[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Je-go realne znaczenie nikogo jednak nazbyt nie zaprząta.Tymczasem Stanisław Szczepanowskijuż w 1888 r.nadał mu zupełnie ścisły, liczbowy wymiar.Otóż podług jego obliczeń940 prze-ciętny mieszkaniec Galicji spożywał dziennie ok.82 g białka, 38 g tłuszczów i 330 g węglowo-danów, co równa się wartości kalorycznej rzędu 1990 kilokalorii, czyli według współczesnychZalecanych dziennych norm żywienia dla różnych grup ludności, opracowanych przez InstytutŻywności i Żywienia, odpowiada dawce wskazanej dla 6-7-letniego dziecka.Albo przeliczającinaczej: przeciętna rodzina galicyjska, składająca się z ciężko pracujących rodziców oraz dwojgadzieci w wieku 8 i 10 lat, pozyskiwała – około 1880 r.– 7960 kcal dziennie, a więc zaledwie65,6% ilości zalecanej przez IŻiŻ i 84,2% ilości uznawanej przez ONZ za próg niedożywienia.Dodajmy przy tym, iż Stanisław Szczepanowski nie wyłączył bynajmniej ze swoich obliczeń le-piej odżywionej ludności miejskiej i szlacheckiej, jak i to również, że niewłaściwy jest stosunekskładników pokarmowych w owych głodowych 7960 kcal galicyjskiej rodziny.Jeżeli więc gali-937 Pamiętniki chłopów, t.I, s.91-93.938 Ibidem, s.93.939 Z.Szromba-Rysowa Walory pożywienia ludowego, [w:] Funkcje społeczne etnologii, s.82.940 Szczepanowski op.cit., s.26-27 (przeliczenie wg.WEP PWN, t.XII, s.883).148cyjskie spożycie białka odpowiadało mniej więcej zalecanym normom, to węglowodanów wy-nosiło już tylko 75,4% wskazanej dawki, a tłuszczów zaledwie 37,5%! Podobne proporcjeskładników, acz na nieznacznie wyższym poziomie ilościowym, odnotowano także w pożywie-niu chłopów polskich zaboru rosyjskiego.941 („Wiadomo, że tradycyjne pożywienie ludowe niebyło bogate w tłuszcze.” ale „nadmierne spożycie tłuszczów jest niewskazane, gdyż łatwo za-spokajają głód, co może prowadzić do względnych niedoborów innych składników pokarmo-wych oraz przyczyniać się do powstawania otyłości.”942 – kpi albo o drogę pyta współczesnypolski etnograf).Białka należą do składników budulcowych pożywienia; węglowodany i tłusz-cze to składniki energetyczne.Czyż można się więc dziwić, że drastyczny niedobór rezerwenergetycznych uzupełniał chłop polski alkoholem?b) PijaństwoW XVIII w., we wsi Rudy wypito – jak obliczył Józef Burszta – rocznie 137 beczek piwa i155 garncy gorzałki 50-procentowej.Wieś liczyła podówczas 31 rodzin, czyli około 155 miesz-kańców.Na statystycznego wieśniaka wypadło więc mniej więcej 2 l spirytusu.943Według Małego rocznika statystycznego z 1939 roczne spożycie spirytusu na jednego oby-watela Polski wynosiło, w latach 1929-1938 od 0,7 do 1,6 l.Natomiast w latach czterdziestych XIX w.przeciętny mieszkaniec ziem polskich konsumo-wał w przeciągu roku 9,6 l spirytusu!944Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że pomimo zniesienia przymusu propinacyjnego (w Galicji pa-tentem cesarskim z 21 XII 1802, w Królestwie na podstawie art.686 kodeksu cywilnego Księ-stwa Warszawskiego) wieś miała w spożyciu trunków wysokoprocentowych zdecydowanienajwiększy udział, już to proste zestawienie ukaże nam rozmiary plagi pijaństwa wśród chłopówpolskich XIX w.Obszerne dane statystyczne na ten temat znajdzie czytelnik w ogólnie dostęp-nych, znakomitych monografiach Józefa Burszty945 i Haliny Rożenowej.946Pisze Jan Słomka: „Wódki pili wtedy [ok.1900 – przyp.LS] trzy razy więcej niż obecnie:była tania, bo kwarta [0,96 l – przyp.LS] okowity kosztowała tylko 24 grajcary [dla porówna-nia: kapelusz słomkowy pastusiej roboty 33 grajcary947 – przyp.LS] i można było dolać do niejwięcej niż drugie tyle wody, a była jeszcze mocniejsza niż dzisiejsza okowita.”948 To prawda,wódka za 24 grajcary 0,96 l była tania.Jan Słomka nie sięga jednak pamięcią czasów około półwieku wcześniejszych, kiedy topijaństwo w Królestwie osiągnęło największe nasilenie, doszła też do punktu kulminacyjnego nadprodukcjawódki i do najwyższego nasilenia konkurencja między właścicielami propinacji.Wożono teraz wódkę po prostu nagranice cudzych posiadłości lub roznoszono ją po polach i drogach, gdzie sprzedawano ją pokątnie.Zdarzało siętakże, że w czasie zapustów właściciel wstawiał sołtysowi beczkę wódki, aby ją rozdał na kredyt chłopom.[.]Cena wódki spadła do 1 gr [miesięczny zarobek parobka = ok.7,8 zł, czyli 235 gr – przyp.LS] za kwaterkę [=0,24 l].Już nie wódkę, ale okowitę [80-85° zawartości spirytusu – przyp.LS] pito kwaterkami i kwartami.Po-wszechnym zjawiskiem było teraz szynkowanie po dworach okowity.W ten sposób konkurowano nawet z własny-mi karczmami.Nie mogąc obniżyć ceny wódki z braku drobniejszej monety, w celu reklamy i zwyciężenia konkurenta zaczętododawać do trunków bezpłatnie obwarzanki i różne zakąski.W innych znów miejscach płacili chłopi tylko za pra-941 B.Peltyn O pożywieniu polskiej ludności włościańskiej, „Pamiętnik Towarzystwa Lekarskiego Warszawskiego”R.91: 1895, z.1, s.97-127.942 Szromba-Rysowa op.cit., s.82.943 J.Burszta Niewola karczmy, Warszawa 1953, s.5.944 H.Rożenowa Produkcja wódki i sprawa pijaństwa w Królestwie Polskim 1815-1863, Warszawa 1961, s.127-128.945 Burszta Niewola karczmy; tenże Społeczeństwo i karczma, Warszawa 1951.946 Rożenowa op.cit.947 Słomka op.cit., s.101.948 Ibidem, s.174 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl


  • >Feehan Christine Mrok 09 Mroczny opiekun
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • natalia97.htw.pl