[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mali oprawcydość szybko rozebrali je na czynniki pierwsze i poszybowali razem z ochłapami ku dymiącymwodom zatoki.Wlehad rozkazał skok teleportacyjny w bezpośrednie sąsiedztwo Aowczego.Pytanie  po co? z pewnością rozjarzyło się w głowach wszystkich.Mamy stracić jeszczewięcej składu? RanaR nie pozwolił na dyskusje, nawet totowe.Lao odmówił wyliczeniamiejsc skoku.Nakazywał przygotowanie się do powrotu.Laurus nie usłuchał.Sam podałwspółrzędne i wydał rozkaz.Przez chwilę zaskoczyła mnie cisza.Brak strzałów i ryków wszechobecnych maszyn.Zobaczył nas Wielki Aowczy.Otworzył paszczę ze zdziwienia i wydał z siebie ryk.Skrzynia wleciała do transportera, a za nią cała dekuria Garibaldiego.Ledwo zasklepiłsię właz, pilot, chociaż przez chwilę patrzył zdziwiony na pakunek, jakby na pokład zostaławniesiona legendarna Arka Przymierza, przyspieszył i przebił się przez mgły.Georgio usiadłna swoim slocie.Sapnęły klamry.Wydał rozkaz schowania hełmów.Zobaczył twarze swoichludzi.Uśmiechnięte, ale i zdziwione niespotykaną cechą ładunku.Budda powtórzył nakaz powrotu i uprzedził o konsekwencjach niewykonania rozkazu,a w końcu.uległ.Dziwne.Tymczasem Laurus zrobił coś jeszcze dziwniejszego.Nakazałnam oddalenie się i nieatakowanie Aowczego. - Kontrujcie te soulerskie łachudry w nim schowane! Ja zajmę się resztą!Wdziałem jego anielicę i demona.Otoczyły wroga i.hipnotyzowały go? Cokolwiekrobiły, było to skuteczne, bo machina nie strzelała w nas, tylko.w Wlehada.Potwór cochwila likwidował swoje pole antyH i uderzał w RanaRa falą salw, a on optycznie dwoił się itroił, używał jednego albo dwóch cieni, wywijał młyńce i nie odpowiadał ogniemUtworzyliśmy półsferę, częściowo skupiając się na walce duchowej, częściowo oglądając tokuriozalne zdarzenie.Skymour Laurusa wyglądał jak srebrzysty królewski czempionozdobiony łańcuchami, relikwiarzami, czaszkami zatkniętymi na nierealnych włóczniachsterczących znad naramienników, długimi wstęgami i proporcami z wersetami księgi Tamao,wszystkie te ozdoby powtarzały jego ruchy, zachowywały się jak długie włosy tancerza.Skymour kluczył pośród kropli strzałów, pływał wśród fal salw i, czułem to, nie dosięgną! goani jeden cios.Tańczył na wietrze wojny.Wreszcie zrozumiałem, o co mu chodziło.Onkochał wojnę.Czekał na nią od wielu cykli.Wojna była jego filozofią.Teraz mógł w niejpłynąć, mógł nią oddychać, mógł się z nią kochać.Od lat czekał na godnego siebieprzeciwnika.Nie Rana, Brata, którego nie chce skrzywdzić, ale prawdziwego wroga, którystanowiłby test dla jego umiejętności.Właśnie zdawał egzamin w mistrzowski sposób.Dawałświadectwo, że nie przypadkiem jest naszym dowódcą.Wsiał w powietrzu naprzeciwkowielokrotnie od siebie większego oponenta i śmiał mu się prosto w twarz:  No i co? No i co,wielki bydlaku? Myślisz, że jesteś taki silny? Jesteś gówniarzem, zerem, popierdułką,pomyłką genetyczną, a ja jestem największym mordercą na świecie.Strzelasz do mnie istrzelasz, ale mamusia nie nauczyła cię, jak posługiwać się bronią.Nie potrafisz mniedosięgnąć, jesteś za głupi, za wolny, nie dorastasz mi do pięt!.Zerknąłem na radar.Myśliwce Aowczego pędziły w naszym kierunku.Jeszcze dwiemony i będą na miejscu.RanaR wyczuł, że nie ma w nas ducha.Wyczuł, że nie wierzymy w zwycięstwo.Anas przecież nie szkolono, by przegrywać.Starał się nam o tym przypomnieć.I gdypatrzyliśmy na niego - pozornie słabego i małego przy wielkim przeciwniku, gdyobserwowaliśmy, jak bawi się z nim, śmieje z niego i wykazuje swoją bezwzględnąprzewagę, zaczęła w nas wstępować nadzieja.Wilehad wciąż nie oddał ani jednego strzału.Przesłał nam wiersz Williama Blake a:Tyger Tyger, burning brightIn the forests of the night, What immortal hand or eyeCould frame thy fearful symmetry?Dołączył do niego obraz karty Tarota Imperialnego: Siła.Tygrys z płonącą gwiazdą nad pyskiem Znaliśmy ją doskonale.Prawdziwy mocarz nie szczerzy Idów, nie ryczy.We, żema moc, więc nie puszy się nią, nie straszy.Na tym polega prawdziwa dojrzałość wojownika.Po co ma strzelać, gdy wie, że i tak zwyciężył?Zrozumiałem jeszcze coś.Machiny kognitywne w rodzaju Buddy doskonale potrafiłydobierać rozkazy.Były czymś w rodzaju trenerów naszych cnót.Byłem przekonany, że Laowiedział, jak zareaguje Laurus, i że właśnie o niesubordynację mu chodziło.Ludzkość stałana krawędzi wyniszczenia.To nie był czas grzecznych wykonywaczy rozkazów.To był czas silnych istot.Nad naszymi zbrojami pojawiły się animowane rodowe znaki i flagi na znak szacunkudla dowódcy.Gdy Laurus je zobaczył, wysłał swoje duchy opiekuńcze na przeciwnika i.zdusił w nim życie.Nie oddając ani jednego strzału.Wszyscy to poczuliśmy.Ze skurwysynawyciekło istnienie.Zdechł.Wydaliśmy z siebie ryk zwycięstwa.Machina Aowczegoprzełączyła się na coś w rodzaju programu rezydentnego.Teraz była tylko robotemzawierającym pięćdziesięciu przerażonych soulerów.Radar pokazywał, że maszyny wrogabędą tu za pięćdziesiąt mon.Rzuciliśmy się na potwora i rozerwaliśmy go na strzępy.Gdy szykowaliśmy się do skoku na orbitę, usłyszałem głos Laurusa:- Niezły popis, co?- Doskonały.- Kupili to?Dotarło do mnie.Wilehadowi pomagał Lao.To dlatego Aowczy nie mógł trafić.Dlatego Laurus odniósł zwycięstwo.Nasza sztuczna inteligencja wygrała tymczasowotroniczną walkę i zakłóciła systemy potwora.Oszukali nas.Obaj.Budda i RanaR.Buddaudawał, że nie zgadza się z decyzją Laurusa, Laurus udawał, że wygrywa z AowczymO kurwa.- Niezli z was manipulanci.- Wszystko dla Imperium.Trajan Teogenes rozerwał kolejną ofiarę i krzyknął, gromadząc dookoła siebiepozostałych Suverów.Wskazał im telepatycznie cel.Tym razem nie ludzką grupę, alezabudowania wyglądające na militarne.- Dość niszczenia robaków, którzy są żadnymi przeciwnikami.Zaatakujmy coś, cochociaż wygląda groznie.Proeternus Ezekiel obserwujący starcie z Czarnego Mściciela dostrzegł ten manewr.- Trajan.Celem Suverów jest niszczenie populacji ludzi.Suver potrząsnął łbem.- Ludzie nie są godnymi przeciwnikami. - Trajan zaczyna myśleć? Pozwól, że ci przypomnę, jakie jest twoje miejsce whierarchii.Najpierw są Nobilites.Proeterni.Potem Aldimeni i Ariatorzy.Dopiero pózniejSuverzy.Jesteś psem, byłeś i będziesz psem.Wykonaj rozkaz albo każę cię zniszczyć.Trajan warknął.Machnął ogonem.- Tak, panie.Zobaczył, jak na teren dookoła nakłada się nowa mapa z celami.Przybliżenie obrazuujawniło, że najbliższym targetem są cywile stłoczeni przy schronie.Jakimś cudem niedopadły ich hypnosy, nie ustrzeliło lotnictwo.Wskazał cel innym Suverom i pomknął wtamtym kierunku.Rezydująca w okolicach Fantahoe Lea Stone obserwowała w napięciu sytuację wswoim kwadrancie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl