[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jenny analizowała sytuację.Całkiem świadomie przystała na zaproponowany przez niego układ.Roypozbawił ją prawa głosu i możliwości dokonywania wyboru.DziękiHawkowi znów miała okazję decydować o sobie, kierować swym losem.Wszystko jest w jej rękach.Jeżeli chce go pocałować, może podejśći to zrobić.Nic nie stoi na przeszkodzie.Włożył do ust kawałek omletu.- Jezdzisz konno?- Jezdziłam, kiedy byłam w college'u.- A potem już nie? Dlaczego?Zmusiła się, aby odpowiedzieć na jego pytanie.- Bo Roy był zazdrosny.Spojrzał na nią z niedowierzaniem.- O co? O konia?- Nie.O mężczyzn, którzy pracowali w stajni.Złościł się, że zabardzo podobają mi się kowboje.A to nieprawda, wcale mi się niepodobali.Jego twarz rozjaśnił łobuzerski uśmiech.Anula & ponaousladansc - A teraz się podobają? Speszona, opuściła wzrok.- Są umięśnieni wysportowani.- Wzruszyła ramionami.Lepiejzakończyć ten temat, pomyślała, i wrócić do tematu koni.- W Lone Starmają piękne rumaki.Może znów zacznę jezdzić.Uśmiech znikł z twarzy Hawka.- Nie wiedziałem, że jesteś członkiem klubu.- Nie jestem.- Psiakość! Za daleko zabrnęła, żeby się wycofać.-Ale: to jazdy nie wyklucza.- No tak.- Domyślił się prawdy.- Masz pozwolenie od Archy'ego?Skinęła głową.Nie chciała go okłamywać.- Mówił, że jeśli się zdecyduję na jazdę, to żebym konieczniewybrała konia Wainwrightów.- A nie, na przykład, jednego z moich?- A nie, na przykład, konia Carsonów.- No tak, odwieczna wojna Wainwrightów z Carsonami.- Wbił oczyw talerz.- Pewnie wolisz jezdzić w klubie?- Wolałabym z tobą - odparła, mając nadzieję złagodzić jego ból.-Ale konie, które trenujesz, należą do innych ludzi.Uniósł wzrok.- Nie wszystkie.Jestem nie tylko trenerem, zajmuję się równieżkupnem i sprzedażą zwierząt.Kilka świetnych okazów należy do mnie.- Ojej! Więc zabrałbyś mnie na przejażdżkę?- Jasne.- Wyszczerzył zęby w uśmiechu.- Może w najbliższąniedzielę? Zapakowalibyśmy kosz z jedzeniem i zrobili sobie całodniowąwycieczkę.- Cudownie - ucieszyła się.Anula & ponaousladansc - Przepraszam za moją reakcję.- Spuścił głowę.- Jakoś wciąż nieumiem pogodzić się z faktem, że lubisz Archy'ego.- Szkoda, że nie może na ciebie spojrzeć moimi oczami.Przekonałby się, jakim jesteś wspaniałym człowiekiem.- Niech sobiemyśli, co chce.Biorąc pod uwagę nasze relacje, równie dobrze mógłbymnosić nazwisko Carson.Jenny westchnęła głośno.- A ta odwieczna wojna, jak ją nazywasz, o co się toczy?- Właściwie o nic.Ale rozumiem, jak do niej doszło.- Opowiesz mi? - Nie znała szczegółów, a ciekawa była, od czegosię wszystko zaczęło.- Skróconą wersję, bo inaczej będziemy tu siedzieć przez tydzień.- Aż tak wielka jest ich wzajemna niechęć? Skinąwszy głową,rozsiadł się wygodnie.- Czyli początek.Bill Carson i J.P.Wainwright poznali się w tysiącosiemset dziewięćdziesiątym roku na targu bydła.Połączyła ich serdecznaprzyjazń.Mijały lata, a oni coraz lepiej prosperowali.Ciągle dokupywaliziemię, aż wreszcie zostali sąsiadami.- Pociągnął łyk kawy.- Obojeprowadzili ożywione życie towarzyskie.Urządzali wystawne przyjęcia,na które zjeżdżali się goście z całych Stanów.Dlatego też w dziewięćsetdwudziestym trzecim roku postanowili utworzyć klub, miejsce, gdziezaprzyjaznieni ludzie mogliby się spotykać.Przeznaczyli na ten cel poczterysta hektarów każdy.- I tak powstał klub Lone Star?- Tak.Ale pięć lat pózniej sytuacja się pogmatwała.Jace, najstarszysyn Carsona, i Lou Lou, jedyna córka Wainwrightów, zakochali się wAnula & ponaousladansc sobie.Wszyscy liczyli na to, że młodzi się pobiorą.Ale któregoś wieczoruJace się upił i wylądował w łóżku z inną.- Bydlak.Hawk uniósł zdziwiony brwi.- Tak szybko go osądzasz?- Zdradził narzeczoną.- Tak.Zapłacił jednak wysoką cenę.Kochanka zaszła w ciążę i Jacepostanowił się z nią ożenić.Ale wciąż kochał Lou Lou Wainwright.Nienawidził się za to, co zrobił.- Słusznie - powiedziała Jenny.Nie miała dla Jace'a za groszwspółczucia.- A co się stało z Lou Lou?- Popełniła samobójstwo.- Oj, to straszne.- No właśnie.A najgłupsze w tym wszystkim jest to, że tamtakobieta wcale nie zaszła w ciążę z Jace'em.Okłamała go.- Chryste!- To jeszcze nie koniec.Kiedy Lou Lou odebrała sobie życie, papaWainwright chwycił strzelbę i ruszył za Jace'em.Zamiast Jace'a postrzeliłjego ojca, a swojego starego przyjaciela.Bill nie umarł, ale resztę życiaspędził na wózku inwalidzkim.- Podejrzewam, że następne pokolenie Carsonów i Wainwrightówmiało równie barwne życie.I że nie kochali się nawzajem.- Zgadza się.To samo dotyczy kolejnego pokolenia.I tak doszliśmydo czasów obecnych, pomyślałaJenny.Zapadła cisza.Hawk ponownie zainteresował się omletem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •