[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Masz natychmiast ruszyć mu z odsieczą razem z całą kompanią.Rath Fener klękaprzed kopytami.Macie być Blizniaczymi Kłami cienia jego i Fenera!Brukhalian przymru\ył powieki. Rekrutko, ten akolita zdołał opuścić Niewolnika, by przekazać święte wezwanieswego kapłana.Jak udało mu się tego dokonać, biorąc pod uwagę otaczające gmachochronne czary?Młoda kobieta potrząsnęła głową. Nie wiem, Zmiertelny Mieczu. A czy ktoś próbował cię zatrzymać po drodze przez miasto? Nikt \ywy nie stanął mi na drodze, Zmiertelny Mieczu. Potrafisz to wytłumaczyć?  Nie, Zmiertelny Mieczu, nie potrafię.Mo\e był to uśmiech fortuny Fenera.Brukhalian przyglądał się jej jeszcze przez chwilę. Rekrutko, czy zechcesz nam towarzyszyć podczas odsieczy?Zamrugała, po czym z powagą skinęła głową. To byłby dla mnie zaszczyt, Zmiertelny Mieczu. Dla mnie równie\, rekrutko  odparł Brukhalian ochrypłym, pełnym smutkuszeptem, który tylko powiększył jej widoczną dezorientację. Jedenasta Grzywazostanie z Bo\ym Jezdzcem i jego cyrulikami!  rozkazał, opuszczając zasłonę hełmu. Reszta kompanii maszeruje do Niewolnika! Rath Fener odwołał się do Reve imusimy go wysłuchać!  Zsiadł z konia i wręczył wodze kurierce. Zmieniłemzdanie  oznajmił. Zostaniesz tutaj, rekrutko.śeby pilnować mojego rumaka.Atak\e poinformować Tarczę Kowadło o mojej decyzji, gdy tylko się ocknie. Twojej decyzji, Zmiertelny Mieczu? Wkrótce ją poznasz, rekrutko. Brukhalian ponownie odwrócił się do swych\ołnierzy.Ustawili się w szeregi i czekali w milczeniu.Czterysta Szarych Mieczy,być mo\e ostatni, którzy pozostali przy \yciu. śołnierze, czy jesteście gotowi? zapytał Brukhalian. Gotowi podjąć próbę, Zmiertelny Mieczu  wychrypiał oficer-weteran. To znaczy?  zapytał Brukhalian. Musimy przejść przez pół miasta, Zmiertelny Mieczu.Nie uda się nam. Uwa\asz, \e napotkamy opór, Nilbanas.Zgadza się?Stary \ołnierz zmarszczył brwi.Nie odpowiedział.Brukhalian sięgnął po tarczę,którą trzymał czekający u jego boku adiutant. Ja poprowadzę  rzekł. Czy podą\ycie za mną?Wszyscy \ołnierze skinęli głowami.Zmiertelny Miecz dojrzał w ich częściowoukrytych za zasłonami hełmów twarzach narodziny świadomości, wiedzy, którą onzdołał ju\ osiągnąć.Z tej drogi nie będzie powrotu.Są takie prądy, z którymi niesposób walczyć.Brukhalian zało\ył na lewe ramię wielką tarczę z płyt brązu, ujął pewniej świętymiecz i ruszył naprzód.Szare Miecze podą\yły za nim.Wybrał najprostszą drogę,nawet na chwilę nie zwalniając, gdy przemierzał szerokie, pokryte trupami bulwary.Ze wszystkich stron dobiegał ich głuchy pomruk tłumu.Izolowane dzwięki walki,zawalanie się płonących budynków, huk niegaszonych po\arów, ulice zasłane trupami po drodze mijali sceny rodem z piekielnej otchłani Kaptura, jakby po obu stronachich trasy rozwijały się gobeliny utkane przez obłąkanego, udręczonego artystę.Nikt ich jednak nie zatrzymywał.Gdy jednak docierali ju\ do spowitego aurą Niewolnika, weteran przyśpieszyłkroku, by dogonić Brukhaliana.  Słyszałem słowa kurierki, Zmiertelny Mieczu. Zdaję sobie z tego sprawę, Nilbanas. To nie mogła być wiadomość od Rath Fenera. Ale była. To znaczy, \e kapłan nas zdradził! Tak, stary przyjacielu, zdradził. Sprofanował najtajniejszą Reve Fenera! Na Kły, Zmiertelny Mieczu. Słowa Reve są większe od niego, Nilbanas.To słowa Fenera. Ale on je wypaczył w zlej intencji! Nie powinniśmy go słuchać! Zbrodnia Rath Fenera zostanie ukarana, ale nie przez nas. Kosztem naszego \ycia? Gdybyśmy nie zginęli, nie byłoby zbrodni, Nilbanas, i nie byłoby podstaw dowymierzenia odpowiedniej kary. Zmiertelny Mieczu. Z nami ju\ koniec, stary przyjacielu.W ten sposób będziemy mogli nadaćnaszej śmierci znaczenie. Ale.ale co on na tym zyska? Zdradził swego boga. Z pewnością ocali \ycie  odparł Brukhalian, uśmiechając się pod nosem dosiebie. Na pewien czas.Gdyby otaczająca Niewolnika magiczna osłona zostałarozerwana i Rada Masek wpadła w ręce Panniończyków, niewątpliwie oszczędzonoby mu straszliwego losu, który czeka pozostałych kapłanów.Uwa\a, \e to mu sięopłaca.Weteran pokręcił głową. Tak oto Fener przyzwala, by jego słowa stały się słowami zdrady.Jak bardzoszlachetne będzie jego Zwierzęce Oblicze, gdy w końcu dopadnie Rath Fenera? To nie nasz bóg wymierzy karę, Nilbanas.Masz rację, \e nie mógłby tegouczynić z czystym sumieniem, gdy\ owa zdrada zraniła go głęboko, osłabiła takbardzo, \e mo\e to doprowadzić do jak najgorszych konsekwencji. W takim razie, kto będzie dłonią naszej zemsty, Brukhalian?  zapytał bliski łezweteran.Uśmiech Zmiertelnego Miecza stał się jeszcze bardziej złowrogi. Tarcza Kowadło z pewnością odzyskuje ju\ przytomność.Za parę chwilwysłucha meldunku kurierki.Zrozumie jego prawdziwe znaczenie.Nilbanas, dłoniąnaszej zemsty będzie Itkovian.I jak czujesz się teraz, przyjacielu?Przez kilka następnych kroków \ołnierz milczał.Przed sobą mieli otwarty plac, zaktórym znajdowała się brama Niewolnika. Uspokoiłeś mnie, Zmiertelny Mieczu  oznajmił z satysfakcją. Uspokoiłeśmnie. Brukhalian uderzył mieczem o tarczę.Klingę ogarnęły czarne, skwierczącepłomienie. Otaczają bulwar przed nami.Wejdziemy na niego? Tak jest.Z wielką radością.Zmiertelny Miecz i jego czterystu ludzi wyszli na otwartą przestrzeń, nie wahającsię ani przez chwilę, gdy ulice i wyloty zaułków ze wszystkich stron szybko wypełniłysię doborowymi \ołnierzami septarchy, jego urdomenami, jasnodominami ibetaklitami.Wyroili się oni równie\ w alei, którą przed chwilą przeszły Szare Miecze.Na dachach pojawili się łucznicy, a setki jasnodominów, którzy le\eli dotąd przedbramą Niewolnika, udając trupy, podniosły się i przygotowały broń. śałosne  \achnął się idący u boku Brukhaliana Nilbanas.Zmiertelny Miecz wybuchnął ochrypłym śmiechem, który usłyszeli wszyscy. Septarsze wydaje się, \e jest sprytny [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl


  • Y PODSTAWOWEJ
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sevenlog.opx.pl