[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Upewnimy się tylko, czy jesteśmy we właściwym miejscu,i sprawdzimy, jakie warunki tu panują.- Zdjął juki z konia.- Przydużej dozie szczęścia przełęcz może być zasypana śniegiem, aleobawiam się, że znajdujemy się za nisko i tylko podczas największych zamieci nie można tędy przejechać.To samo można powiedzieć o przełęczy Chajber.- A co potem? - Laura również wysiodłała swojego konia.- Pojedziemy prosto do Pendżabu z nadzieją, że wkrótce natkniemy się na oddział śpieszący na pomoc fortowi w Dżalalaba-dzie.- Zdjął zmęczonemu wierzchowcowi siodło.- Przedstawięsię, przyprowadzę tutaj kompanię wojska, żeby mieć pewność, żeżaden Afgańczyk nie skorzysta z tej drogi do Indii, i wtedybędziemy mogli wyruszyć do Bombaju.Jak powiedziałem, zadaniejest proste i nie wydaje się niebezpieczne.Lubię takie.Laura zadrżała.Miała nadzieję, że to skutek zimna, a nie złegoprzeczucia.Skończywszy zajmować się koniem, rozpaliła ogniskoz drewna zebranego przez Iana, a potem przygotowała prostąkolację, złożoną z herbaty i chapati nadzianego smażoną cebulą391 i topionym kozim serem.Jedzenie wcale nie było takie złe.Uznała,że nie ma to jak głód na zaostrzenie apetytu.Wieczór zapadał szybko, a temperatura gwałtownie się obniżała.Wkrótce po tym, jak podzielili się resztką herbaty, Laura zaczęłasię trząść, teraz już na pewno z zimna.- Po tej wyprawie klimat Falkirk będzie mi się wydawać tropikalny.- Chodz do mnie, to cię rozgrzeję.Spojrzała na niego powątpiewająco.- Teraz? Tutaj?Zachichotał.- Ależ ty jesteś rozpustna.Miałem na myśli tylko to, co powiedziałem.Laura obeszła ognisko i stanęła obok niego.Posadził ją naziemi, między swoimi nogami, tak że plecami opierała sięo jego tors.- O, teraz jest mi dużo wygodniej.- Westchnęła z zadowoleniemi poczuła, jak się odpręża.- W Manpurze wspomniałeś, że byłeśreferentem politycznym.Co to właściwie znaczy?Oplótł ją ramionami.- Referenci polityczni pracują z krajowcami, przekazują w obiestrony informacje, a także zbierają dane o nastrojach ludzi.Częstorekrutują się z wojska.Najlepsi mogą uchodzić za Hindusów.Laura skinęła głową,- Ze swoim dzieciństem w Persji i talentem do języków miałeśnaturalne predyspozycje do takiej pracy.- Tylko umiejętności, bo nie charakter - odrzekł smutno Ian.-To jest w zasadzie zwykłe szpiegostwo.Wprawdzie całkiem dobrzesobie z tym radziłem, ale nie podoba mi się podwójne życie.Ilekroćszef służby politycznej proponował mi zajęcie na stałe, tylekroćodmawiałem.Z drugiej strony życie oficera w wojsku wydawałomi się dosyć nużące: kilka godzin musztry i ćwiczeń, a potem bezkońca sport, polowania i plotki.Właśnie dlatego wielu oficerówzaczyna pić albo brać narkotyki.To nie jest dobre.Indie bezlitośniezabijają tych, którzy zanadto sobie folgują.Dlatego gdy zaczynałmnie drążyć niepokój, zgłaszałem się do pracy w polityce, no i przez392 to skończyłem w Czarnej Studni.- Nagle poweselał.- Następnymrazem, gdy ściśnie mnie niepokój, pójdę popływać.Zaintrygowana nową twarzą swojego męża, powiedziała:- Nie mogę ustalić, czy jesteś bezpośrednim człowiekiem, któryczasem mija się z prawdą, czy raczej kłamcą, który nałogowomiewa ataki szczerości.Zachichotał.- I jednym, i drugim.Przez chwilę milczeli, wpatrując się w niewielki ogień.Gdyzostał z niego tylko żar, Laura oparła Ianowi głowę na ramieniu.- Tak ciepło jak teraz nie było mi przez cały dzień.- W nocy temperatura spadnie poniżej zera - powiedział.-Mamy dosyć drewna, żeby podtrzymywać niewielki ogień, ale i takdla bezpieczeństwa powinniśmy spać razem.Nagle wyraznie zesztywniała.- Spać i nic więcej - powiedział i mocniej ją objął, bardziejjednak opiekuńczo niż namiętnie.- Ty też to czujesz, prawda?Indiom grozi wojna, więc nadmiar radości byłby nie na miejscu.- Jestem tego samego zdania - powiedziała, zaskoczona jegowyczuciem sytuacji.- Gdyby groziła mi śmierć, pewnie chciałabymkochać się z tobą jak najczęściej, żeby wykorzystać czas, który nampozostał.Ale na szczęście jest inaczej.Indie mogą lada dzień stanąćw ogniu i dlatego dawanie upustu namiętności wydawałoby mi sięsamolubstwem.-  Wszystko ma swój czas i każda sprawa pod niebem ma swojąporę" - zacytował cicho.-  Jest czas zabijania i czas leczenia".Niepamiętam dokładnej kolejności, ale w którymś miejscu mówi sięrównież o tym, że jest czas pieszczot i czas wstrzymywania się odpieszczot.Laura przypomniała sobie z dzieciństwa studia nad Biblią.-  Jest czas miłowania i czas nienawidzenia.Jest czas wojny i czaspokoju" [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl