[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Czego szukał tamten facet?Ten, który przed chwilą stąd wyszedł.- A panu codo tego?Nie mogę podawać takichinformacji.Niema pan zresztą prawa pytać.Na ustach człowieczka wykwitł drwiący uśmieszek.Sięgnął dowewnętrznej kieszeni marynarki, rozłożoną legitymację położyłnabiurku.- Ależ mam prawo - widząc, że archiwista się nie rusza, zdumiony,podetknął mu dokument pod samnos.- Mamprawo jak jasnacholera.Widzisz?Archiwista zbladł i wykonał ruch, Jakby chciał się cofnąć.Przeszkadzało muw tym jednak oparcie fotela.Stał w ciemnościach, nasłuchując.Kilkametrów nad głową białydzień, królestwo słońca, a tutaj jak zwykleciemnoi głucho.Możnatylko dosłyszeć czasem odgłos skapującej kropli wody.Jakiś odległypomruk.Ale to tylko ziemia przenosi dudnienie wzbudzane przezciężarówkę albowielkiego TIR-a.A tutaj nikogo.Bezszelestnie prze'mykają szczury, alenawet one nie chcą zabawićzbytdługo.To dziw'ne, bo zdawać by się mogło, że miejsce dla nich wymarzone,ajednakcoś sprawia, iż nie chcą się w nim osiedlić.Poszedł przed siebie mrocznym korytarzem.Trzeba się przygotować na przyjęcie kolej"nychgości.Jeśli zawiedzie swoichmocodawców, czeka go tylko jed"no.Oni nie zwykli wybaczać pomyłek.Wydaje im się,że są niczym104góg, któryza dobre wynagradza, a za złe karze.Z tą różnicą, że oni nie karzą za grzechy, ale za pomyłki.Grzech nie leży w ich kompetencjach.Dawno stracili rozeznanie dobra i zła.O sobie mógł zresztąpowiedzieć tosamo.Pamiętał swoją pierwszą ofiarę.To było takdawno i niedawno zarazem.Pozamordowaniu tamtego człowieka,wymiotowałcały dzień.%7łona podawała mu zioła, jakieś leki, ale niepomagało.Psychicznego cierpienianie da się zaleczyć zwykłymi metodami.Za drugim razem było trudniej zdecydować się na działanie,pozostało wspomnienie straszliwego moralnegokaca, ale przecież niemiałwyjścia.Musiał robić swoje.Ale, wbrew obawom, kiedy jużsiępozbył ciała, mdłości nie wróciły.Trzecią ofiarę potraktował już rutynowo.Coś podobnego zapewne czuje rzeznik trzymający elektrycznyimpulsatorprzy łbie kolejnej krowy albo świni.Człowiek do wszystkiego sięprzyzwyczaja i we wszystkim nabierawprawy.Z zabijaniemjest identycznie.Jerzy zerwał się z krzesła należącego doMichała, kiedy tenwszedł do pokoju.- Wybacz - wydukał - ale mój komp się posypał, amusiałemsprawdzić parę rzeczy wbazie.Miałeś mieć dzisiaj wolne.Gdzieśsięwybierałeś.W tym, że kolega usiadł przy jego maszynie nie było nic dziwnego.Często to robili, jeśli działo się coś nieprzewidzianego.Komputery bywają bardziej kapryśne od kobiet.Tym razem jednak zachowanie Jerzego wzbudziło czujność Michała.Byłwyraznie zmieszany,jakby zostałprzyłapanyna robieniu czegośnielegalnego.Wroński podszedł szybko do biurka, odsunął partnera i zapatrzył się wwyświetlony raport.Czytał go przez chwilę, przewinął w górę i w dół.Jurek stał obok jak skamieniały.Michał spojrzał na niego przeciągle.Dla kogo to?- spytałspokojnie.-Bo chyba nie dla komendanta- jemu donosićmożesz ustnie, nie musisz sięaż tak sprężać.105.Jerzy był czerwony jak burak.%7łałował,że słysząc odgłos otwieranych drzwi nie zresetował komputera.Albo najlepiej niewyrzucił do.kumentu do kosza, udając, że wszystko jest jak należy.Ale przecieżnie spodziewał się kolegi.Miał być w ogóle poza Oleśnicąprzez całydzień.- Wróciłem szybciej - odpowiedział na niezadane pytanie Michał,-Postanowiłem coś zabrać z biurka.Jeżeli jeszcze to znajdę,bo pewnie myszkowałeśw moich rzeczach.Jerzy milczał.Pechchciał, żejego maszynkamusiałapaść.Inaczej Wroński nie miałby podstaw do używania sobie,nic by niewiedział.Gratuluję, przyjacielu.Bardzo ładnie mnie nazywasz.Obiekt,figurant.Bywało już różnie.Schwytani przestępcy mówili do mnieskurwysynu i lepiej.%7łona notorycznie określa mnie mianem kurwiarza albo gnoja.O teściowej nie wspomnę.Ale obiektem jestem po razpierwszy.Dla kogo pracujesz?Dla naszego przyjaciela majora Balińskiego, a może dlawydziałuwewnętrznego?Czyteż płaci ci jeszczektoś inny?Doczytał do końca raport.Za wiele to tam nie napisałeś.Nic właściwie.Przecież wieszomnieznacznie ciekawsze rzeczy.- Właśnie- Jerzy odchrząknął.- Wiem.Widzisz sam, żerobię comogę, żeby ci się nie stałakrzywda.- Dlaczego?Nie musisz się przecież krępować.- Bowcale nie mam ochotyna ciebie donosić.Ale czasem tak bywa.Człowiek się zamota.Wroński przymknął oczy.Co siędzieje dookoła?Czy to, że policjant wykonuje jak najlepiej swoje obowiązki, stara siędojść prawdy;musisię wiązać z takimi rzeczami?- Widzisz, byłczas, że potrzebowałem pieniędzy - ciągnął Jurek.- I wtedy się dałem skusić.- Komu?Jerzy zamilkł.Michał uśmiechnąłsię drwiąco.- Nie możesz powiedzieć.Doskonale to rozumiem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tematy
IndexWarren Adler Wojna państwa Rose 01 Wojna państwa Rose
§ Menzel Iwona W poszukiwaniu zapachu snów 01 W poszukiwaniu zapachu snów
Lachlan M D Synowie boga 01 Synowie boga (2)
Robbins Harold Handlarze snów 01 Handlarze snow
§ Rudnicka Olga (01) Zacisze 13 Zacisze 13
Reynard Sylvain Piekło Gabriela 01 Piekło Gabriela
Kalifornijska noc 01 Kalifornijska noc Adler Elizabeth
Alexandra Bracken Mroczne umysły 01 Mroczne umysły
Wharton William Niezawinione Âśmierci
wzory