[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Znużona Pilar miaÅ‚a wrażenie, iż caÅ‚y ten czas porusza siÄ™w gÄ™stej mgle.Nie rozumiaÅ‚a, jakim cudem utrzymuje siÄ™ jeszcze w siodle, bo mięśnie, zpoczÄ…tku obolaÅ‚e, zesztywniaÅ‚y tak bardzo, że byÅ‚a jak sparaliżowana.ChwiaÅ‚a siÄ™ na boki,uczepiona koÅ„skiej grzywy, ale nie spadaÅ‚a.Gdy zajechali przed chatÄ™, nie miaÅ‚a siÅ‚ysamodzielnie zejść z konia, a kiedy zrobiÅ‚a parÄ™ kroków i powróciÅ‚o czucie w nogach,zatoczyÅ‚a siÄ™ i niechybnie runęłaby na ziemiÄ™, gdyby Refugio jej nie podtrzymaÅ‚.Pilar zobaczyÅ‚a Isabel na progu chaty z latarniÄ… w uniesionej dÅ‚oni.DostrzegÅ‚akonsternacjÄ™ na bladej twarzy dziewczyny, kiedy tamta ujrzaÅ‚a jÄ… w ramionach El Leona, leczbyÅ‚a zbyt zmÄ™czona, żeby siÄ™ tym przejąć.CzuÅ‚a jedynie ogromnÄ… wdziÄ™czność dla Refugiaza jego pomoc.MarzyÅ‚a o kawaÅ‚ku miejsca, gdzie mogÅ‚aby siÄ™ wyciÄ…gnąć i które by siÄ™ podniÄ… nie poruszaÅ‚o.Isabel podbiegÅ‚a do nich z jakÄ…Å› nowinÄ…, ale jej gÅ‚os zdawaÅ‚ siÄ™ dochodzić do PilargdzieÅ› z oddali i upÅ‚ynęło trochÄ™ czasu, zanim dotarÅ‚o do niej to, co mówiÅ‚a dziewczyna.ZastanowiÅ‚o jÄ…, że Refugio nagle zastygÅ‚ bez ruchu, dopiero po chwili sÅ‚owa Isabel wyrwaÅ‚yjÄ… z odrÄ™twienia.- Och, Refugio! - zawoÅ‚aÅ‚a dziewczyna i dodaÅ‚a ciszej: - Vicente.Tak mi przykro,tak bardzo przykro!- Co siÄ™ staÅ‚o? - GÅ‚os Refugia byÅ‚ opanowany, a przy tym zimny jak lód.IsabelnawijaÅ‚a fartuch na dÅ‚oÅ„, aż naprężony materiaÅ‚ pÄ™kÅ‚ z trzaskiem.- Wieczorem nadeszÅ‚a wiadomość z Sewilli od don Estebana.KazaÅ‚ przekazać, że.że porwaÅ‚ Vicente, kiedy chÅ‚opak szedÅ‚ ulicÄ….WypaliÅ‚ mu na twarzy piÄ™tno niewolnika izamierza go zabrać ze sobÄ… do Luizjany.Jeżeli chcesz kiedykolwiek ujrzeć Vicente żywego,masz dopilnować, aby kobieta, którÄ… chronisz, jego pasierbica, nie wywoÅ‚aÅ‚a żadnychkÅ‚opotów do czasu, kiedy jej ojczym powróci do Hiszpanii. ROZDZIAA VDookoÅ‚a zapanowaÅ‚a Å›miertelna cisza.Twarz Refugia stężaÅ‚a, rysy nabraÅ‚y ostroÅ›cirzezby odlanej z brÄ…zu.W jego stalowoszarych oczach, oÅ›wietlonych drżącym, zÅ‚otawympÅ‚omykiem z latarni Isabel, odbijaÅ‚y siÄ™ zaciekÅ‚ość i ból.DÅ‚oÅ„ na ramieniu Pilar zacisnęła siÄ™,jakby zamierzaÅ‚ zmiażdżyć jej koÅ›ci.Podmuch nocnego wiatru zajÄ™czaÅ‚ pod okapem chaty iucichÅ‚.Ludzie otaczajÄ…cy Refugia zamarli.Baltasar staÅ‚, trzymajÄ…c siodÅ‚o, które zdążyÅ‚ zdjąćz konia, Enrique znieruchomiaÅ‚ z rÄ™kÄ… przy twarzy, bo akurat ocieraÅ‚ kurz poÅ‚Ä… kapoty, aCharro zastygÅ‚, przyciskajÄ…c do koÅ„skiego grzbietu pÄ™k sÅ‚omy.Isabel zakryÅ‚a rÄ™kÄ… usta, a jejoczy w zbolaÅ‚ej twarzy patrzyÅ‚y z przerażeniem na przywódcÄ™ zbójców.Wszyscy obserwowali go czujni, a kto wie, czy nie przestraszeni, czekajÄ…c na jegoreakcjÄ™.Czego siÄ™ spodziewali? Czy obawiali siÄ™, że stanÄ… siÄ™ celem wybuchu szaleÅ„czegogniewu? A może sÄ…dzili, że El Leon zdecyduje siÄ™ na konfrontacjÄ™, co prawdopodobniezakoÅ„czyÅ‚oby siÄ™ dla nich tragediÄ…? Może martwili siÄ™, że rozpacz popchnie go do jakiegoÅ›nierozważnego kroku, który obróci siÄ™ przeciwko niemu samemu? Cokolwiek miaÅ‚o nastÄ…pić,nie czynili niczego, by temu zapobiec.Zastygli z wyrazem współczucia na twarzach,zwyczajnÄ… ludzkÄ… reakcjÄ… na nieszczęście, które dotknęło ich przyjaciela.Pilar poÅ‚ożyÅ‚a dÅ‚oÅ„ na palcach Refugia, wpijajÄ…cych siÄ™ w jej ramiÄ™.- Tak mi przykro - powiedziaÅ‚a cicho.Powoli odwróciÅ‚ gÅ‚owÄ™ w jej stronÄ™.- Czyżby? - zapytaÅ‚ ledwo dosÅ‚yszalnym szeptem.NaprawdÄ™? Jak bardzo ci przykro?SkuliÅ‚a siÄ™ pod wpÅ‚ywem jadowitego tonu i wÅ›ciekÅ‚ego bÅ‚ysku w oczach.Jak oparzonacofnęła rÄ™kÄ™.CzuÅ‚a gÅ‚uche dudnienie serca, sÅ‚yszaÅ‚a wÅ‚asny rwÄ…cy siÄ™ oddech.GwaÅ‚townie wypuÅ›ciÅ‚ jÄ… z objęć, obróciÅ‚ siÄ™ na piÄ™cie i po paru krokach zniknÄ…Å‚ wciemnoÅ›ciach.Pilar gÅ‚oÅ›no zaczerpnęła powietrza.KtóryÅ› z mężczyzn westchnÄ…Å‚, a zaraz potem zaklÄ…Å‚ siarczyÅ›cie.Baltasar cisnÄ…Å‚ siodÅ‚o na ziemiÄ™, podszedÅ‚ do Isabel i wyjÄ…Å‚ latarniÄ™z jej drżących rÄ…k.Dziewczyna rozpÅ‚akaÅ‚a siÄ™, pojÄ™kujÄ…c cicho i rozpaczliwie jak zagubionymaÅ‚y kotek.Pozostali mężczyzni stali razem, uciekajÄ…c spojrzeniem jeden przed drugim.- Co on zamierza? - zapytaÅ‚a Pilar, przesuwajÄ…c wzrokiem po ich twarzach.- Kto to wie.- odpowiedziaÅ‚ chudy, dÅ‚ugonogi Charro.- Zabije don Estebana - stwierdziÅ‚ Enrique i wzruszyÅ‚ jednym ramieniem, co miaÅ‚ooznaczać, że takie rozwiÄ…zanie wydaje mu siÄ™ oczywiste.- Albo sam zginie, usiÅ‚ujÄ…c go zabić - wychlipaÅ‚a Isabel.- MiaÅ‚am na myÅ›li teraz - wyjaÅ›niÅ‚a Pilar.- Co on chce zrobić teraz? Nie powinniÅ›ciebyli pozwolić mu odejść.- A jak niby mieliÅ›my go zatrzymać? - Enrique spojrzaÅ‚ na niÄ… z ironicznieuniesionymi brwiami.- MogliÅ›cie pójść za nim, być przy nim.- Jeszcze nam życie miÅ‚e.Pilar zirytowaÅ‚ melodramatyczny ton byÅ‚ego akrobaty.- Jest takim samym czÅ‚owiekiem jak my wszyscy.Nie może być aż tak nieobliczalny.- Jeżeli tak uważasz, proszÄ™ bardzo, sama go pociesz.- Prawie go nie znam, a wy jesteÅ›cie jego przyjaciółmi, jego kamratami.- Jeżeli tak maÅ‚o go znasz, señorito, skÄ…d taka troska? - wycedziÅ‚ Baltasar.- To nie.- UrwaÅ‚a.- Być może czujÄ™ siÄ™ winna - powiedziaÅ‚a, wysuwajÄ…cpodbródek.- Tak - zgodziÅ‚ siÄ™ Baltasar i pokiwaÅ‚ masywnÄ… gÅ‚owÄ….- WyglÄ…da na to, że don Esteban zabezpieczyÅ‚ siÄ™ ze wszystkich stron - zauważyÅ‚Enrique.- Zabija starszÄ… paniÄ…, twojÄ… ciotkÄ™, abyÅ› nie mogÅ‚a szukać u niej pomocy i użyć jejwpÅ‚ywów przeciwko niemu.Potem porywa Vicente, żeby zwiÄ…zać rÄ™ce Refugiowi i miećpewność, że El Leon nie uczyni żadnego ruchu przeciwko niemu do jego powrotu z zagranicy.WÅ‚aÅ›nie zemÅ›ciÅ‚ siÄ™ na obu braciach za mieszanie siÄ™ w jego życie.UdaÅ‚o mu siÄ™zranić El Leona i zamknąć go w klatce.Don Esteban jest górÄ….Powiedz, jak podnieść Refugiana duchu po takiej klÄ™sce.Na wszystkich twarzach zwróconych na siebie czytaÅ‚a oskarżenie.CzuÅ‚a, jak pÅ‚onÄ… jej policzki.- Nie chciaÅ‚am, żeby do tego doszÅ‚o.Wiecie, że nie chciaÅ‚am.- Wiemy - powiedziaÅ‚ Baltasar.J ego zapewnienie nie zabrzmiaÅ‚o przekonywajÄ…co.Pilar zastanowiÅ‚ ton, jakim jewypowiedziaÅ‚.Czyżby oni wÄ…tpili w jej niewinność? WydaÅ‚o jej siÄ™ nieprawdopodobne, bysÄ…dzili, że w zmowie z ojczymem zastawiÅ‚a puÅ‚apkÄ™ na Refugia.Uknucie takiegoskomplikowanego planu byÅ‚o nierealne, pomijajÄ…c nawet tak oczywiste zagrożenie, jakim byÅ‚odwet Refugia.ZapatrzyÅ‚a siÄ™ w przestrzeÅ„, tam gdzie zniknÄ…Å‚.Co myÅ›li on sam, skoro jego ludzie jÄ…obwiniajÄ…? Na pierwszym spotkaniu podejrzewaÅ‚, że usiÅ‚uje wciÄ…gnąć go w puÅ‚apkÄ™.TerazwyglÄ…da na to, że wnyki siÄ™ zamknęły.UniosÅ‚a spódnicÄ™ i ruszyÅ‚a poza krÄ…g Å›wiatÅ‚a.Charro, który staÅ‚ oparty o futrynÄ™,wyprostowaÅ‚ siÄ™ raptownie.- Zaczekaj, señorito! - zawoÅ‚aÅ‚ gÅ‚osem peÅ‚nym niepokoju.- Nie wiesz, co robisz [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •