proszę cię, John.- Do reszty zwariuje, jeśli przez całe lato będzie się musiała obijać poBostonie.Niestety, zapowiadało się na to, bo John już wcześniej stwierdził, że może zapomniećo spędzeniu dwunastu tygodni w Maine.- Zrobię wszystko.Będę się uczyła z korepetytorem,kiedy wrócę z wycieczki.Postaram się też o dodatkową pomoc na jesieni.Będę wracała zarazpo szkole, żeby się uczyć, przysięgam.Poza tym zdaję sobie sprawę, że ostatni rok jest ważny.- Poprawisz wszystkie stopnie?- No, prawie.- Muszę to przemyśleć.- Proszę - błagała, nie przejmując się, że to robi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •