[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zresztąpożegnałem je z radością.Pocałunek Shieli uwolnił mnie od bólu i strachu,choćby tylko chwilowo, i chciałem przedłużać tę chwilę w nieskończoność.Wyciągnąłem zdrową rękę, objąłem Shielę poniżej talii i przyciągnąłem dosiebie.Syknęła z podniecenia, ale jej pocałunek nie stał się ani trochę bardziejnamiętny.Jej usta utrzymały ten sam delikatny rytm co przedtem, za to janaparłem nieco mocniej.Jej oddech przyśpieszył i dopiero teraz pogłębiła pocałunek, z cierpliwością, która doprowadzała mnie do obłędu, zdelikatnością, która była jak tortura.Poruszyła powoli biodrami.Poczułembijące od niej ciepło.Chciałem sięgnąć wyżej i ściągnąć z niej wyszywany cekinami gorsecik.Chciałem zbadać ustami każdy skrawek krągłości Shieli.Chciałem, żebypożądanie doprowadziło ją do szaleństwa.Chciałem napełnić zmysły jejciepłem, krzykiem, zapachem.Chciałem zapomnieć  chociaż na krótkąchwilę  o piętrzących się przede mną niebezpieczeństwach i obnażać ją calpo calu.Pustka, którą jej ciepło poczęło wypełniać, wyła rozpaczliwie,żebym sobie pofolgował.Ja jednak tylko rozchyliłem usta i musnąłem językiem jej wargi, leciutko,powoli i tylko raz.Zadrżała pod tym dotykiem i delikatnie skubnęła zębamimoją wargę.Zakończyłem pocałunek spokojnie i cicho, i pochyliwszygłowę, oparłem się czołem o jej czoło.Trwaliśmy tak nieruchomo przezminutę, oboje lekko zadyszani. Chciałeś przestać?  spytała szeptem. Nie  odparłem. Ale wiedziałem, że powinienem. Dlaczego? Dlatego że mnie nie znasz.Chciałaś, żebym przestał? Nie.Ale wiedziałam, że powinieneś.Ty mnie też nie znasz. To dlaczego mnie pocałowałaś? Ja. Wychwyciłem w jej głosie cień zakłopotania. Minęło dużoczasu, odkąd się z kimś całowałam.Nie zdawałam sobie sprawy, że takbardzo mi tego brakuje. Ja mam tak samo.Poruszyła lekko palcami, wciąż dotykającymi mojej twarzy. Wydajesz się taki samotny, a ja chciałam.przekonać się, jakie touczucie.Tylko pocałunek.Zanim stanie się coś więcej. To dobry powód  przyznałem. Jak ci się podobało?Mruknęła gardłowo. Chyba mam ochotę na więcej. Mmm. zamruczałem z aprobatą. Mnie to pasuje.Parsknęła cichym, szelmowskim śmiechem. Zwietnie.Zadrżała i odsunęła się ode mnie z błyskiem w oku i oddechem wciąż wystarczająco przyśpieszonym, żeby widok jej piersi skutecznie mniehipnotyzował.Wstała z uśmiechem. Mogę ci jeszcze jakoś pomóc? Wez moją laskę.Uniosła pytająco brwi.Poczułem, że się rumienię. Ehm.Laskę maga, znaczy się. Aha.Podała mi laskę.Z niepokojem, choć w milczeniu obserwowała mnie, gdy z wysiłkiemwstawałem z kanapy.Nie próbowała mi pomóc, za co moje ego było jejdozgonnie wdzięczne.Kulejąc, podszedłem do drzwi.Odprowadziła mnie.Odwróciłem się i zdrową ręką dotknąłem jej policzka.Lekko wtuliła twarzw moją dłoń i uśmiechnęła się. Dziękuję  powiedziałem. Ratujesz mi życie, i to prawdopodobnie wdosłownym znaczeniu tych słów.Spuściła wzrok. Cieszę się.Uważaj na siebie. Postaram się. Mam nadzieję.Chciałabym cię niedługo znów zobaczyć. W porządku, przeżyję.Ale tylko dlatego, że o to prosisz.Roześmiała się i posłała mi pożegnalny uśmiech, a ja ruszyłem doschodów.Droga na dół wymagała znacznie większego wysiłku niż wspinaczka nagórę.Na trzecim piętrze musiałem chwilę odsapnąć; usiadłem na stopniu,żeby odciążyć obolałą nogę.Dlatego siedziałem na tyłku i dyszałem ciężko, gdy powietrze zafalowało iznikąd pojawiła się przede mną postać w ciemnej szacie z kapturem, zwyciągniętą do przodu ręką.Dłoń intruza okrywała jakby siatka o drobnychoczkach, po której przebiegały impulsy paskudnego fioletowego światła. Nie ruszaj się, Dresden  powiedziała półgłosem Kumori. Jeżelichoćby drgniesz, zabiję cię. Rozdział dwudziesty dziewiątyStała cztery stopy ode mnie, w sam raz, żebym dosięgnął jej laską,gdybym zechciał ją uderzyć.Ponieważ jednak siedziałem i miałem tylkojedną zdrową rękę, którą mógłbym się zamachnąć, nie uderzyłbymdostatecznie mocno, żeby jej zaszkodzić  nawet gdybym zdążył zaatakować,zanim powali mnie drzemiącą w dłoni mocą.A poza tym.Była dziewczyną.I dopóki nie okaże się potworem, który tylko wygląda jak dziewczyna, niemogłem jej uderzyć.Na poziomie czysto racjonalnym miałem świadomość, że mojezachowanie jest niebezpiecznie nielogiczne, ale to niczego nie zmieniało.Nie biję dziewczyn [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •  

     

    he Pale CałoÂść
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • duke08.opx.pl
  •