[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.UniósÅ‚ jÄ… i okrÄ™ciÅ‚ wokół.Cash nigdy nie widziaÅ‚ tak wysokit:;go i silnego czÅ‚owieka.Monique odrzuciÅ‚a do tyÅ‚ugÅ‚owÄ™, Å›miejÄ…c siÄ™ z takÄ… radoÅ›ciÄ…, jakiej Cash wczeÅ›niej nie sÅ‚yszaÅ‚ w jej gÅ‚osie.Czarne lokimatki bÅ‚yszczaÅ‚y w promieniach sÅ‚oÅ„ca.CaÅ‚owaÅ‚a siÄ™ z tym czÅ‚owiekiem tak dÅ‚ugo, że Cash pomyÅ›laÅ‚, iż zapomniaÅ‚a o nim.Ogromne rÄ™ce mężczyzny otoczyÅ‚y jÄ…, dotykajÄ…c w sposób, na jaki na pewno nie pozwoliÅ‚abyklientom baru.W koÅ„cu uwolniÅ‚a siÄ™ z jego ramion i żywym gestem nakazaÅ‚a Cashowi, bypodszedÅ‚.NiechÄ™tnie ruszyÅ‚ w stronÄ™ wysokiego mężczyzny.Ten uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ do Casha izwichrzyÅ‚ mu wÅ‚osy.- Nie sÄ…dzÄ™, by mnie pamiÄ™taÅ‚.- ByÅ‚ maÅ‚ym dzieckiem, gdy wyjechaÅ‚eÅ›, mon cher - powiedziaÅ‚a Monique.W jej oczachbÅ‚ysnęły Å‚zy, ale usta ukÅ‚adaÅ‚y siÄ™ w szeroki uÅ›miech.Serce maÅ‚ego Casha biÅ‚o radoÅ›nie - jego mama byÅ‚a szczęśliwa.Nie widziaÅ‚ jej jeszcze takiej.Ich życie rozpoczęło siÄ™ na nowo.Nie bÄ™dÄ… dÅ‚użej mieszkali w ciemnym, obs¬kurnympokoju w peÅ‚nym pluskiew mieszkaniu.WprowadzÄ… siÄ™ do domu na wsi, otoczonego trawÄ…, drzewami i Å›wieżym powietrzem.Nareszcie dotarli do Belle Terre.Dom, do którego zawiózÅ‚ ich Cotton, niezupeÅ‚nie od¬powiadaÅ‚ oczekiwaniom Monique.T obyÅ‚ maÅ‚y szary dom, usadowiony na brzegu kanaÅ‚u, który on nazwaÅ‚ KanaÅ‚em Laurenta.MiÄ™dzydorosÅ‚ymi wybuchÅ‚a kłótnia.Cashowi kazano pobawić siÄ™ przed domem.PosÅ‚uchaÅ‚ niechÄ™tnie, ale nie ruszyÅ‚ siÄ™ dalej niż na werandÄ™, wciąż nieufny w stosunku dopoznanego wÅ‚aÅ›nie czÅ‚owieka.- T o zwykÅ‚a chaÅ‚upa - powiedziaÅ‚a Monique pod¬niesionym gÅ‚osem.- ZostaÅ‚a solidnie zbudowana.KiedyÅ› mieszkaÅ‚a tu ro¬dzina zbieraczy mchu, lecz przezostatnie kilka lat nie uży¬wano jej.- Zmierdzi moczarami.- PomogÄ™ ci doprowadzić jÄ… do porzÄ…dku.Spójrz, już zaczÄ…Å‚em.DobudowaÅ‚em Å‚azienkÄ™.Jej gÅ‚os zaÅ‚amaÅ‚ siÄ™"- Nie bÄ™dziesz tutaj z nami mieszkać, prawda?Po krótkiej pauzie Cotton westchnÄ…Å‚.- Nie.Nie bÄ™dÄ™.To wszystko, co mogÄ™ dla was zrobić.Cotton ożeniÅ‚ siÄ™ z damÄ… o imieniu Macy.Monique nie spodobaÅ‚o siÄ™ to.WrzeszczaÅ‚a naniego, używajÄ…c wyzwisk, które Cash sÅ‚yszaÅ‚ w barze, ale zabroniono mu ich po¬wtarzać.Miejscami przechodziÅ‚a na swój ojczysty jÄ™zyk i mówiÅ‚a z takim podnieceniem, że nawet jejrodzony syn z ledwoÅ›ciÄ… jÄ… rozumiaÅ‚.Gdy zapadÅ‚a ciemność, przestaÅ‚ podsÅ‚uchiwać i skoncen¬trowaÅ‚ siÄ™ na Å‚apaniu Å›wietlików.Matka poszÅ‚a z Cottonem na górÄ™ do sypialni i nie wracaÅ‚a dÅ‚uższy czas.PoczuÅ‚ senność i zwinÄ…Å‚siÄ™ na chropowatej podÅ‚odze werandy.Gdy w koÅ„cu wrócili, obejmowali siÄ™ i uÅ›miechali.Wysoki mężczyzna pochyliÅ‚ siÄ™ i dotknÄ…Å‚ policzka Casha, potem pocaÅ‚owaÅ‚ na pożegnanieMonique i odjechaÅ‚ swoim samo¬chodem.Gdy pojazd zniknÄ…Å‚ w ciemnym tunelu drzew,Monique objęła wÄ…skie barki Casha.- To jest teraz nasz dom, Cash.- W jej gÅ‚osie po¬brzmiewaÅ‚o zadowolenie.Monique dokonywaÅ‚a cudów.W ciÄ…gu nastÄ™pnych mie¬siÄ™cy przemieniÅ‚a chaÅ‚upÄ™ w dompeÅ‚en kolorów i Å›wiatÅ‚a.Na oknach, w skrzynkach, kwitÅ‚y kwiaty.PodÅ‚ogi pokrywaÅ‚y dywaniki, a okna ozdobione zostaÅ‚y nowymi firankami.Mieszkali tam już od dÅ‚uższego czasu, zanim Cotton daÅ‚ siÄ™ uprosić Monique i poprowadziÅ‚ich przez las, by pokazać dom na plantacji.Ten dzieÅ„ na zawsze pozostaÅ‚ w pamiÄ™ci Casha.Nigdy dotÄ…d nie widziaÅ‚ domu takogromnego.ByÅ‚ nawet wiÄ™kszy niż rezydencja na St.Charles Avenue, którÄ… Moniquepo¬kazywaÅ‚a mu z okna tramwaju.OkazaÅ‚ość Belle Terre budziÅ‚a w nim strach.StojÄ…c w cieniu drzew, Monique oparÅ‚a policzek na piersi Cottona i podziwiaÅ‚a ogrom domu.- Opowiedz mi o nim.Jak wyglÄ…da w Å›rodku?- Jest piÄ™kny, Monique.Wypolerowane podÅ‚ogi sÄ… gÅ‚adkie i lÅ›niÄ…ce jak lustra.W jadalniÅ›ciany pokrywa żółty jedwab.- Jedwab? - powtórzyÅ‚a peÅ‚nym czci szeptem.- Szko¬da, że nie mogÄ™ tego zobaczyć.- To niemożliwe.- Cotton odsunÄ…Å‚ jÄ… od siebie i sppjrzaÅ‚ jej w oczy.- Nigdy, Monique,rozumiesz? Dom należy do Macy.Cashowi i tobie nie wolno przekroczyć tej granicy.Skinęła gÅ‚owÄ….- Rozumiem, Cotton.Po prostu żaÅ‚owaÅ‚am, że nie mogÄ™ zobaczyć czegoÅ› tak piÄ™knego.Wyraz twarzy Cottona zmieniÅ‚ siÄ™.ObjÄ…Å‚ jÄ… gwaÅ‚townie, przytuliÅ‚ mocno i przylgnÄ…Å‚ gÅ‚owÄ…do jej twarzy.Cash przyglÄ…daÅ‚ siÄ™ domostwu, dziwiÄ…c siÄ™, że komuÅ› zaszkodziÅ‚o¬by, gdyby on ijego mama weszli do Å›rodka, żeby obejrzeć pokryte żółtym jedwabiem Å›ciany.Może tej kobiecie- Ma¬cy.To prawdopodobne, gdyż byÅ‚a ona żonÄ… Cottona.- Czy ona przebiera siÄ™ do kolacji? - chciaÅ‚a wiedzieć Monique.- Tak.- W eleganckie stroje?- Czasami.Monique przysunęła siÄ™ do Cottona, jak gdyby chcÄ…c ukryć w ten sposób swojÄ… prostÄ…baweÅ‚nianÄ… sukienkÄ™.Z miÅ‚oÅ›ciÄ… pogÅ‚askaÅ‚ jej czarne krÄ™cone wÅ‚osy.Po chwili uniósÅ‚ palcem jejbrodÄ™ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •