[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mieliśmy jedynie wytyczne, aby nieprzeszkadzać działaniom Glenna podejmowanym, jaktwierdzono,  na zlecenie rządu Stanów Zjednoczonych.Zresztą chyba już wtedy zaczęło się odsuwanie mnie od częściinformacji, zakończone dymisją.- Zna pan jej powód?- Daj spokój z tym panem.Podległość służbowa sięskończyła.Jestem Ken.A co do mego odejścia, topodejrzewano, że nie byłbym dość dyspozycyjny w tuszowaniutakich afer jak ta, o której mówisz.- Tu rzucił okiem na drogę.-Widzę, że wyjeżdżamy z miasta.Dowiem się, dokąd mniezabierasz?- Chciałbym odwiedzić pewną rezydencję w Alabamie, kołoBayou La Batre.Przypuszczam, że droga zabierze nam okołotrzech godzin.- Bayou? A cóż tam jest interesującego poza krewetkami? - Sądzę, że tam ukryli się Atkinsonowie zaraz po inscenizacjiwłasnej śmierci.- Sądzisz, że odegrali przed nami spektakl? Dopuszczałemtaką możliwość, choć nie sądzę, by jeszcze tam na nas czekali.- Ale są ich wspólnicy.Ton, jaki pojawił się w głosie Milesa, wskazywał, żeomawiane sprawy nie są mu obojętne.Mimo to odezwał siębardziej sceptycznie:- Nadal nie wiem, w czym mógłbym ci pomóc.Jestem naemeryturze, pozbawiony dawnych możliwości.- Potrzebuję rady i wsparcia.Poza tym wiesz dużo więcej niżja.- O czym?- Choćby o losach mojego raportu na temat odnalezionegoproroctwa.- Przekazałem go wyżej.Do Białego Domu.Zapewnedokument trafił do rąk samego prezydenta.Ale aż do mojegoodejścia nie było żadnej reakcji.Kiedy pytałem Carringhama,czy wyciągnięto jakieś wnioski praktyczne, słyszałem wodpowiedzi, że powołano grupę ekspertów od religii, prawa,historii i psychologii, która miała opracować wnioski w sprawieproroctwa.Jednak dopóki byłem na moim stanowisku, niekiwnięto nawet palcem, żeby taka grupa powstała.- Pewnie nie powstała do dziś.A sprawę odłożono ad acta.- Mogłem się tego spodziewać.Jednak nawet mnie nieprzyszło do głowy, że aby zapobiec ewentualnemu końcowiświata, postanowiono profilaktycznie zabić jego Zbawiciela.Wyglądało na to, że mówi szczerze i że jest wstrząśnięty.- Pozostaje jeszcze ustalić, kto dał takie zlecenie Butlerowi -westchnął na koniec.- Miałem nadzieję, że ty mi to powiesz.Bo chyba domyślaszsię, kto tym steruje.Alvarado?- Za chuda w uszach! Obstawiałbym profesora Carringhama.- Carringhama? Ale to oznaczałoby, że rozkazy wydaje.-nazwisko prezydenta Stanów Zjednoczonych zawisło na ustachJoego.- Niekoniecznie.Może okazać się, że obaj to jedynie marionetki, którymi kieruje ktoś inny.-Jeszcze chwila, a powiesz, że sam diabeł! - Carpenterusiłował się zaśmiać.Jednak Ken bynajmniej nie żartował.- Wcale tego nie wykluczam.Czy wiesz, że w ciągu ostatnichtygodni zginęło w naszym kraju trzech egzorcystów, a czwartyzostał uprowadzony? Jeśli kroi się jakaś szersza akcjasatanistów, to czy działanie skierowane przeciwko tym, którzywiedzą, jak z nimi walczyć, nie jest najbardziej rozsądnymposunięciem?Bayou La Batre, mieścina licząca niecałe trzy tysiące dusz,uchodzi za stolicę owoców morza całej Alabamy i jako takazasłynęła w roli krewetkowego eldorado w powieści i filmieForrest Gump.Joe i Ken przybyli tam nocą i skierowali się nadrugą stronę rzeczki, która tworzy naturalny port.Jest to terenczęstych zalewów, dodatkowo spustoszony przez huraganKatrina, choć nadal porośnięty przez wysokopienny las.Nielicząc Instytutu Oceanograficznego, zabudowań tam niewiele, aprzeważnie są rozrzucone i ukryte w rzadkim lesie.Carpenter zatrzymał samochód opodal tabliczki:  Drogaprywatna.Wstęp wzbroniony , sugerującej, że pan RenDórval do gościnnych nie należy.Do wyposażenia zabranego z domu Butlera należałynoktowizyjne gogle, para butów wyczuwających minyprzeciwpiechotne, a także radar wykrywający obecnośćurządzeń elektronicznych, takich jak na przykład kamery.Całość uzupełniał ręczny reflektor i kilka granatówogłuszających.Właściciel posiadłości należał najwyrazniej dotradycjonalistów niechętnych technicznym nowinkom.Co nieznaczy, że nie myślał o własnym bezpieczeństwie.Gdy doszli doogrodzenia z drutu kolczastego, zaraz dobiegło ich ujadanie ipojawiły się trzy dobermany.Przygotowany na tę ewentualnośćJoe wystrzelił z pistoletu ładunki ze strzykawkami ze środkiemusypiającym i po chwili bestie już spały.Sierp księżyca oświetlał cały teren, przydając muniesamowitego charakteru właściwego filmom grozy.Doszli na skraj lasku i dostrzegli dom na palach położony kilkadziesiątmetrów od morza, w które wybiegał pomost.Wszystkie oknapozostawały ciemne i jeśli ktoś tam przebywał, zapewne spałgłęboko [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl