[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Każdemu, kto ją o to zapyta, powie, że ty jesteś białym, a jaPortorykańczykiem. Na miłość boską, Feely! Jaki miałem wybór? Miałem siedzieć przy tym stoliku jak tumani milczeć? Gdybym tak właśnie się zachował, zapamiętałaby nas sobie jeszcze bardziej.Feely poczuł, że wpadł w pułapkę, ogarniała go już niemal panika.Był przekonany, że niema znaczenia, jakie nazwisko wymyśliłby Robert; Baker, Jones czy Ararallosa.Kobieta i takudawałaby, że są połączeni więzami krwi.Oto przykład jak błyskawicznie topi się fałszywepoczucie bezpieczeństwa, oto jak upadają wszelkie konspiracje.Zmuszają one do okłamywanialudzi, którzy z każdym kolejnym słowem konspiratora nabierają coraz większej pewności, żekłamie, a mimo to udają, że mu wierzą, żeby sam zapędził się w egzystencjalną ślepą uliczkę.Kobieta przyniosła im naleśniki, po pięć sztuk na każdym talerzu.Z każdej strony ociekałysyropem, stopionym masłem, pomiędzy nimi widać było chrupiący bekon. Smacznego  powiedziała.Feely unikał jej wzroku, sam nie wiedział dlaczego.Dłubał w nosie małym palcem, dopókinie odeszła. Przejrzysta historia Posłuchaj, Feely  powiedział Robert z pełnymi ustami. Jeśli jesteś niezadowolony,zostawię cię tutaj i pojadę bez ciebie.Nie ma problemu.Dla mnie nie stanowi to żadnej różnicy.Feely przez chwilę bawił się widelcem. Chodzi mi po prostu o to, że nie rozumiem, dlaczego każesz mi udawać, że jestem twoimsynem.Przecież nim nie jestem. To żadna tajemnica.Po prostu nie chcę, żeby ludzie zapamiętali, że widzieli mnie samego.Nie musisz być moim synem.Możesz być kimkolwiek chcesz.Moim trenerem, księgowym,kimkolwiek, dopóki razem podróżujemy.Ale widzisz, twój strój& Twój wygląd sprawia, żesłowo  syn wydało mi się najbardziej odpowiednie, to wszystko.Chociaż i to nie jestrozwiązanie doskonałe.Bardziej niż syna przypominasz faceta, który pasie kozy na mojej farmie. Dlaczego nie chcesz, żeby ludzie widzieli cię samego? Dlatego, że& Chcę zrobić coś bardzo ważnego.Pamiętasz, co powiedziałemo kataklizmowym uczynku? Nie mogę ci tego do końca wyjaśnić, przynajmniej jeszcze nie teraz.Jednak kiedy nadejdzie właściwy czas, wszystkiego się dowiesz.Feely uniósł widelcem naleśnik, leżący na wierzchu, po czym opuścił go z powrotem natalerz. Nie jesteś głodny?  zapytał Robert. Przepraszam, nie zamawiałbym naleśników, gdybymwiedział, że ich nie lubisz.Myślałem, że wszyscy lubią naleśniki. Nie chodzi o naleśniki  odparł Feely. Więc o co? No, dalej, przecież możesz mi powiedzieć.Nie jestem dla ciebie zupełnieobcym facetem. Zwerbalizowanie moich myśli wcale nie jest proste. Cholera. Robert uśmiechnął się. Rzeczywiście jesteś chodzącym słownikiem. Ja nie&  To miało być najtrudniejsze wyznanie, na jakie Feely kiedykolwiek się zdobył.Popatrzył na dziewczynę czytającą T.S.Eliota i na ułamek sekundy ich spojrzenia się spotkały.Dziewczyna uśmiechnęła się, jakby doskonale wiedziała, co Feely zamierza za chwilępowiedzieć. Ja po prostu nie wiem już, w co wierzyć.Robert wytarł usta papierową serwetką. Czy to znaczy, że utraciłeś wiarę w Boga? Jezu Chryste, Feely, to się zdarza wieluludziom! To nie ma nic wspólnego z religią.Chodzi o mnie. Feely krotko odetchnął. Nie potrafięokreślić własnej egzystencji. Aha. Nie wiem, kim jestem ani dokąd mam iść, ani co robić, kiedy w końcu już tam dotrę. Pomyślałem, że jeśli udam się na północ& Ale co się stanie, gdy nie będę mógł już podążać dalejw tym kierunku? Rozpoczniesz wędrówkę na południe.Taka jest natura naszej planety.Nie ma innegowyjścia, Feely. Prędkość ucieczki  mruknął Feely.Robert starannie nabrał na łyżeczkę resztki syropu i dokładnie ją oblizał. Istnieje tylko jedna droga ucieczki, Feely, po prostu zapisz się na wycieczkę na Marsa.Alenawet jeśli uda ci się uciec, nadal nie będziesz wiedział, kim jesteś.O tym decyduje twojarodzina, twoi przyjaciele oraz to, co posiadasz. Nie mam rodziny  powiedział Feely. Już nie mam. Zawahał się i po chwili dodał: Nie mam także żadnych przyjaciół. Położył dłoń na zniszczonej tekturowej teczce. A to jestwszystko, co posiadam, nie licząc czapki. Zabawne, prawda?  zawołał Robert. Trudno wyobrazić sobie dwóch bardziej różniącychsię od siebie facetów niż ty i ja.Jesteś Kubańczykiem, pochodzisz z centrum wielkiego miasta,a ja jestem białym staroświeckim facetem z przedmieść.Jednak obaj zajęliśmy miejsca w tejsamej tonącej łodzi ratunkowej.Co za para dupków!  Głośno wciągnął nosem powietrzei zapytał:  Jak jest  dupek po kubańsku? Nie wiem.Może zurramatos? Zurramatos! Zapamiętam to sobie. Robert sięgnął do kieszeni i wyciągnął wizytówkę.To jestem ja.Robert E.Touche, dyrektor działu sprzedaży, Przejrzyste Linijki, spółkaz ograniczoną odpowiedzialnością, Danbury, C.T.Chyba już ci ją pokazywałem, prawda? Chodzio to, że to ja.A przynajmniej facet, którym kiedyś byłem.Kiedy miałem dwadzieścia trzy lata,zamierzałem zostać architektem.Chciałem projektować domy, jakich nikt jeszcze nigdy niewidział.Chciałem, żeby moja sława przyćmiła sławę Franka Lloyda Wrighta.Jednak Lindazaszła w ciążę, zanim skończyłem studia, a ponieważ chciała urodzić dziecko, ożeniłem się z nią.O to, żeby godnie żyć, trzeba było ciężko walczyć, dlatego przyjąłem ofertę ojca Lindy, żebyprzez ograniczony czas popracować w Przejrzystych Linijkach.Wiesz, Feely, co tam robiliśmy?Feely pokręcił głową. Robiliśmy przezroczyste linijki.Także przezroczyste ekierki, przezroczyste kątowniki,kompasy i różne figury geometryczne [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •