[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Otariam oczy.- Matt Reynolds.- Chlip-nęłam.- Jest cudowny.- WÅ‚aÅ›nie widzÄ™ - ojciec niezrÄ™cznie zażartowaÅ‚.UsiadÅ‚ bliskoi objÄ…Å‚ mnie.- Kochanie, co siÄ™ dzieje?PodaÅ‚am mu parÄ™ szczegółów dotyczÄ…cych rozstania z Reillymi zarÄ™czyn z Mattem.OczywiÅ›cie nie spodobaÅ‚yby mu siÄ™ opowieÅ›cio podartej bieliznie i seksualnych eskapadach, wiÄ™c zastÄ…piÅ‚am jewypadami do muzeów i ożywionymi rozmowami o sztuce filmowej.PrzygotowaÅ‚am siÄ™ na zasÅ‚użonÄ… uwagÄ™, że być może postÄ…piÅ‚amjeszcze gorzej niż ojciec kiedyÅ›.WyobraziÅ‚am sobie, jak siÄ™ oburza:Ja przynamniej nie powiedziaÅ‚em Carli, że twoja matka nie żyje!"- Taki romans to pomieszanie z poplÄ…taniem, prawda? - wes­tchnÄ…Å‚.- W jednej chwili jesteÅ› cholernie szczęśliwa, a już w nastÄ™p­nej uÅ›wiadamiasz sobie, że to szczęście kosztem innej osoby. 218 J e n n i f e r C o b u r nZ hukiem odstawiÅ‚am szklankÄ™.- Wiem! - powiedziaÅ‚am gÅ‚osem podniesionym z powodu wy­pitego alkoholu.- ByÅ‚oby mi o wiele Å‚atwiej, gdyby Reilly byÅ‚ skoÅ„­czonym palantem, ale to taki miÅ‚y facet.Ojciec uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ ze zrozumieniem.- Prowokujesz go niekiedy do kłótni, by udowodnić samej so­bie, że wasze małżeÅ„stwo jest nieudane?- O tak! ZupeÅ‚nie jakby mi nie wystarczyÅ‚o, że jestem nie­szczęśliwa, muszÄ™ jeszcze obarczać go odpowiedzialnoÅ›ciÄ… za to.A za każdym razem, kiedy nie wychodzi na dupka, wÅ›ciekam siÄ™ naniego i atakujÄ™ z byle powodu.- KtóregoÅ› wieczoru ja i twoja matka wyszliÅ›my na miastoi wsiadÅ‚em na niÄ… wÅ‚aÅ›ciwie bez powodu.Ta kobieta w niczym niezawiniÅ‚a.- Poza tym, że nie byÅ‚a Carla - mruknęłam.- WÅ‚aÅ›nie - przytaknÄ…Å‚ z powagÄ….- Twoja matka byÅ‚a taka roz­sÄ…dna.Zawsze próbowaÅ‚a zbagatelizować każdÄ… bÅ‚ahostkÄ™, którÄ…rozdmuchaÅ‚em do rozmiarów ogromnego problemu i nie miaÅ‚a po­jÄ™cia, że jedynym naszym problemem jest to, że jÄ… zdradzam i z te­go powodu czujÄ™ siÄ™ winny.StaraÅ‚a siÄ™ rozwiÄ…zywać problemy, którenie miaÅ‚y nic wspólnego z tym prawdziwym.- Pozwól, że zgadnÄ™ - rozeÅ›miaÅ‚am siÄ™.- Przez to czuÅ‚eÅ› siÄ™jak jeszcze wiÄ™kszy draÅ„ i dlatego traktowaÅ‚eÅ› jÄ… jeszcze gorzej?- MówiÅ‚a ci o tym? - spytaÅ‚.PokrÄ™ciÅ‚am gÅ‚owÄ….- Nie, ja po prostu tak samo postÄ™pujÄ™ wobec Reilly'ego.- Nie wiem, dlaczego tak siÄ™ dzieje - powiedziaÅ‚ cicho.- Po­winienem byÅ‚ uÅ›wiadamiać sobie, co robiÄ™, i dać biedaczce Å›wiÄ™tyspokój.Mnie jednak jej cierpliwość tak wkurzaÅ‚a, że najczęściej mia­Å‚em ochotÄ™ po prostu wybiec z domu.- Co w koÅ„cu zrobiÅ‚eÅ› - dodaÅ‚am.Ojciec westchnÄ…Å‚.- Niezle daÅ‚em siÄ™ twojej matce we znaki.Gdybym mógÅ‚ cof­nąć czas.- ZawiesiÅ‚ gÅ‚os.- No i byÅ‚aÅ› jeszcze ty - zakoÅ„czyÅ‚.- Ja też ciÄ™ wkurzaÅ‚am? - zaniepokoiÅ‚am siÄ™. O D D A M M %7Å‚ A W D O B R E R  C E 219- Nie, nie, oczywiÅ›cie, że nie - zapewniÅ‚ mnie, niezdarnie po­klepujÄ…c mnie po gÅ‚owie.Po raz pierwszy od dÅ‚ugiego czasu siedzie­liÅ›my tak blisko siebie dÅ‚użej niż parÄ™ sekund.Ojciec najwyrazniejnie wiedziaÅ‚, co ma z sobÄ… zrobić.Dotknąć mnie? Trzymać rÄ™ce nakolanach? WidziaÅ‚am, jak siÄ™ waha, i postanowiÅ‚am, żeby sam pod­jÄ…Å‚ decyzjÄ™.Ja też nie wiedziaÅ‚am, jak siÄ™ zachować.- Nigdy siÄ™ naciebie nie zÅ‚oÅ›ciÅ‚em, ale trudna byÅ‚a dla mnie Å›wiadomość, że niewiesz, jaki ze mnie draÅ„.Wtedy byliÅ›my kumplami.UważaÅ‚aÅ› mnieza caÅ‚kiem fajnego goÅ›cia.- Bo taki byÅ‚eÅ› - przyznaÅ‚am.- Tak, nie liczÄ…c faktu, że uganiaÅ‚em siÄ™ za jakÄ…Å› stażystkÄ…,a twojej matce mówiÅ‚em, że pracujÄ™ do pózna, chociaż tak napraw­dÄ™.no wiesz.Ale nigdy nie zapomniaÅ‚em o żadnym z ważnych wy­darzeÅ„ w twoim życiu, Prudence.Zawsze szczyciÅ‚em siÄ™ tym, że je­stem przy nich obecny.RozeÅ›miaÅ‚am siÄ™, a mój ojciec pewnie uznaÅ‚, że przemawiaprzeze mnie gorycz, ale mi siÄ™ po prostu przypomniaÅ‚o, jak kiedyÅ›spózniÅ‚ siÄ™ na jaseÅ‚ka, które wystawialiÅ›my w szkółce niedzielnej.Kiedy jeden z naszych malutkich mÄ™drców obwieÅ›ciÅ‚:  MesjaszprzybyÅ‚!", drzwi koÅ›cioÅ‚a otworzyÅ‚y siÄ™ z hukiem, wpuszczajÄ…c doÅ›rodka najjaÅ›niejszy promieÅ„ Å›wiatÅ‚a, jaki kiedykolwiek widziaÅ‚am.Natychmiast rozpoznaÅ‚am sylwetkÄ™ ojca, który ruszyÅ‚ głównÄ… nawÄ….CaÅ‚a widownia wybuchnęła Å›miechem.Szybko siÄ™ zorientowaÅ‚, żedwustu rodziców i wszystkie dzieci na scenie Å›miejÄ… siÄ™ z niego, choćnie miaÅ‚ pojÄ™cia dlaczego.ZatrzymaÅ‚ siÄ™ i ukÅ‚oniÅ‚, a widzowie roze­Å›miali siÄ™ jeszcze gÅ‚oÅ›niej.StareÅ„ka panna Clies wstaÅ‚a i zaczęławszystkich uciszać. Panie Malone, byÅ‚abym wdziÄ™czna, gdyby panusiadÅ‚ i przestaÅ‚ przeszkadzać!" Nie macie pojÄ™cia, jak bardzo uro­sÅ‚am w oczach reszty dzieci, majÄ…c ojca, który zostaÅ‚ zbesztany przezkatechetkÄ™ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •