[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na jego widokzatrzymała się raptownie, a on uśmiechnął się najniewinniej, jak potrafił. Dzień dobry  zagadnął. I znów się spotykamy. Coś podobnego  odpowiedziała oschle.Przeszła za stoliki otworzyła księgę, zerkając na nią z rozkojarzonym wyrazem twarzy.Czym mogę służyć? Nie, nie.Pani& to znaczy& ten człowiek, który tu był& Ilir? Właśnie, Ilir.Poszedł przynieść mi więcej jajek.A właściwiejedno jajko więcej, jeśli mam być dokładny. Wskazał na pięć jajw wytłaczance. Jajka?  Spojrzała na niego z uśmiechem. Nie zatrzymał się panczasem w pubie? Tak.Są dla& Są dla Dimity. Odwzajemnił uśmiech i uważnieśledził jej reakcję. Mitzy ma pół tuzina własnych kur za domem.Wszystkie piękniesię niosą, o ile mi wiadomo. No tak. Zach wzruszył ramionami.Hannah patrzyła na niego,ale nie wyglądała, jakby zamierzała się odezwać.Zachowi trudno byłoznieść tę ciszę. Mitzy.Czyli wie pani, kim ona jest?  zapytał. Aż pana roznosi, więc zgaduję, że pan również wie  zauważyłaHannah. Specjalizuję się w Charlesie Aubreyu.To znaczy, specjalizujęw tym sensie, że& chodzi mi o to, że dużo o nim wiem.O jego pracyi jego życiu&  W porównaniu do Mitzy nie ma pan o niczym pojęcia sprostowała cicho Hannah, kręcąc głową.I zaraz się skrzywiła, jakbypożałowała tych słów. No właśnie.To znaczy& To niesamowite, że jeszcze nikt nieprzyjechał, żeby przeprowadzić z nią wywiad& Musi mieć przecieżo nim tyle do powiedzenia& I o tych wszystkich rysunkach& Wywiad?  przerwała mu Hannah. Jak to, wywiad? Po co tenwywiad? Do& no dobrze, do książki.Piszę książkę& o CharlesieAubreyu. Na te słowa Hannah uniosła sceptycznie brwi. Ma sięukazać na otwarcie jego retrospektywy w National Portrait Gallery latemprzyszłego roku  powiedział nieco wyzywającym tonem. I powiedział pan o tym Mitzy, a ona zgodziła się panu pomóc? W zasadzie to chyba nie wspomniałem o książce.Powiedziałem,że interesuję się Aubreyem, a ona wydawała się bardzo chętna, żeby mio nim opowiedzieć&  urwał, gdy Hannah posłała mu morderczespojrzenie. Wybiera się pan tam niedługo, prawda? Ja też.I jeśli nie powiejej pan do tej pory o książce, sama to zrobię.Jasne? To wszystkozmienia i dobrze pan o tym wie. Oczywiście, że jej powiem.Od początku zamierzałem.Chybawyrobiła sobie pani na mój temat błędne zdanie.Nie jestem jakimś& machnął ręką w powietrzu, szukając właściwego słowa. Szpiclem?  podrzuciła usłużnie Hannah.Skrzyżowała ramiona,stając w agresywnej pozie podkreślonej kolejnym rozbłyskiem słońca,które wlało się przez okno i roziskrzyło jej ciemne loki głębokimodcieniem czerwieni. Słusznie.Nie jestem szpiclem ani jakimś sępem, który chce jąprzechytrzyć.Jestem autentycznym wielbicielem Aubreya.Chcę tylkopokazać jego życie i sztukę z nowej perspektywy& Może wcale nie powinien pan poznawać tej perspektywy.Wspomnienia Mitzy należą do niej.Nie ma żadnego powodu, żeby sięnimi z panem dzieliła po tym, co wycierpiała& Co wycierpiała? O czym pani mówi? Ona&  Hannah zamilkła, jakby w trakcie mówienia zmieniła zdanie. Po prostu go kochała, okej? Nadal nie może się pogodzićz jego śmiercią& Po ponad siedemdziesięciu latach? Tak, po ponad siedemdziesięciu latach! Jeśli już panu o nimmówiła, na pewno zauważył pan, jak& świeże są jej wspomnieniaczasu, który spędzili razem.Bardzo łatwo ją zdenerwować. Nie chcę jej denerwować, a jej wspomnienia należą do niej, tooczywiste.Ale jeśli postanowi się nimi ze mną podzielić, to nie widzęnic złego w tym, co robię.A Aubrey jest postacią publiczną.To jedenz naszych największych współczesnych artystów  jego prace wisząw galeriach w całym kraju& ludzie mają prawo wiedzieć& Wcale nie.Nie wszystko mają prawo wiedzieć.Nienawidzętakiego podejścia&  mruknęła Hannah. Dlaczego tak się pani tym przejmuje? Powiem jej, że pracuję nadksiążką o nim, obiecuję.A jeśli nadal będzie chciała ze mną rozmawiać,to chyba nie powinno to pani przeszkadzać, prawda?  zapytał.Hannah zdawała się nad tym zastanawiać.Zamknęła księgę,chociaż nie wpisała w niej nic nowego.Za Zakiem pojawił się Ilirz plastikowym wiadrem pełnym jajek.Włożył do pudełka pięć jajz wytłaczanki i jedno z wiadra. Jeszcze ciepłe  powiedział, zamykając przez chwilę dłoń najednym z jajek. Dziękuję  odparł Zach. Funt siedemdziesiąt pięć  podsumował Ilir.Zaskoczony Zach podniósł wzrok, a Hannah żachnęła się. Są ekologiczne, z wolnego wybiegu.Nie mają certyfikatu, ale totylko kwestia tej pieprzonej papierologii& Pracuję nad tym.Ale sąekologiczne  zapewniła. Na pewno świetnie smakują  powiedział Zach, zastanawiającsię, co z nimi zrobi.Pewnie da je Pete owi do wykorzystania w kuchniw pubie. Podobają mi się rysunki owiec  rzucił, odwracając się przedodejściem. Miejscowy artysta? Bardzo miejscowy.Chce pan któryś kupić?  odpowiedziałalakonicznie. To pani? Są naprawdę dobre.Może następnym razem. Wzruszył przepraszająco ramionami, żałując, że nie stać go, żeby wydaćsześćdziesiąt funtów na jedną z prac. Ja też maluję.I rysuję.Właściwiepowinienem użyć czasu przeszłego.Mam teraz galerię w Bath.Chwilowo zamkniętą.Bo jestem& tutaj.Obejrzał się na nich.Ilir kręcił się obok Hannah, przekładającświeże jajka do wytłaczanki, jedno po drugim [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •