X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Otariam oczy.- Matt Reynolds.- Chlip-nęłam.- Jest cudowny.- Właśnie widzę - ojciec niezręcznie zażartował.Usiadł bliskoi objął mnie.- Kochanie, co się dzieje?Podałam mu parę szczegółów dotyczących rozstania z Reillymi zaręczyn z Mattem.Oczywiście nie spodobałyby mu się opowieścio podartej bieliznie i seksualnych eskapadach, więc zastąpiłam jewypadami do muzeów i ożywionymi rozmowami o sztuce filmowej.Przygotowałam się na zasłużoną uwagę, że być może postąpiłamjeszcze gorzej niż ojciec kiedyś.Wyobraziłam sobie, jak się oburza:Ja przynamniej nie powiedziałem Carli, że twoja matka nie żyje!"- Taki romans to pomieszanie z poplątaniem, prawda? - wes�tchnął.- W jednej chwili jesteś cholernie szczęśliwa, a już w następ�nej uświadamiasz sobie, że to szczęście kosztem innej osoby. 218 J e n n i f e r C o b u r nZ hukiem odstawiłam szklankę.- Wiem! - powiedziałam głosem podniesionym z powodu wy�pitego alkoholu.- Byłoby mi o wiele łatwiej, gdyby Reilly był skoń�czonym palantem, ale to taki miły facet.Ojciec uśmiechnął się ze zrozumieniem.- Prowokujesz go niekiedy do kłótni, by udowodnić samej so�bie, że wasze małżeństwo jest nieudane?- O tak! Zupełnie jakby mi nie wystarczyło, że jestem nie�szczęśliwa, muszę jeszcze obarczać go odpowiedzialnością za to.A za każdym razem, kiedy nie wychodzi na dupka, wściekam się naniego i atakuję z byle powodu.- Któregoś wieczoru ja i twoja matka wyszliśmy na miastoi wsiadłem na nią właściwie bez powodu.Ta kobieta w niczym niezawiniła.- Poza tym, że nie była Carla - mruknęłam.- Właśnie - przytaknął z powagą.- Twoja matka była taka roz�sądna.Zawsze próbowała zbagatelizować każdą błahostkę, którąrozdmuchałem do rozmiarów ogromnego problemu i nie miała po�jęcia, że jedynym naszym problemem jest to, że ją zdradzam i z te�go powodu czuję się winny.Starała się rozwiązywać problemy, którenie miały nic wspólnego z tym prawdziwym.- Pozwól, że zgadnę - roześmiałam się.- Przez to czułeś sięjak jeszcze większy drań i dlatego traktowałeś ją jeszcze gorzej?- Mówiła ci o tym? - spytał.Pokręciłam głową.- Nie, ja po prostu tak samo postępuję wobec Reilly'ego.- Nie wiem, dlaczego tak się dzieje - powiedział cicho.- Po�winienem był uświadamiać sobie, co robię, i dać biedaczce świętyspokój.Mnie jednak jej cierpliwość tak wkurzała, że najczęściej mia�łem ochotę po prostu wybiec z domu.- Co w końcu zrobiłeś - dodałam.Ojciec westchnął.- Niezle dałem się twojej matce we znaki.Gdybym mógł cof�nąć czas.- Zawiesił głos.- No i byłaś jeszcze ty - zakończył.- Ja też cię wkurzałam? - zaniepokoiłam się. O D D A M M %7ł A W D O B R E R  C E 219- Nie, nie, oczywiście, że nie - zapewnił mnie, niezdarnie po�klepując mnie po głowie.Po raz pierwszy od długiego czasu siedzie�liśmy tak blisko siebie dłużej niż parę sekund.Ojciec najwyrazniejnie wiedział, co ma z sobą zrobić.Dotknąć mnie? Trzymać ręce nakolanach? Widziałam, jak się waha, i postanowiłam, żeby sam pod�jął decyzję.Ja też nie wiedziałam, jak się zachować.- Nigdy się naciebie nie złościłem, ale trudna była dla mnie świadomość, że niewiesz, jaki ze mnie drań.Wtedy byliśmy kumplami.Uważałaś mnieza całkiem fajnego gościa.- Bo taki byłeś - przyznałam.- Tak, nie licząc faktu, że uganiałem się za jakąś stażystką,a twojej matce mówiłem, że pracuję do pózna, chociaż tak napraw�dę.no wiesz.Ale nigdy nie zapomniałem o żadnym z ważnych wy�darzeń w twoim życiu, Prudence.Zawsze szczyciłem się tym, że je�stem przy nich obecny.Roześmiałam się, a mój ojciec pewnie uznał, że przemawiaprzeze mnie gorycz, ale mi się po prostu przypomniało, jak kiedyśspóznił się na jasełka, które wystawialiśmy w szkółce niedzielnej.Kiedy jeden z naszych malutkich mędrców obwieścił:  Mesjaszprzybył!", drzwi kościoła otworzyły się z hukiem, wpuszczając dośrodka najjaśniejszy promień światła, jaki kiedykolwiek widziałam.Natychmiast rozpoznałam sylwetkę ojca, który ruszył główną nawą.Cała widownia wybuchnęła śmiechem.Szybko się zorientował, żedwustu rodziców i wszystkie dzieci na scenie śmieją się z niego, choćnie miał pojęcia dlaczego.Zatrzymał się i ukłonił, a widzowie roze�śmiali się jeszcze głośniej.Stareńka panna Clies wstała i zaczęławszystkich uciszać. Panie Malone, byłabym wdzięczna, gdyby panusiadł i przestał przeszkadzać!" Nie macie pojęcia, jak bardzo uro�słam w oczach reszty dzieci, mając ojca, który został zbesztany przezkatechetkę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl


  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.