[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Stało się to w chwili, kiedy najwy\ej dziesięć metrów dzieliło rabinów odwściekłego, brudnego tłumu Arabów.Jedynie Arabowie widzieli teraz słodki spokójna twarzach Kohna i Goldmarka, ich pogodzenie się z losem.Równie\ jedynieArabowie dojrzeli złość i pomieszanie na twarzy polskiego śyda i furię na obliczuAmerykanina, którzy zrozumieli nagle, co los ma dla nich w zanadrzu.Na wydany rozkaz, pierwszy rząd Arabów, samych nastolatków z długimdoświadczeniem w starciach z policją, usiadł na ziemi.Z tyłu uczyniły to samokolejne setki młodych ludzi.Pierwszy rząd zaczął klaskać i wyśpiewywać coś.Bendopiero po dłu\szej chwili zrozumiał, co śpiewają Arabowie, choć porozumiewał sięw ich języku nie gorzej od rodowitych Palestyńczyków.We shall overcomeWe shall overcomeWe shall overcome some dayTu\ za tyralierą policji posuwały się ekipy telewizyjne.Kilku dziennikarzyroześmiało się w głos na widok tak ironicznego odwrócenia ról.Jeden zkorespondentów, Pete Franks z sieci CNN, podsumował powszechne odczucia wtamtej chwili, wykrzykując:  Kurwa, tego jeszcze nie grali! Sprawozdawcarzeczywiście uświadomił sobie, \e świat prze\ywa oto kolejną, nieodwracalnąprzemianę.Niedługo przedtem mógł obserwować w Moskwie pierwszedemokratyczne posiedzenie Rady Najwy\szej, w Managui prze\ył noc, podczas którejsandiniści przer\nęli, zdawałoby się tak pewne wybory, w Pekinie widział BoginięWolności mia\d\oną gąsienicami.Ale to? Arabowie nareszcie zmądrzeli, pomyślał.Zwiat się kończy.- Mam nadzieję, \e kręcisz to wszystko, Mickey?- Czy mnie uszy mylą, czy ju\ gdzieś słyszałem tę pieśń? - Chyba ją jednak słyszałeś.Chodzmy bli\ej.Przywódcą arabskichmanifestantów był dwudziestoletni student socjologii Haszemi Musa.Na jegoramieniu widniała trwała blizna od ciosu izraelskiej pałki, a połowę zębów wybiła muplastikowa kula, wystrzelona przez rozzłoszczonego akurat policjanta.Nikt więc niepodawał w wątpliwość osobistej odwagi Musy, który udowodnił z nawiązką, \e nieboi się niczego, i tuzin razy stawał oko w oko ze śmiercią.Teraz jednak, jakoniekwestionowany przywódca cieszący się ogólnym posłuchem, mógł oto wcielić w\ycie pomysł obmyślany przez pięć jak\e długich lat.Trzy dni zabrało mu, \eby do tejidei przekonać resztę, a organizację akcji Musa zawdzięczać mógł tylko niesamowicieszczęśliwemu trafowi w postaci \ydowskiego kolegi, który pełen niesmaku wobecreligijnego konserwatyzmu rodaków, chlapnął dwa słowa za du\o na temat procesji.Mo\e sam los tak zechciał, pomyślał Musa, mo\e taka była wola Allacha, a mo\e totylko przypadek.Niezale\nie od przyczyn, na tę właśnie chwilę czekał Musa odpiętnastego roku \ycia, czyli od czasu, gdy przeczytał o Gandhim i o MartinieLutherze Kingu, siłom przemocy przeciwstawiającym uparty, bierny opór.Abyprzekonać swoich, musiał zapomnieć o wszystkim, co jemu i innym podpowiadał\ołnierski honor, zakodowany wręcz we krwi.Udało się to jednak.Teraz zaś nadeszłachwila próby.Ben Zadin zrozumiał tylko, \e ktoś zagradza drogę pochodu.Rebe Kohnpowiedział coś do rebe Goldmarka, lecz ani jeden, ani drugi nie zawrócili do miejsca,w którym przystanęła policja.Odwrócić się oznaczałoby przyznać się do klęski.Zadinnigdy nie dowiedział się, czy scena zaskoczyła rabinów, czy te\ ich rozwścieczyła, bow tej samej chwili wydał przez ramię krótki rozkaz: - Gaz!Tę część akcji zaplanował starannie z góry.Wiedział, \e czterechpodkomendnych z miotaczami gazu to osoby wierzące.Policjanci jednocześnieprzyło\yli broń do ramienia i wypalili w tłum.Naboje gazowe tak\e są niebezpiecznei tylko przypadkiem nikogo tym razem nie zraniły.Po kilku sekundach masęsiedzących Arabów spowił szary obłok łzawiącego dymu.Na kolejny rozkazdemonstranci wyciągnęli jednak maski gazowe i wło\yli je pospiesznie.Maskiprzeszkadzały wprawdzie w śpiewaniu, lecz tłum nadal klaskał w dłonie i nie miałzamiaru uciekać.Furia kapitana Zadina wzmogła się jeszcze bardziej, kiedy podmuchwschodniego wiatru zniósł kłęby gazu znad grupy Arabów w stronę policyjnejtyraliery.Demonstranci w grubych rękawicach podnieśli te\ gorące granaty gazowe iodrzucili je w stronę policjantów.Po kilku minutach Arabowie mogli ju\ zdjąć maski i od nowa zacząć śpiewy.Na dodatek słychać było, jak się między sobą śmieją.Zadin kazał u\yć plastikowych kuł.Szóstka policjantów z karabinami mogła zpięćdziesięciu metrów zmusić do ucieczki ka\dego przeciwnika.Pierwsza salwa byłaświetna i poło\yła sześciu Arabów z pierwszego szeregu.Dwóch trafionychzakrzyczało z bólu, a jeden przewrócił się.Nikt jednak z pozostałych nie opuściłszyku, rzucono się tylko opatrywać rannych.Następną salwę wymierzono nie wtułowia, lecz w głowy.Zadin z zadowoleniem ujrzał, jak twarz jednego z Arabóweksploduje krwią.Przywódca (Zadin znał tę twarz z wcześniejszych starć) wstał i wydał rozkaz,którego izraelski policjant nie dosłyszał [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •